Data: 2005-06-13 11:39:07
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Od: Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <d8jip6$26f$1@nemesis.news.tpi.pl>,
"Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "Asiunia" ...
> >
> > Wiem, wiem, dlatego olalam sprawe. A co do powodu skarzenia - sprawa stala
> > sie na oczach dyzurujacej na korytarzu nauczycielki, ktora, nomem omen, na
> > poczatku mowila, ze chlopiec ewidentnie podstawil D. noge (tak tez
> > twierdzily jej kolezanki), a poznej pani zmienila zdanie. IMO ewentualnie
> > moznaby zaskarzyc szkole o brak nalezytej opieki.
>
> I sprawa zostanie oddalona.
> Asiu wyobraź sobie przez chwilę, że stoisz na szkolnym korytarzu, dzieciaki
> brykają, normalny dyżur. Biegnie/idzie/cofa się Dominika, chłopiec wysuwa
> nogę i RYMS. Dominika leży a chłopak stoi z głupią miną, bo to nie tak miało
> być - Dominika miała skoczyć na równe nogi i gonić go z wrzaskiem po szkole.
> I ile to trwało, pół sekundy? Co ta nauczycielka mogła zrobić, co Ty byś
> zdążyła zrobić? Nic. I tak sprawę Twojej skargi będzie oceniał sąd: czy n-l
> był obecny i czy mógł przewidzieć i zapobiec. Jeżeli był i nie mógł, to mamy
> doczynienia z nieszczęśliwym wypadkiem, za który nikt nie ponosi
> odpowiedzialności.
>
No nie, przesadzasz. Sprawca odpowiada (w uproszczeniu). To nie było
zdarzenie losowe.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
|