Data: 2003-02-20 07:27:23
Temat: Re: Przysięga małżeńska
Od: "puchaty" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b31tpj$evn$1@news.onet.pl...
> > Czy podczas ceremoniału, w którym deklarowaliście drugiej stronie to i
owo
> > przezornie skrzyżowaliście palce mantrując w myślach "i tak to na niby"?
>
> Przepraszam ale czy Twoim zamiarem jest żartować,
> jeśli tak to nie za bardzo Ci się udało
A jeśli nie?
Chodziło mi głównie o świadomość istotności przysięgi, o jej znaczenie na
przyszłość.
Bardzo często jestem świadkiem sytuacji, w których,składana skądinąd w
pełnej powadze, przysięga staje się później wyświechtanym, zapominianym
strzępkiem nic nieznaczących słów. Z drugiej strony dynamizm związku (o czym
pisze AsiaS) wpływa często na przewartościowanie deklaracji składanych w np.
kościele, powodując sytuację, w której znaczenie przysięgi nabiera innego
wymiaru. Na dodatek często ten dynamizm wpływa różnie na podmioty związku.
Podam przykład z innej beczki. Strony, które zdaża mi się odwiedzać (ściana
wschodnia) charakteryzują się dużą ilością przysięgających. Przysięgają
głównie młodzi sfrustrowani mężczyźni, że nie będą (powiedzmy przez rok) pić
alkoholu. Odbywa się to w kościele przed majestatem księdza i ołtarza.
Niektórym to pomaga. Niestety większość wraca do pijaństwa mimo przysięgi.
Na dodatek istnieje instytucja dyspensy! Można sobie pójść do księdza i pod
pretekstem, że przyjechał kuzyn z Gdańska wziąć sobie na tydzień wolne od
przysięgi.
Rodzi się we mnie taka wątpliwość: Czy przypadkiem nie przysięgamy ze
strachu?! Ze strachu, że nie poradzimy sobie z własną słabością, z
podświadomością, z poligamicznością... Czy nie narażamy się na późniejsze
(po złamaniu przysięgi) wyrzuty sumienia, poczucia winy etc...
Czy zatem nie lepiej jest skrzyżować palce, skoro społeczeństwo chce od nas
aktu?
puchaty
|