Data: 2004-11-04 11:51:58
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Napisalam jedna odpowiedz i skasowalam po wyslaniu na grupe. Jesli sie mimo to
pokaze to naprawde przepraszam czytajacych a Kasie w szczegolnosci za uzycie
slow powszechnie uznanych za niecenzuralne.
Ponizej wersja wlasciwa.
"Kaszycha" <k...@n...pl> wrote:
> > A sąsiadka jest mi obojętna. Tak jak większośc ludzi.
> I znów szczerze! A możesz sobie wyobrazić, że to być może niezwykle
> interesującą osoba i warto ją poznać?
Czytam te dyskusje i przestaje rozumiec jej sens. Zaczelo sie od wtracania w
trosce o czyjes zycie i granicach tej ingerencji. Przeszlo do wniosków, ze skoro
nie ma takiego ingerowania to Lia nie usmiecha sie do spotkanych ludzi -> ergo-
jest osoba niezyczliwa. Teraz mamy imputowanie, ze skoro obcy czlowiek jest jej
obojetny to jest to co najmniej dziwne i niewlasciwe i powinna zmienic tok myslenia
Na marginesie- przypomina mi to argumentacje z watku o dzieciach.
A- sasiadka jest mi obojetna / nie chce miec dzieci bo...
B- a mozesz wyobrazic sobie, ze jest niezwykle interesujaca i warto ja poznac?/
a mozesz wyobrazic sobie, ze ... i warto je miec?
Glupie moze pytanie- Kaszycha co wlasciwie chcesz w tej dyskusji udowodnic? Ze
sasiadka tez czlowiek? To przeciez oczywiste. Tyle, ze z powyzszego wcale nie
musi wynikac, ze trzeba sie z nia zaprzyjazniac, interesowac jej zyciem,
wkraczac w to zycie, wydzwaniac do drzwi, kiedy tylko swiatlo sie swieci zbyt
dlugo. Nic na sile. Jesli sasiadka jest mila i z czasem znajomosc z korytarza z
windy sie rozwinie- ok. Ale nic na sile.
Mieszkam juz w trzecim miejscu- wszedzie moje kontakty z sasiadami sa poprawne,
ale jakos nie odczuwam potrzeby rozmowy ani zaprzyjazniania sie z ludzmi na
sile, wylacznie dlatego, ze maja szczescie/nieszczescie mieszkac po sasiedzku,
czy np. pracowac ze mna. Sa mi obojetni. A jednoczesnie usmiecham sie do ludzi
spotykanych na ulicy, na korytarzu, w windzie, w sklepie, w aptece, etc bo
zyczliwosc do ludzi a chec poznawania ich to _zupelnie_ co inna kwestia.
A to, ze nie kazdy ma tak nisko próg wrazliwosci jak Ty, nie oznacza, ze od razu
jest wredna, egoistyczna, skupiona na sobie, patrzaca spode lba na ludzi -
osoba. Tak samo jak fakt, ze Ty masz ten próg nizej nie oznacza, ze
automatycznie jestes wscibska, wtracajaca sie non stop w zycie innych plotkara.
Poziomów wrazliwosci ludzi jest bardzo wiele i nie mozna z góry okreslac na ich
podstawie caloksztaltu czlowieka, zakladac, ze skoro ktos w jakiejs syt.
reaguje w okreslony sposób to jest gorszy bo Ty zareagowalabys inaczej / to
samo zreszta dotyczy Lii/ .
Tolerancja to takie piekne slowo...
Bo na razie patrzac na to jak potoczyla sie Wasza dyskusja zaczynam miec
wrazenie, ze próbujesz udowodnic Lii, ze skoro ma nieco inne spojrzenie na swiat
i ludzi to jest wredna i egoistyczna. Idac dalej tym tokiem rozumowania- nie
tylko Lii ale kazdemu, kto ma inne niz Ty spojrzenie na swiat i ludzi. Zapewne
nie o to Ci chodzilo ale tak sie odbiera te dyskusje i wyciagane przez Ciebie
wnioski. Spasuj. Nie wsadzaj ludzi w swoje ramki.
> > Czytam książkę - też mi się nie chce, i się nie zmuszam.
> > Niedziela rano - mam gdzieś, że ktoś się dobija, ja wolę zajmowac się
> > przyjemniejszymi rzeczami w łóżku.
> > No ale można jak pies Pawłowa reagowac na dzwonki, i nie wybierac na które
> > i kiedy chce się reagowac...
>
> Ja to nazywam egoizmem do 10 potęgi. I jak tu pogodzić to z watkiem o
> przyjaciołach. Za nic nie gra. Śmierdzi z daleka. Lia- superprzyjaciółka -
> pod wyżej wymienionymi warunkami. I pomyślę, że to ja pisałam, że szkoda mi
> czasu i to tylko na narzekaczy!
Kaszycha hmm...gdzie w powyzszych przykladach masz egoizm?
Def ( sjp) :
egoizm m IV, D. -u, Ms. ~zmie, blm
«postawa człowieka myślącego wyłącznie o sobie, kierującego się jedynie własnym
interesem ze szkodą innych; samolubstwo, sobkostwo»
Gdzie myslenie _wylacznie_ o sobie? Gdzie dzialanie _ze szkoda_ dla innych?
Ja powyzsze nazwe np. wyznaczaniem przez nia granic ingerencji w jej zycie.
Pytalas w tamtym watku jak sie je wyznacza.
Dla mnie to oczywiste- ja równiez nie bede dralowac z wanny wylacznie dlatego,
ze telefon wydzwania bo moja kolezanka ten wlasnie moment wybrala sobie na
pogaduszki. Ani sprawdzac po 10 razy czy swiatlo u sasiadów juz zgaslo.
A jesli moi znajomi wpadna bez zapowiedzi i bez zapytania czy nie przeszkadzaja
to albo z nimi posiedze albo wprost powiem, ze przyszli nie w pore. W zaleznosci
od tego jak sie czuje, co akurat robie i jaki jest powód wizyty. Bo moze
niekoniecznie mam ochote przyjmowac niezapowiedzianych gosci o 10 rano w
szlafroku, po nieprzespanej nocy spedzonej przy komputerze.
pzdr
agi wtracajaca sie troszeczke
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|