Data: 2004-02-29 18:07:37
Temat: Re: Relacja na żywo - pieczenie mięsa w 80C [6]
Od: "waldek" <x...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
====
I już po wszystkim :-}
Pieczeń w trakcie krojenia na plastry tryskała sokiem. Była mięciusia.
A samo mięso? Naprawdę rewelacja. Polecam wszystkim! Delikatne, niezwykle
soczyste, rozpływające się w ustach. Gdyby nie żyłki tłuszczu, można by
powiedzieć, że to najlepsza polędwica. Żona, która za tłustymi pieczeniami
nie przepada, pierwszy raz w życiu poprosiła o dokładkę. Sos czosnkowy był
trafiony w dziesiątkę. Za to kapusta zasmażana, mimo że sama w sobie
smaczna, okazała się jako dodatek zupełnym niewypałem - mięso było zbyt
delikatne. Teraz myślę, że nawet zwykła mizeria byłaby odpowiedniejsza. Sos
pieczeniowy, mimo, że samodzielnie był odpowiednio słony, to na talerzu,
trzeba było jednak mięso nieco dosolić.
Jeśli chodzi o przyprawy, to koncepcja ograniczenia ich ilości, przy tak
długim pieczeniu, była dobra. Jedyne, czego żałuję, to że nie podlałem
całości winem. Brakowało mi tego posmaku. Ale to głupie wino wzięło i wypiło
się wczoraj ;-}
Z 1,95kg surowego mięsa po upieczeniu zostało 1,82kg - wyjątkowo dużo.
Połowy już nie ma. Drugą połowę przechowam do jutra z zamiarem kanapkowym.
Sprawdzę, jak się zachowa po stężeniu i leżakowaniu przez noc w lodówce -
czy zachowa swoją dobroć. Poinformuję jutro.
Cały czas obawiałem się o temperaturę w piekarniku. Miałem trzy różne
pomiary! W końcu zdecydowałem, że istotna jest temperatura wewnątrz
brytfanny i na niej się skupiłem. Chyba dobrze zrobiłem. Utrzymywałem ją w
granicach 75C-98C (na zewnątrz była cały czas pomiędzy 110C a 130C). Wahania
wynikały z prób dobrania właściwej szczeliny w uchylonych drzwiczkach
piekarnika. Odczyty robiłem co pół godziny. Teraz już wiem jak to powinno
wygląać i następnym razem termometry nie będą mi już potrzebne.
Na dzisiaj koniec tej długiej relacji. Trwało to sześć godzin. Uff! Ale było
warto.
Sceptykom zaś życzę: więcej wiary!
waldek
====
|