Data: 2004-11-03 08:29:51
Temat: Re: Pomozcie,powiedziec czy nie?
Od: puchaty <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty Kaszycha mnie niestety
powstrzymują:
>> Jestem tego pewien na swój własny użytek. Sumienie to dla mnie głos Boga.
> A tego ja nie rozumiem! Możesz jaśniej...
OK, spróbuję. Uważam, zadaniem każdego człowieka za jego życia jest
doprowadzenie do stanu równowagi między duchem, umysłem i ciałem.
Harmonia między tymi elementami wytworzyć się może głównie poprzez
uświadomienie sobie i "przepalenie" swych uwarunkowań, swych blokad.
Pozbycie się tych przeszkód miałoby doprowadzić do przepływu energii, która
nie będzie zatrzymywać się np. w miejscach, w których doświadczenia z
dzieciństwa (bo to akurat mi najbliższy przykład) nie pozwalają nam na
"prawdziwą" ocenę sytuacji.
Naszym zadaniem jest uświadomienie sobie tych strachów. IMO "zadaniem" Boga
jest dawanie nam takich doświadczeń, byśmy mogli je sobie uświadomić (tak
np rozumiem słowa Jezusa o niesieniu swego własnego krzyża).
W pewnym momencie, gdy zabraknie lęku, pozostaje miejsce już tylko na ów
"przepływ" energii. Niektórzy mówią na to miłość inni świętość...
Jestem przekonany, że w tym stanie nie ma się możliwości nikogo skrzywdzić
- człowiek staje się "narzędziem" w ręku Boga.
Oczywiście jest to stan idealny, ale nawet w życiu zwykłego człowieka warto
od czasu do czasu uświadomić sobie, co w nas samych powoduje podejmowanie
takich czy innych działań. Gdy się ta świadomość pojawia, zwykle cała
sytuacja nabiera innego wymiaru, decyzje już nie są takie oczywiste -
wiedza na temat skąd wziął się lęk sprawia, że boimy się jakby mniej. Do
głosu ma szansę dojść sumienie, miłość, energia...
> Ktoś cierpi- nawet bardzo, ale Ty mówisz nie mam sobie nic do zarzucenia
> więc jest w porządku.
Jeśli jest to głos sumienia a nie rozumu to nie zarzucałbym sobie nic.
Miliony ludzi cierpi a mimo to można się czuć w porządku.
> Tak jak autorka postu- przecież lubi facetów z wypchanymi portfelami, jej
> sumienie mówi dbaj o siebie
Ale czy to mówi sumienie czy mówi to strach przed biedą?
> - więc nie widzi nic niewłaściwego, że krzywdzi
> faceta, który jak pisze bardzo się w niej zakochał (oczywiście jeśli to
> prawda). Bo chyba zgodzisz się, że go krzywdzi i że prędzej czy później
> będzie cierpiał.
Zgodzę się! A jakże! Tym bardziej, że wcale mi się nie wydaje, że
rozmawiamy z sumieniem lady miki:-)
Acha, dobrze pamiętać jeszcze czytając mojego posta (jak to miała kiedyś
Sowa w sygnaturce), że: szydło zawsze wyjdzie z worka a filozof na idiotę
;-)
puchaty
|