Data: 2004-11-04 13:12:25
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hej Aga- rzeczywiście dyskutowanie ze mną weszło Ci w nawyk . Miejmy
nadzieję, ze z pożytkiem dla nas obu.
> Czytam te dyskusje i przestaje rozumiec jej sens. Zaczelo sie od wtracania
w
> trosce o czyjes zycie i granicach tej ingerencji. Przeszlo do wniosków, ze
skoro
> nie ma takiego ingerowania to Lia nie usmiecha sie do spotkanych ludzi ->
ergo-
> jest osoba niezyczliwa.
Rozumiem, że uważasz iż to wyłącznie moja wina/zasługa,że dyskusja właśnie
tak się potoczyła. Ja widzę, że Lia zamiast prosto odpowiedzieć na pytania-
idzie w dziwnych kierunkach. Dyskusja poszła tam gdzie poszła bo ja jej
odpowiadam a ona zmienia notorycznie temat. A ja dalej odpowiadam....
Odpowiedziała na dwa pytania co przyjęłam z ulgą, zrozumieniem i tolerancją.
No inne nie odpowiada - woli EOT :) Też przyjmuję to z tolerancją- choć
oczywiście stanowi to czytelną odpowiedź.
Czytając to co pisze Lia o wyłączaniu telefonu, nie reagowaniu na dzwonek
domofonu, nie wchodzenie w relacje w miejscu pracy - bo szkoda czasu mam
jedno odczucie. Bardzo wyraźne. Osoba, która tak się zachowuje jest w moim
odczuciu- nieżyczliwa, niesympatyczna, skoncentrowana na sobie i
egoistyczna- zgodnie z definicją, którą przytoczyłaś.
Teraz mamy imputowanie, ze skoro obcy czlowiek jest jej
> obojetny to jest to co najmniej dziwne i niewlasciwe i powinna zmienic tok
myslenia
Aga- czy jednym zdanie sugerowałam aby Ona się zmieniała? Nie! Ja po prostu
chcę pojąć i zrozumieć osoby myślące podobne do niej. Zauważyłaś, że Ty
imputujesz pod moim adresem ewidentną nieprawdę? Przecież pytanie nie jest
wzywaniem do zmian. Pytanie jest niczym innym jak pytaniem i oczekiwaniem
odpowiedzi.
> Na marginesie- przypomina mi to argumentacje z watku o dzieciach.
>
> A- sasiadka jest mi obojetna / nie chce miec dzieci bo...
> B- a mozesz wyobrazic sobie, ze jest niezwykle interesujaca i warto ja
poznac?/
> a mozesz wyobrazic sobie, ze ... i warto je miec?
Twoj intrepretacja - i sorry za sformułowanie jest zwyczajnie głupia. Nie
wiem jak można na jednym poziomie umieścić znajomośc z sąsiadka i posiadanie
własnych dzieci? To co powyżej na pewno nie jest moja opinią a jakąś
karkołomna nadinterpretacją.
> Glupie moze pytanie- Kaszycha co wlasciwie chcesz w tej dyskusji
udowodnic?
Może są osoby, którzy dyskutują aby coś udowodnić. Ja nie! Jak już to kiedyś
pisałam- wiele dowiaduję się z dyskusji, wiele o ludziach i o życiu. Wierzę,
że dzięki temu dojrzewam. staję się mądrzejsza. Nie mam żadnej chęci aby
wszyscy postępowali jak ja, zachowywali się podobnie. Nie oczekuję tego i
nie jest to NIGDY celem żadnej mojej dyskusji.
Ze
> sasiadka tez czlowiek? To przeciez oczywiste. Tyle, ze z powyzszego wcale
nie
> musi wynikac, ze trzeba sie z nia zaprzyjazniac, interesowac jej zyciem,
> wkraczac w to zycie, wydzwaniac do drzwi, kiedy tylko swiatlo sie swieci
zbyt
> dlugo. Nic na sile. Jesli sasiadka jest mila i z czasem znajomosc z
korytarza z
> windy sie rozwinie- ok. Ale nic na sile.
Oczywiście- to prawda. Jednak dla mnie odmowa drobnej przysługi sąsiedzkiej
(np. pozyczenie mąki) jest niegrzeczne. Według mnie, podkreślam. Nie każe
się nikomu zaprzyjaźniać, w ogóle nic nikomu nie każe. Ale nie lubię
niegrzecznych sąsiadów i mam prawo o tym głośno mówić. Jak sądze mam
prawo....
> Mieszkam juz w trzecim miejscu- wszedzie moje kontakty z sasiadami sa
poprawne,
> ale jakos nie odczuwam potrzeby rozmowy ani zaprzyjazniania sie z ludzmi
na
> sile, wylacznie dlatego, ze maja szczescie/nieszczescie mieszkac po
sasiedzku,
> czy np. pracowac ze mna. Sa mi obojetni.
