Data: 2005-06-09 17:43:38
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Roman G." >
>> Prrrrrrrr. To nie Ty masz ją przekonać.To ona Tobie musi udowodnić, że
>> masz
>> wysupłać jakąś kasę. Mówisz nie, i kropka. Na tym zazwyczaj problem się
>> kończy :). Bardzo nieładnie Pani dyrektor, odpowiedzialność pośrednio
>> spoczywa na Pani, nie na rodzicu.
>
> Chyba raczej matka poszkodowanej powinna udowodnić komuś winę: albo
> rodzicom sprawcy, albo szkole. Czemu od razu ustawiasz się z założenia
> przeciwko dyrektorce i to z nią radzisz walczyć? To jest sprawa między
> matkami.
>
Wykasowałeś wypowiedź Orki.
Zgodziłeś się co do zasady, że Orka nie ponosi odpowiedzialności. Dyrektorka
szkoły, która prawo w tej kwestii powinna mieć w małym palcu, korzystając ze
swojego (niemałego wciąż) autorytetu wmówiła rodzicowi, który przepisów znać
nie musi, że prawnie odpowiada za szkodę. Z całym szacunkiem dla Twojej
planowanej funkcji - uważam, że niepotrzebnie bierzesz ją w obronę. Podobne
zachowania, bazujące na nieznajomości przepisów przez rodziców, uważam za
nieetyczne i naganne.
>> Swoją drogą takie wmawianie też imo podpada pod artykuł. Pewnie na prawie
>> wyszukają odpowiedni.
>
> Nie rozśmieszaj mnie:)
>
Co Cię śmieszy, Romanie? Że kwota mała?
To nie ma nic do rzeczy. Dyrektor szkoły jest urzędnikiem. Rodzic -
petentem. Dyrektorka oszukała Orkę, przez co ta poniosła konkretne koszty.
Znasz się na prawie lepiej niż ja i uważasz, że to jest zgodne z prawem?
Co do załatwienia tej sprawy: bezsensowne przerzucanie odpowiedzialności.
Normalny wypadek przy pracy, szczerze wątpię w udowodnienie n-lce
niedostatecznego nadzoru. I to powinna usłyszeć matka chłopca, a nie
zwalanie winy na nieobecną i Bogu ducha winną Orkę.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|