Data: 2004-11-03 19:30:16
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: Lia <L...@a...poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2004-11-03 19:36:29 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Kaszycha* skreślił te oto słowa:
>> A bycie złośliwą wyklucza bycie logiczną i nielabilną emocjonalnie?
> Wszakże złość jest emocją i to zazwyczaj silną. Moim zdaniem nie da się
> myśleć logicznie pod wpływem emocji.
Złość i złośliwość to dwie różne rzeczy...
Dzieci może wierzą, że złośliwość to *zło*, ale nie ja :]
>> Spokojnie bez nerwów mogę spędzić z tą świadmością 24 godziny.
>
> A potem co? Naruszasz cudzą prywtaność?
Tak, śmiem wziąć klucze i pojechac do rodziców. Bo na ich przykładzie
omawialismy moje niepokoje i wyobrażenia.
> Czyli robisz to co zarzucasz Monice. Jej i mój próg czułości jest po prostu
> niżej- Ty potrzebujesz 24 godziny a ona 4 godziny. Ot i wyjaśniło się :)
Wrrrong. Nie zamierzam poszukiwać pracownika jeśli nie posiada przy sobie
materiałów niezbednych do pracy innym pracownikom.
Nie pojawia się - zapewne ma ważny powód.
Jeśli to jestważny powód zapewne dostarczy do kadr odpowiednie papierki.
Ja mogę sprawdzać co najwyzej w kadrach czy już usparwiedliwił swoją
nieobecność.
>> Jak potrzebujesz przerwy popatrz sobie w okno albo zrób herbatę. Nie
>> wymagaj od współpracowników, żeby robili sobie przerwy na pogaduszkę
>> relaksacyjną wtedy kiedy Ty jej potrzebujesz.
>
> Już wiem czemu tak ciężko nam się dyskutuje. Gdzie ja napisałam, że WYMAGAM
> czekolwiek od kogolwiek? Nie wkładaj mi w usta słów, których nie
> wypowiedziałam bo nie WYMAGAM i ode mnie nie WYMAGAJĄ.
> Rozumiem, że zgodziłaś się, że przerwy są przydatne.
Oczywiście, że tak. Dlatego jest coś takiego jak przerwa śniadaniowa,
przerwa na "lunch", możliwośc zrobienia herbaty - co tylko człowiek zechce,
dopóki nie przeszkadza innym, i nie odciąga ich od pracy. Jednak
zamienienie z kimś paru zdań o których wspominałaś wymaga partnera...
chyba, że mówisz sama do siebie - w takim razie przepraszam.
>> Nasz rozbieżności co do traktowania przyjaciół już sobie kiedyś
> omówiłyśmy.
>> To teraz uzupełnienie - tak, moi przyjaciele wiedzą baaaaaardzo dużo o
> moim
>> życiu. Dlatego też nazywam ich przyjaciółmi, bez cudzysłowia.
> Czyli przyjaźn równa się spowiedź- dobrze rozumiem?
Spowiedź to wyznawanie swoich grzechów... nie jestem chrześcijanką, są to
pojęcia mi obce, więc przyjaźń nie równa się spowiedź.
>> Z tego co pisałaś - nie pracujesz obecnie... po ilu latach niepracowania
>> zanika pamięć o specyfice pracy w zespołach?
>
> Nie pracuję rok a z moim zespołem mam bardzo przyjazne i miłe kontakty,
> wspópracujemy nadal przy pewnych projektach. Pamięć mam świetną. Pomimo, że
> nie pracuję zawodowo jestem aktywna w pewnych zespołach ludzi - i co jestem
> dla Ciebie bardziej wiarygodna.
Tu nie chodziło o wiarygodność. Dziwne, że tak odebrałaś to pytanie...
> Ale nadal nie wiem co dla Ciebie oznacza
> ścięcie?
> Unikasz odpowiedzi i uciekasz w nowe wątki- brak odpowiedzi to też odpowiedź
> :)
Ścięcie następuje wtedy gdy muszą zacząć ze sobą współpracować np skrajne
osobowosci, osoby z dwóch róznych działów, które za sobą nie przepadają. W
takim momencie atmosfera w całym zespole staje się napięta i o iskry bardzo
łatwo...
Wystarczy, że przy projekcie potrzebni są w jednym momencie ludzie z dwóch
zwykle nie wspolpracujących ściśle działów. W każdym z zespołów jest np
naturalny lider, zwykle mocna osobowosc - przy ustalaniu ról w nowym
zespole "scięcia" bywają nieuniknione.
