Data: 2014-10-25 17:04:53
Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Ten jeden jedyny wyjątek dotyczy w tym zestawie akurat dania mięsnego.
>> Wzmacnia jeszcze stereotyp, że wege, to niby same paciaje, a jak już
>> ma być coś konkretnego na ząb, to mięso.
>
> Proszę o pomoc w przełamaniu stereotypu. Nie rozdrobnione i nie paciate.
> Kalarepę chyba przyjdzie gryźć i rzodkiewkę chrupać z marchewką na
> przemian. A na gorąco?
A na gorąco też! Świetnie nam się ta kalarepa na przykład trafiła. Leży
często nieboga na straganie, nie do końca wiadomo w jakim charakterze,
może dla towarzystwa. Czasem ktoś ją kupi. Nie zawsze nawet wie po co.
Na stole wśród porcelanowej zastawy trudno ją spotkać. Najczęściej ktoś
ją po prostu schrupie ukucnąwszy gdzieś cichutko w kąciku.
Tymczasem kalarepę i na ciepło można. W słupki pokrojoną i pod koniec
całej imprezy w rondel wrzuconą. By broń Boże się nie rozgotowała, ma
ledwie się ogrzać i strukturę swych tkanek naruszyć. Chrupie. Inaczej
od surowej, ale chrupie. A skoro inaczej, to i lepiej. Że smaku nie ma?
Co inne obok ma, wystarczy. Pędy bambusa też nie mają, są głównie jako
składnik chrupiący. Łodyga od kalafiora również kalarepie bliska. Zwykle
wzgardzana i wyrzucana. A można pociąć na plasterki lub półplasterki.
Byle zdrewniała nie była. I bardzo krótko i precyzyjnie termicznie
obrobić. Z tym zwylke na początku jest największy problem, by uchwycić
właściwy moment, by w odpowiednim tempie to robić.
> Czasem ta dawniejsza sztuka polegała i na tym, by sztuka na stole
> wyglądała jak zgoła coś innego.
Miałem znajomego. Psotnik był niesamowity. Dawno już nie żyje, bo to
starsze pokolenie -- z tych dawniejszych, co to im się jeszcze więcej
chciało, nie tylko dla żartów. Zorganizował przyjęcie. Urodziny,
imieniny, czy co to tam było. Przygotował tort. Wielki jak kamień
młyński. Równiutko i na gładko zatynkowany białym kremem. Na samym
środku była jedna ozdoba. Oszczędzę dokładnych opisów jak wyglądała.
Dość że powiem, że Miecio z czekolady ją wykonał.
Melchior Wańkowicz, jeszcze starszy, lecz nie tak znowu wiele, dla
swoich znajomych na przyjęcie przygotował specyał wielki -- na twardo
gotowane strusie jajo. Trochę mu się zeszło z przygotowaniem, bo musiał
kurzych jajec kilka kóp wziąć, żółtka od białek oddzielić, ugotować je
w formie, bodaj z piłki zrobionej, poten większą formę przygotować,
żółtko w środku umieścić, białkiem oblać i do ścięcia doprowadzić.
> Uszaka bzowego nie znam z kuchni, tylko z atlasu grzybów. Nie wiem, czy
> widywałam, mogłam nie zwrócić uwagi - teraz będę rozglądać się za nim.
Można czasem kupić w sklepie orientalnym. Albo rozejrzeć się po bzach
okolicznych.
Jarek
--
Truskawki w Milanówku,
Wasz czar nie zniknął i nie przepadł,
Nim was zagłuszy kalarepa,
Poswięcam wam tę pieśń.
|