Data: 2005-06-14 16:28:36
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Od: "Orka" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:d8mltc$ekk$3@nemesis.news.tpi.pl...
> A pewnie ;))).
> Ty lepiej powiedz, jak się zakończyła cała sprawa. I jak oceniasz
znajomość
> przepisów u dyrektorki. Bo ja dalej nie wiem, czy wprowadziła Cię w błąd
> wskutek oszustwa, czy zwykłej niewiedzy.
Właściwie się jeszcze nei skończyła-tzn nadal przetrzymuję naprawiony
łańcuszek i oddam go ostatniego dnia szkoły :)
Za radą dziwczyn z robótek zamierzam wysmarować piękny list do naszej prawie
już byłej wychowawczyni i opisać ze szczegółami i paragrafami, udowadniając
jej, że nie miała racji żadać ode mnie naprawy. Wręczę go również na koniec
roku, po prostu już mi się z nią nie chce gadać. No i wytknę jej, że oprócz
kultury, taktu, umiejętności pedagogicznych, w jej zawodzie bardzo ważna
jest znajomość ortografii i nie wypada na tablicy do rodziców pisać
notorycznie "bierzące". Będę złośliwa, a co. Co do pani dyrektor, to sądzę,
że nie wprowadzała mnie w błąd celowo, po prostu nie zna przepisów. Myślę,
że ją uświadomię listem w podobnym tonie. Z nią równiez nie chce mi się juz
gadać, po tym jak usłyszałam, że zachowanie pani Iksińskiej nie jest już jej
problemem !, bo ta pani kończy rok pracy w tej szkole. Ale co rodzice nerwów
przez nią zjedli to ich :( No i to by było na tyle. Wakacje niedługo, a po
wakacjach idziemy do nowej szkoły, w której pani sekretarka może do mnie
zadzwonić na komórkę, z informacją, że jest zebranie rodziców :)
Pozdrawiam
Ola
|