Data: 2006-10-08 02:28:07
Temat: Re: Obniżanie ocen za rozmow
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"miranka" <a...@m...pl> wrote in message
news:eg9g07$4pp$1@inews.gazeta.pl...
>> musi sie
>> strasznie ciezko zyc w takim swiecie, nie wierzac nawet w swoje
>> umiejetnosci.
>
> Ja w swoje wierzę. Wierzę do tego stopnia, że nie boję się ludzi, którzy
> chcą mi zadawać pytania i oczekują uzasadnienia, dlaczego coś robię tak, a
> nie inaczej. Ponieważ znam się na tym, co robię, wyjaśnienia nie stanowią
> dla mnie problemu. Za to moją podejrzliwość budzą ludzie, którzy nie chcą
> odpowiadać na MOJE pytania, bo uważają, że skoro są profesjonalistami, to
> powinnam im bezgranicznie zaufać. Ostrożność, ograniczone zaufanie i
> dociekliwość wcale nie muszą oznaczać podważania (czy negowania) czyichś
> kompetencji. Prawdziwemu profesjonaliście to nie grozi. Groźne jest tylko
> dla takich, którzy nie wiedzą, co robią. A takich niestety, jest wśród nas
> sporo.
czlowiekowi, ktory nie ufa i dostaje odpowiedzi na swoje pytania, odpowiedzi
te wcale nie koja jego nieufnosci (patrz nizej i Twoj przyklad) musi byc
doza zaufania, zeby odpowiedzi te padaly na grunt, ktory nie jest emocja a
umyslem. popatrz na posty pojawiajace sie z czestotliwoscia swietlna- lekarz
daje antybiotyk, uzsadnia swoje decyzje (ostatnia dyskusja na psd) ale to
nie uspokaja wciaz kobiety- bo nie ufa. zaufanie nie ma nic wspolnego z
odpowiedziami na pytania tzn nie ma nic wspolnego z ich merytorycznoscia, a
tylko z emocjami. rozmawiamy tu o nauczycielach- gdzie masz tych co nie
odpowidaja na pytania? odpowiadaja zapewnie, ale czy te odpowiedzi koja brak
zaufania....watpie.
> Powiedz, jeśli farmaceutka sprzedaje ciężarnej kobiecie lek bez recepty,
> twierdząc, że może go bezpiecznie zażywać, a kobieta w domu czyta w ulotce
> jak wół napisane, że leku w ciąży absolutnie przyjmować nie wolno, to czy
> ta
> jej "nieufność do profesjonalisty" była uzasadniona czy nie? Coś takiego
> mnie spotkało. Gdybym ufała farmaceutce (bo przecież profesjonalistka),
> powinnam była w ogóle do ulotki nie zajrzeć, prawda? To ja jednak wolę
> dmuchać na zimne, zadawać profesjonalistom niewygodne pytania i generalnie
> patrzeć im na ręce. W sumie lepiej na tym wychodzę.
i potwierdzasz moje zdanie o "prowadzeniu slepego przez kulawego".
znajdz mi choc jeden lek na ulotce, ktorego napisane jest, ze stosowanie w
ciazy jest bezpieczne. nie masz pojecia o lekach jak ona, a ufasz ulotce.
odpowiada Ci na Twoje pytanie, a Ty wciaz nie ufasz, ufasz ulotce. czyli
farmaceutka nie boi sie opdowidac na Twoje pytanie, odpowiada, a Ty wciaz
wiesz swoje.
kazdy lek niesie w sobie powiklanie czy efekt uboczny, wybiera sie mniejsze
zlo.
nikt zdrowy na umysle, nie testowal kobiet w ciazy. zadne kobieta w ciazy
nie zglosi sie na testy kliniczne lekow. a leki wciaz sa im podawane. i sa
bezpieczne.
nie bezwzglednie, bo takiego leku nie ma, ale _wzglednie_. na ulotce
napisane jest to, by producent mial umyte lapki od odpowiedzialnosci. ale
chora kobieta w ciazy musi sie leczyc, bo choroba jest czest grozniejsza niz
lek jej podany. i to co teraz opisujesz to tylko potwierdzenie o czym pisze,
ze ciezko sie zyje w swiecie gdzie sasiadce sie bardziej wierzy niz
lekarzowi, i gdzie papierek z leku, jest wazniejszy niz lekarz czy
farmaceuta, a swoja wiedze uwaza sie za wieksza niz wiedza osoby z
papierkiem. patrzysz na rece bedac slepa. i to sedno sprawy. zeby podwazyc
czyjsc kompetencje trzeba byc samemu kompetenym w danej dziedzinie, inaczej
to bedzie wiara cisii kloci z imienin.
iwon(k)a
|