Data: 2002-12-13 16:00:10
Temat: Re: Nie do życia w związku
Od: "asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> No to wychodzi na to, ze kazdy zna kogos takiego. Ale jak sadzicie, jakie
sa
> tego przyczyny, ze takie osoby nie nadaja sie do zycia we dwoje?
IMHO, to nie nie jest przypisane do osoby, tylko raczej do występowania u
niej braku umiejętności podtrzymania związku w czasie występowania kryzysu.
Bo kryzysy są nieuniknione, i jedne pary są w stanie je rozwiązywać, czasem
przełamując schematy postępowania (powiedzmy: dyktowane przez emocje), a
inne się rozchodzą, z przeświadczeniem, "że się nie da".
Ze mną się ciężko żyje, z moim mężem pewnie też niełatwo ;). Żadne z nas nie
wyniosło z domu, czy nawet bliskiego otoczenia pozytywnego wzorca
małżeństwa. Ale jakoś szczęśliwie mam anioła, który mnie kopie, kiedy
wybiegam z domu z przekonaniem, że teraz to już na pewno nie będę się
godzić, nie będę rezygnować, nie dam się wykorzystywać, ograniczać (i co tam
mi przyjdzie jeszcze do głowy), żebym jednak wróciła, przynajmniej
porozmawiała, a nie tarmosiła się z żalem.
Najlepsze jest jednak to, że tak naprawdę u podłoża wszystkich naszych
nieporozumień leżą błędy w komunikacji, przede wszystkim niespójność między
kanałem werbalnym a niewerbalnym. Czyli klasyka.
Ale nam łatwo - jesteśmy skazani na siebie do końca życia ;)
Asmira
|