Data: 2005-08-11 16:44:02
Temat: Re: Porod rodzinny
Od: "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Anička jíž ne Lipková" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO> napisał w
wiadomości news:ddfdck$n0m$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Sądzisz więc, że powinnam mężowi pozwolić by był przy moim porodzie?
Możesz go spytać. Jeżeli będzie chciał, to pozwolić.
> Myślisz, że zmienia to na pozytywne spojrzenie na żonę i dzieci?
Dla mnie bardzo. Razem byliśmy przy poczęciu, razem byliśmy przy narodzeniu,
razem jesteśmy przy wychowywaniu.
Na pewno pogłębia poczucie współodpowiedzialności rodzicielskiej.
Dla mnie też pogłębiło więź z żoną.
> Wiesz.. ja trochę też z próżności nie chcę by mąż był przy mnie w tych
> chwilach. Wolę by mnie nie widział jak jestem brzydka i cierpiąca.
Dla mnie moja żona była piękna, a moja obecność dodawała jej otuchy.
Przy drugim dziecku pielęgniarka poprosiła, abym odciął pępowinę.
Naprawdę, narodziny to nie tylko sprawa żony.
> Pozdrawiam
> Ania Marcinkiewicz
|