Data: 2006-01-24 17:05:48
Temat: Re: O znęcaniu się nad dziećmi.... [Było: Re: Dorośli(imprezki) i dzieci...]
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dr5lfh$s9m$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
Nixe:
>> Są sytuacje, gdy głos rodzica jest ważniejszy, rozsądniejszy,
>> bardziej przemyślany niż głos dziecka, a przez to decydujący i
>> rozstrzygujący ewentualny konflikt. I podejrzewam, że o to Elske
>> chodziło, a nie o to, że nigdy nie słucha ona tego, co mają do
>> powiedzenia jej dzieci i w ogóle się z nimi nie liczy.
> jesli na komentarz
>> "JA chcę się zabawić, JA mam prawo, to MÓJ dom, jak chcę to MI
>> wolno, a dziecko nie ma nic do gadania"
> odpowida sie "tak jest". a potem dodaje " jesli JA postanowie inaczej
> to.." srednio wskazuje to na sutuacje, ktore chcesz przedstawic.
Czy chcesz powiedzieć, że naprawdę należy brać pod uwagę głos kilkulatka w
sytuacji, gdy zamierza się zaprosić do domu znajomych na spotkanie? A co w
sytuacji, gdy powie on: "Nie, bo ja nie lubię tej cioci Iwonki"?
> "Przez pół zycia ja sie dostosowuję do dziecka - jeśli ono
> dostosuje się czasem do mnie (a nawet częściej niż czasem) to nie
> umrze od tego"
I to jest to "odgrywanie się" na kimś?
> dla mnie argument "jesli ja dla ciebie(dziecka) tyle, to ty tez"
> wyzwala tylko inny "ja sie na swiat nie pchalam(em)"....
A czy to, że dziecko nie pchało się na świat oznacza, że nie musi liczyć się
ze zdaniem rodziców i dostosowywać się do nich, jeśli jest taka potrzeba?
--
PozdrawiaM
|