>>> W przyjaznym środowisku
>>> zazwyczaj jest problem do rozwiązania a nie "ścięcia".
>>
>> Taaaaak, oczywiścieeeee. Dlatego też znajomości na gruncie prywatnym
>> potrafią się ludziom rozpaść ze sporym hukiem... a na zawodowym nigdy w
>> życiu... <-ironia
>
> No dla mnie to oczywiste jak na początku jest spowiedź a potem wyłączony
> telefon i domofon na który nie reagujesz. Wcale się nie dziwię, ze z
> hukiem....
Wyobraźnia Ci pracuje... ciekawe co Cię tak pobudziło nagle... o izłośliwa
usiłujesz być - a to podobno tak obce Ci jest :] Nie powinnaś chyba sie
angazowac w takie dyskusje bo Twój image sypie się jak stłuczone lustro :]
>>> Może przez gadanie o
>>> katarach i kupkach dzieci unikniesz ścięć, spróbuj powodzenia:)
>>
>> Rozumiem, że to klasyczne przeniesienie :] Spróbuj rozwiązać swoje
> problemy
>> świadomie, nie przenosząc ich na innych :]
>
> No i znowu nie wiem o jakie problemy Ci chodzi? A już w ogóle o które moje?
> Gdzie tu sens i logika?
Słowo klucz - przeniesienie. Zacznij od tego - wtedy dalsza część ułozy się
w logiczną całość :]
>> Szczęśliwie nigdy nie musiałam siedzieć na tyłku przy biurku jak nie
> miałam
>> nic do zrobienie.
>> Nie lubie czegoś takiego, źle bym się czuła w takiej firmie - szczęśliwie
>> mam wybór, i pracuję tam gdzie nie będę się zmuszać do patrzenia w sufit
> :]
> Czyli po prostu wychodzisz po dwóch godzinach i finał! Dobrze pojęłam?
Wychodziłam, bo teraz to nawet na dwie godziny nie musze się pojawiać jeśli
projekty są zrobione na czas (no i net w domu nagle nie padnie) :]
>> Koleżanki mogą sobie plotkować dopóki mi to nie przeszkadza,
> moi podwładni
>> mogą się umówić na plotki jak skończą swoją pracę.
> Jestem pod wrażeniem Twojej łaskawości- a podania przypadkiem nie muszą do
> Ciebie w tej sprawie? (złośliwość)
Ćwiczysz się, ćwiczysz - jeszcze kilka postów i będziesz musiała przyznać
się przed samą sobą, że jesteś złą osobą, bo prawisz złośliwosci :] Choc
taki pozytek z tej dyskusji - przestaniesz oszukiwac samą siebie :]
>>> biegniesz do domu i wyłączasz komórkę, ignorujesz
>>> sąsiadki i oddajesz się do dyspozycji mężowi i przyjaciołom.
>>
>> Ładna projekcja - niestety nie przystaje do rzeczywistosci :]
> Ależ to jasno wynika z tego co piszesz więc gdzie tu projekcja?
Cóz... ubzdurałaś sobie coś w głowce. Chcesz w to wierzyć to Twoja sprawa,
ale lepiej widzieć rzeczy takie jakimi są, a nie takimi jakimi Ci się
wydają być.
> Chciałaś
> pokazć jakie znasz fajne słowo? Szkoda, ze się nie udąło bo kompletnie tutaj
> nie pasuje :(
A to ulubiony argument osób, których codzienny zasób słownictwa nie zawiera
słów używanych przez współdyskutantów.
Powinnaś była użyc tego argumentu - już przy "przeniesieniu" :]
>>> Moje doświadczenie jest takie, że zdarzają się dni, że nie masz czasu
> iść do
>>> WC, ale są i spokojniejsze.
>>
>> Odkrywcze.
> Mam wrażnie, że dla Ciebie powinno być nawet BARDZO odkrywcze.
Jakby Ci to napisać... nie pierwszy już raz Twoje wrażenia są mylne...
> Bo jak masz
> czas załatwić wszystkie sprawy w szalone dni to tak samo pozałatwiasz
> wszystko w spokojniejsze.
