Data: 2006-01-22 21:52:56
Temat: Re: O znęcaniu się nad dziećmi.... [Było: Re: Dorośli(imprezki) i dzieci...]
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dr0tu1$aca$1@inews.gazeta.pl>
miranka <a...@m...pl> pisze:
> Dwulatka czasem zabierałam z pokoju, bo
> ciężko było przy nim rozmawiać, ponieważ bezustannie sam nadawał. Ale
> "zabierałam", nie znaczy 'wypraszałam".
Wychodziłaś razem z nim i nie uczestniczyłaś w spotkaniu?
Ja z kolei 2-3 latków w ogóle nie wypraszałam. Nie przeszkadzały nikomu ;-)
Wręcz przeciwnie - wolałam mieć na oku. Czasem zresztą wychodziły same.
Natomiast chodziło mi o coś innego. Jeśli jest sytuacja, że 5-6-7 letnie i
starsze dziecko/dzieci ma/ją się czym zająć, jest pokój pełen
zabawek/atrakcji, święty spokój (starzy nie ględzą), a mimo to siedzi/siedzą
w pokoju dorosłych i: przeszkadzają, wcinają się w rozmowy, popisują się,
zmieniają się w Gumowe Uszy, to podchodzę do tego zupełnie inaczej.
> Przy okazji. Spytałam przed chwilą męża o zdanie w kwestii odsyłania
> dziecka do pokoju, "bo goście". Usłyszałam: "Oszalałaś. Przecież to
> dziecko jest domownikiem, a goście TYLKO gośćmi".
> Podpisuję się pod tym i ja:)
No i dobrze. Ja z kolei mam zupełnie inne poglądy i tak się składa, że
znajomi/rodzina, z którymi się spotykam mają dokładnie takie same. Nigdy nie
zauważyłam, by takie sytuacje były dla któregokolwiek dziecka traumatyczne.
Ale i nikt też przecież nie robił tak, że wywalał dziecko z pokoju, zamykał
mu drzwi przed nosem i zabraniał wejścia. Bez przesady.
--
PozdrawiaM
|