Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Rodzina zastępcza
Date: Sun, 7 Sep 2008 21:47:59 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 60
Message-ID: <m...@4...net>
References: <1h3ahwjs5m9n2$.1u5cxatjvvpfq$.dlg@40tude.net>
<ga1ac0$qfj$1@inews.gazeta.pl>
Reply-To: i...@g...pl
NNTP-Posting-Host: bmw179.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1220816909 1349 83.28.242.179 (7 Sep 2008 19:48:29 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 7 Sep 2008 19:48:29 +0000 (UTC)
X-User: ikselk
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:417831
Ukryj nagłówki
> Tak to ciekawe z tej perspektywy. Nie wniosę tu dużo, może tylko
> takie 3 grosze:
>
> Prawdopodobnie jest to jednak do przeprowadzenia w taki sposób aby
> nie pojawiało się przesłaniające dzieciństwo uczucie ZAZDROŚCI o
> rodziców. Mam wrażenie, że stanie się tak jeśli pomysł adopcji jest
> przekazywany dzieciom jako rodzaj zadania, na którego podjęcie
> wyrażają one nie tylko zgodę, ale i "chęć współuczestnictwa" w roli
> brata lub siostry, zaś rodzice taką gotowość są w stanie rozpoznać i
> wspierać.
Tak, ale jak długo dziecko (najpierw małe, więc niekonsekwentne, niezdolne
do podejmowania takich zadań na stałe, a potem większe, więc krytyczne)
jest w stanie wytrwać w tej pięknej roli? Uważam, że BARDZO krótko - tj. do
pierwszego starcia z rzeczywistością, no nie ma siły, to za duży ciężar na
barki dziecka i nie wiem, jak można go na nie wkładac... Ja nie miałabym
serca, przyznaję sie.
> Nawet taka sytuacja wymaga zapewne od dziecka wysiłku, w
> którym w tle jest to o co piszesz (skoro dziecku łatwo się zgodzić
> wobec niepełnej świadomości konsekwencji), niemniej dominować mogą
> też postawy naśladowania rodziców, chęć opieki nad adoptowanym
> dzieckiem, a wspomniane przez Ciebie treści nie pojawiają się -
> przynajmniej nie w wersji świadomej. Wiadomo, że zazdrość zdarza się
> między rodzeństwem, ale nie musi dominować jako uczucie w ich
> relacjach (więc może też i w relacjach z dziećmi adoptowanymi).
Jak wyżej w mojej wypowiedzi.
>
> Niestety, nie mam doświadczeń bezpośrednich - poniżej jedynie
> przykład z googielnicy:
>
> "Moi rodzice adoptowali dziewczynke niepelnosprawna, miala pol roku
> jak ja wzieli z szpitala. Lekarze przestrzegali ze nie warto, ze juz
> nic z niej nie bedzie, ze "roslinka". Bardzo ja wszyscy
> pokochalismy, otoczylismy ja opiekom jakiej by nie miala w zadnej
> placowce. Moja siostrzyczka ma teraz szesc lat, nie chodzi, nie
> mowi, ma padaczke i jeszcze rozne choroby, ale jest naszym oczkem w
> glowie i naszym promyczkiem. Lekarze mowili ze bedzie ona lezec i
> nie bedzie miala kontaktu ze swiatem, a ona mnustwo rzeczy rozumie,
> przytuli poglaszcze jest poprostu cudowna, chociaz ma swoje fochy.
>
> Ludzie adoptujcie dzieci tylko najpierw sie zastanowcie czy
> jestescie wstanie pokochac swoje nie biologiczne dziecko takie jakie
> jest!!! To musi byc bardzo przemuslana decyzja."
fajn ie. Tylko że autor tego wystąpienia, będąc zapewne (tak wynika)
jesczze pod opieką rodziców, traktuje swoją przybraną siostzryczkę póki co
jak pieska czy kotka - czyli nie rywala. Dopiero za jakiś czas zacznie
dostrzegać inne aspekty, towarzyszące decyzji rodziców o adopcji...
--
"Ludzki mózg jest zbyt skomplikowany, aby dał się poznać
samemu sobie... A gdyby taki nie był, byłby po prostu zbyt głupi, aby
siebie poznać."
S. Lem
|