Data: 2006-01-21 19:17:25
Temat: Re: O znęcaniu się nad dziećmi.... [Było: Re: Dorośli(imprezki) i dzieci...]
Od: Nela Mlynarska <n...@W...security.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
PASIK napisał(a):
> Dlatego pytam się co robić. Bo na dzicz w obecności gości nie pozwolę, a PInek
> zachowuje się niegrzecznie.
Warunek - zachowujesz się jak mężczyzna, albo wylatujesz. To (dla mnie)
nie jest równoznaczne z: wylatujesz, bo są goście. No i jeśli nie
potrafi się zachować, to naturalną konsekwencją "dziczenia" byłaby dla
mnie separacja.
Natomiast zdecydowanie nie zostawiłabym jednego dziecka, samego w
pokoju, kiedy ja mam gości - tylko dlatego, że są goście. Moich jest na
szczęście dwoje. Po to między innymi drugie dorobiłam ;-) żeby mi się
jedno nie nudziło.
Z drugiej strony - bardzo rzadko bywają u nas tacy goście, przy których
niewskazana jest obecność dziecka. Ale jak już tak jest, to wymyślam im
coś ciekawego, pozwalam na nieco więcej niż zwykle, aby oni też mieli w
swoim pokoju swoją "imprezkę". Kiedy wchodzę do nich to pytam czy mogę i
takie tam ceregiele.
> Kończy się :moim zdenerwowaniem,krzykami.
Powiem tak. Z jednym dzieckiem pewnie bym sobie w opisanej przez Ciebie
sytuacji nie poradziła. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to zaprosić mu
kolegę/koleżankę wrzucić nową zabawkę, przygotować przekąski, wymęczyć
wcześniej i w spokoju położyć do łóżka o tej samej co zwykle porze
(zostawiając kolegę na noc). Zrzucając na kogoś innego przygotowania do
spotkania dorosłych (a to dlatego, że u nas jest zwyczaj wieczornego
czytania i bez tego ani rusz a po tym automatycznie się zasypia - więc
ja jestem im do zaśnięcia koniecznie potrzebna). Ten wariant (ze
spaniem) też przerobiłam z moją dwójką.
Można też młodego sprzedać do kolegi. W naszej grupie przedszkolnej mamy
zwyczaj wymieniać się dziećmi (to znaczy nie w jednej chwili - raz cudze
dzieci do mnie raz moje do cudzego domu). Bardzo fajnie nam się dzieci
towarzysko udzielają. Bardzo zgraną grupę stanowią a i dla nas rodziców
jest to miłe, bo można popatrzeć na inne dzieci z bliska (wtedy często
uświadamiam sobie jak wielu rzczy u moich dzieci nie zauważam, bo to
takie oczywiste, że tak czy siak się zachowują), a innym razem mam wolny
wieczór.
> Zawsze uprzedzam go- dzisiaj ktoś przyjeżdża czy mógłbyś pobawić się,porysowac
> obejrzeć bajkę u siebie.Ok możesz na chwilę wejść, pogadać, poczęstować
> ciasteczkiem.
No i w ten sposób jest już wcześniej nakręcony i już wcześniej boi
się/nie chce/nie lubi chwil kiedy jest odsyłany jest do swojego pokoju.
> Nie zamykam bewzględnie lecz _0graniczam_to jednak nic nie daje.
Właśnie przypomniałam sobie czasy kiedy byłam jedynaczką (siedem lat to
trwało). Moi rodzice byli wtedy bardzo młodzi i tzw. prywatki nie były
rzadkością. Wtedy właśnie byłam zostawiana w drugim pokoju. Czułam
niechciana, samotna i porzucona. I nijak nie mogłam zrozumieć dlaczego
im przeszkadzam. Pamiętam jak jedna z mamy koleżanek przychodziła do
mnie i przesiadywała. Rozmawiała. Przynosiła coś słodkiego. Niewiele
obrazów z dzieciństwa tak wyraźnie przetrwało mi do dziś.
> może ja mam złe podejście do sprawy i tutaj szukam porady.
Nie. Masz za mało dzieci ;-)
Pozdrawiam,
Nela
|