Nie jestem specjalistką od pracy "urzędniczej" - choć po obserwacjach
wnoszę, że oni zawsze zdążą wszystko pozałatwiać niezależnie od ilości
zjedzonych ciastek, wypitych kawek i ilości telefonów wykonanych do
psiapsiółek.
> Wtedy bez problemu znajdziesz czas na pogaduszki i
> gadanie o braku czasu to po prostu bzdury.
Uuuuu, Twój spokojniejszy dzień nie równa się zwykle spokojniejszemu dniu
osób pracujących z Tobą w jednym pomieszczeniu... a do pogaduszek potrzebna
jest więcej niż 1 osoba.
> Nie masz ochoty- ok. Masz do tego
> prawo. Ale po co robić zamieszanie a tym jak to szkoda każdej minuty..... bo
> praca. Śmieszne.
Widać mamy inną specyfikę pracy. Ty nie wiesz o czym ja piszę, ja o tym co
dla Ciebie oznaczają spokojniejsze dni...
>>> Nie! Poszczuła mnie 6 wilkami - do dziś czuję zęby jednego na 4-
> literach!
>>
>> A w gazetach o tym nie napisali... straszne :]
> Pisali- w 4 codziennych, dwóch kolorowych i w jednym miesięczniku. za
> nieługo będzie tez relacja w telewizji. Nie czytałaś?
> Zajęta byłaś pracą?
To wielce prawdopodobne. Nie czytam pism dla gospodyn domowych...
>>> Nie możesz chyba o sobie powiedzieć, że lubisz ludzi, co? Nie masz w
>>> zwyczaju bezinteresownie uśmiechnąć się do nieznajomej na ulicy....
>> Hmmm, ja zwykle jestem uśmiechnięta
> I jak to pozory mogą mylić :)
A co w X-face dojrzałaś brak uśmiechu? ;]
> - więc nie wiem jak to jest ze
>> szczególnym wyróznianiem kogoś... no pewnie śliczne dzieci wyrózniam :]
> A te brzydsze?
Nie przykuwają mojej uwagi, więc nie obdarzam ich szczegolnym uśmiechem.
>> A ludzi... to zbyt obszerna kategoria jak dla mnie. Znajomych lubię,
>> pewnych typów ludzi nie lubię, wspolpracownikow i podwladnych szanuje
>> niezaleznie od poziomu sympatii, usługodawców cenię, szanuję, czasem
> lubię.
>
> A tę sąsiadkę co przychodzi pożyczyc mąkę to lubisz czy nie? Może jakby tak
> przysłała śliczną córkę to byś pomogła?
A sąsiadka jest mi obojętna. Tak jak większośc ludzi.
>> Lubienie ogółu ludzkości byłoby rozdrabnianiem się. Może też dlatego Ci
>> kochający wszystkich pozbywają się przyjaciół, którzy potrzebują nagle
>> więcej czasu, bo im życie dowaliło...
>
> Ale przynajmniej nic się nie rozwala z hukiem, telefony odbieram, i zawsze
> reaguje na domofon.
Było takie doświadczenie... dzownek - ślinotok, dzwonek - ślinotok.
Swiat by się zawalił gdybys nie odebrała telefonu albo domofonu?
Siedze w wannie - nie widzę powodu, by przerywac sobie relaks i reagować na
dzwonek.
Czytam książkę - też mi się nie chce, i się nie zmuszam.
Niedziela rano - mam gdzieś, że ktoś się dobija, ja wolę zajmowac się
przyjemniejszymi rzeczami w łóżku.
No ale można jak pies Pawłowa reagowac na dzwonki, i nie wybierac na które
i kiedy chce się reagowac...
> Gapię sie w okna sąsiadki z nadciśnieniem
Jesteś typem "poduszkowca" spędzającego życie z łokciami na parapecie? :]
> i czytam z
> uwagą to co dyskutant na liście pl. soc. rodzina pisze
I wyobraźnia Ci wtedy pracuje na dużych obrotach :]
> ( to tak a propos
> wątku o przyjaciołach z którego jak widać nie zrozumiałaś kompletnie nic i
> nadal nie rozóżniasz co dla mnie oznacza przyjaciel a co wieczny narzekacz)
Trudno się połapać, bo masz przyjaciół, "przyjaciół", przyjaciół, którym
się nie "spowiadasz" z własnego życia, i liche wie ile jeszcze kategorii
masz w zanadrzu.
Dla mnie EOT.
--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@h...pl
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.
|