Data: 2009-04-11 20:21:01
Temat: Re: Potrawy Wielkanocne
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 11 Apr 2009 20:02:56 +0000 (UTC), czeremcha napisał(a):
> Ikselka <i...@g...pl> napisał(a):
>
>> A ja własnie robię sernik na zimno z brzoskwiniami, na biszkoptowym
>> spodzie. Wieczorem pokroję goloneczkę do galarety, córka pokroi warzywa na
>> sałatkę jarzynową i ją wymiesza, baba drożdżowa rośnie sobie... :-)
>
> Ja się w tym roku skupiłam na wypiekach ;-) Gotowaniem zajął się Janusz ;-)
> Nie wiem jeszcze, jak wyszedł sernik, bo - o zgrozo - serek na sernik z
> Włoszczowej okazał się wyrobem seropodobnym, który obok sera nawet nie leżał.
> Nawet jeśli sernik wyjdzie - będę ten "serek" szerokim łukiem omijać.
Skoro są dostępne polskie produkty tego typu, to kup firmy "Mlekovita" -
twaróg do wypieków i celów kulinarnych, w takim sporym płaskim prostokątnym
miękkim opakowaniu 1 kg, z grubej białej folii; wspaniały do wypieków i na
serniki na zimno. Kupuję tylko ten albo prawie to samo - "President". Ten,
o którym wspominasz, znam. Kiedys kupiłam i po otwarciu na sam widok
wywaliłam do kubła i nigdy więcej - szare toto, paskudne, jak gips
dosłownie, i bez smaku.
> A gdybym
> kupiła go nie na sernik pieczony, a np. z zamiarem zrobienia sernika na
> zimno??? W każdym razie - sernik z tego przepisu, ale z sera raciborskiego
> wyszedł bossski - oto fantastyczne źródło przepisów i inspiracji:
>
> http://mojewypieki.blox.pl/2008/12/Sernik-tradycyjny
.html
>
> Upiekłam babkę drożdżową - rozpędziłam się z kupowaniem form na babkę, kupiłam
> dwie, a ciasta było na jedną ;-) /Ta to jest, jak zostawiło się za sobą
> "stare" formy i "stare" przepisy ;-) / Zatem - druga forma nie mogła zostać
> pusta i upiekłam babkę na białkach.
Mam świetną formę kamionkową, którą dostałam z 15 lat temu od ubóstwianej
przeze mnie (i wzajemnie) ciotki TŻ, taką jeszcze z jej domu rodzinnego,
więc zabytek. Długie lata bałam się w niej piec, aby coś się jej nie stało,
ale teraz używam - one są wieczne po prostu. Cudnie się w niej piecze po
prostu.
> Żeby nie było dość - upiekłam jeszcze
> bułki na jutrzejsze śniadanie ;-) Nic dziwnego, że zaległam, jak twój mąż ;-)
Zaległ, bo fakt, dziś sie umordował od świtu, ale też ostatnio łaził po
wysokich sosnach jak małpa (parę lat temu nawet spadł) - galęzie obcinał i
czubki tych, które zasłaniały kolektor na dachu. W TYM wieku i bez raków, a
jedynie z krótką drabiną do połowy wys. sosny, to wielki wyczyn, no ale się
czuje w kościach ;-)
|