Data: 2007-03-12 23:52:36
Temat: Re: Problem blizniaczy
Od: "Dorota" <dorota@_PULAPKA_message.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik " Nixe" <n...@f...pl> napisał w wiadomości
news:et4cff$1nqa$1@news.mm.pl...
> X-No-Archive:yes
> W wiadomości <news:45f55f96$1@news.home.net.pl>
> Dorota <dorota@_PULAPKA_message.pl> pisze:
>
>> Tam bliźnięta, chłopiec i dziewczynka, chodzą do różnych klas -
>> rodzice stwierdzili, że są razem cały czas, niech choć mają odrębne
>> swe życie szkolne i towarzyskie. Trochę sie im dziwiłam, bo to
>> niewygoda, różne godziny lekcji, odprowadzanie itp. no ale brzmi to
>> rozsądnie.
>
> Co w tym jest takiego szczególnie rozsądnego?
Nie wiem czy jest to aż szczególnie rozsądne, ale trafiaja do mnie argumenty
owych rodziców.
> Nie rozumiem, skąd konkluzja "niech choć mają odrębne swe życie szkolne i
> towarzyskie"?
Konkluzja = wniosek. Oni nie wyciągali tu żadnego wniosku. Oni chcieli
zapewnić dzieciom osobne życie szkolne.
Uważali widocznie, że tak jest lepiej, może mniej okazji do porównań, może
wymuszenie własnej pracy - mniej mozliwości odpisywania, może nauka
samodzielności, może chcieli, by poczuli swą odrębność, jak niebliźniacze
dzieci.
> Czy to coś złego, gdy rodzeństwo ma takie samo/zbliżone życie szkolne i
> towarzyskie?
Złego, czemu od razu złego!?
Jak coś jest lepsze, to nie znaczy, że to drugie jest od razu złe. Może byc
nawet bardzo dobre, a pierwsze jeszcze lepsze.
A wracajac do tematu, to nic złego, że dzieci chodza do jednej klasy, ale
czy zarazem musi to byc optymalne?
(Raz byłam miesiąc na kursie z mą siostra i przyznam, nie czułam się
komfortowo. Ale nasze siostrzane drogi były wtedy dość odmienne, co każdemu
rodzeństwu zdarzyc się może)
> Zwłaszcza, gdy są to jeszcze dzieci?
Nawet gdy są to jeszcze dzieci. Czy braciszek szturchając się z chłopakami
chce czuć na sobie czujne oko siostry? Czy siostra chce wysłuchiwać przy
kolacji "A ona dzisiaj to..."
> Z ciekawości - czy te dzieci spytano o zdanie?
Nie wiem, czy pytano.
A myślisz, że wszystkie bliźnięta posyłane do jednej klasy pyta się o
zdanie?
Ale tu na pewno dobrze rozważano tę decyzję, zwłaszcza, że dla rodziców z
pewnością trudniejsza logistycznie.
To jedna z możliwości organizacji życia szkolnego, w tej rodzinie są z niej
zadowoleni.
Zresztą takie rozwiązanie jest też rozważane przez twórczynię wątku "A moze
wytrzymac do konca tego roku szkolnego i przeniesc ich obu do innej szkoly i
roznych klas?"
>> Po roku młodsza,za namową rodziców zmieniła gimnazjum i ze starszą
>> skończyły sie kłopoty.
>
> To z kolei przypomina mi sytuację "ustąp mu, bo jest [młodszy, starszy,
> mniejszy, większy itp.]
> Kompletnie nie rozumiem dlaczego rodzice obarczyli młodszą dziewczynką
> odpowiedzialnością [zmiana szkoły bez żadnego powodu] za niepowodzenia
> starszej? IMHO zwykłe zamiatanie okruszków pod dywan.
Nikt młodszej nie mówił, że jest odpowiedzialna za problemy starszej.
Wiedziała też, że zmiana szkoły nie jest bez powodu, że jak odetchną od
siebie, to i im obu i całej rodzinie wyjdzie na dobre.
Pisałam Joannie, jak to postępowanie argumentowali. Nie chcę powtarzać,
proszę zajrzyj tam.
Powtórzę tylko, że choc starsza nie pozbyła się kompleksów, to bez zdolnej
siostry na karku się zebrała i gimnazjum dość przyzwoicie skończyła.
A młodsza też chyba nie czuła się ofiarą, bo zmieniła szkołę na plastyczną,
co jej odpowiadało, a do tego nie spotykały się na gruncie
szkolno-towarzyskim, gdzie starsza była często złośliwa w stosunku do
młodszej.
Oczywiście, mogli:
a) dalej to tak ciągnąć - skończyło by sie prawdopodobnie powtarzaniem
klasy (może jeszcze obie w jednej klasie - wszak czy to coś złego, gdy
rodzeństwo ma takie samo/zbliżone życie szkolne i towarzyskie?)
b) zmienić szkołę starszej, mniej zdolnej - prawdopodobnie byłoby jej trudno
się przystosować, zwłaszcza, że raczej zamknięta w sobie i mało towarzyska
(te kompleksy).
Stąd stwierdzono, że takie rozwiązanie jakie przedsięwzięli było najlepsze w
ich sytuacji.
Przypomnę, że wątkotwórczyni też rozważa rozdzielenie bliźniąt jako metodę
na zmianę zachowania zbuntowanego, stąd opisałam tę sytuację.
D.
|