Jasne- a co robisz jak ktoś przychodzi po jajko, bo mu zabrakło do ciasta?
A jednoczesnie usmiecham sie do ludzi
> spotykanych na ulicy, na korytarzu, w windzie, w sklepie, w aptece, etc bo
> zyczliwosc do ludzi a chec poznawania ich to _zupelnie_ co inna kwestia.
> A to, ze nie kazdy ma tak nisko próg wrazliwosci jak Ty, nie oznacza, ze
od razu
> jest wredna, egoistyczna, skupiona na sobie, patrzaca spode lba na ludzi -
> osoba.
Jasne- ale je tego nie napisałam ja po prostu pytam czy osoba, która nie
otwiera sąsiadom drzwi lubi ludzi? Czy się uśmiecha do nich na ulicy? Pytam
przez prowokację bo Lia na to odpowiada - taki jej sposób na dyskutowanie.
Na proste pyutania nie odpowiada, przecież to widzisz. Dopiero w tym poście
mówię głośno i wyraźnie, że osoby postępujące w sposób opisywany przez Lię
(to nie znaczy, że ona osobiście- bo może tego nie robi tylko tak sobie
wymyśla dla potrzeb dyskusji) są według mnie egoistami, skupionymi na sobie.
Ale nie twierdzę, że patrzą spode łba ani że są wredni. To już Twoja opinia.
Tak samo jak fakt, ze Ty masz ten próg nizej nie oznacza, ze
> automatycznie jestes wscibska, wtracajaca sie non stop w zycie innych
plotkara.
> Poziomów wrazliwosci ludzi jest bardzo wiele i nie mozna z góry okreslac
na ich
> podstawie caloksztaltu czlowieka, zakladac, ze skoro ktos w jakiejs syt.
> reaguje w okreslony sposób to jest gorszy bo Ty zareagowalabys inaczej /
to
> samo zreszta dotyczy Lii/ .
> Tolerancja to takie piekne slowo...
> Bo na razie patrzac na to jak potoczyla sie Wasza dyskusja zaczynam miec
> wrazenie, ze próbujesz udowodnic Lii, ze skoro ma nieco inne spojrzenie na
swiat
> i ludzi to jest wredna i egoistyczna. Idac dalej tym tokiem rozumowania-
nie
> tylko Lii ale kazdemu, kto ma inne niz Ty spojrzenie na swiat i ludzi.
Zapędzasz się okrutnie w dodatku bez logiki i sensu. Nie uważam, że ktoś kto
reaguje inaczej niż ja jest GORSZY. Gdzieś Ty to znalazła? Uważam, że jest
INNY- i chcę się dowiedziec o nim jak najwięcej. Inny nie znaczy ani lepszy
ani gorszy. Inny to inny.
Zapewne
> nie o to Ci chodzilo ale tak sie odbiera te dyskusje i wyciagane przez
Ciebie
> wnioski. Spasuj. Nie wsadzaj ludzi w swoje ramki.
Nikogo nie wsadzam w żadne ramki ani swoje ani inne. Nie masz moim zdaniem
podstaw do wyciągania takich wniosków. I nie rozumiem dlaczego radzisz mi
pasować? No i chyba możesz napisać co najwyżej Ja- Aga tak odbieram Twoje
Kaszycha dyskusje- bo tak się odbiera jest nieuzasadnionym generalizowanie
i co to niby znaczy? Pewnie znalazłby się ktos kto odebrałby je inaczej i co
wtedy?
> > > Czytam książkę - też mi się nie chce, i się nie zmuszam.
> > > Niedziela rano - mam gdzieś, że ktoś się dobija, ja wolę zajmowac się
> > > przyjemniejszymi rzeczami w łóżku.
> > > No ale można jak pies Pawłowa reagowac na dzwonki, i nie wybierac na
które
> > > i kiedy chce się reagowac...
> >
> > Ja to nazywam egoizmem do 10 potęgi. I jak tu pogodzić to z watkiem o
> > przyjaciołach. Za nic nie gra. Śmierdzi z daleka. Lia-
superprzyjaciółka -
> > pod wyżej wymienionymi warunkami. I pomyślę, że to ja pisałam, że szkoda
mi
> > czasu i to tylko na narzekaczy!
>
>
> Kaszycha hmm...gdzie w powyzszych przykladach masz egoizm?
Twoja defincja- człowiek myśłi wyłącznie o sobie....Ktoś się dobija- czyli
czegos potrzebuje ode mnie.... Ale JA wolę się zajmować przyjemniejszymi
rzeczami w łóżku. Powiedz jak to się nazywa jeśli nie egoizm?
>
> Gdzie myslenie _wylacznie_ o sobie? Gdzie dzialanie _ze szkoda_ dla
innych?
Jak wyżej. Szkoda może być- bo normlanie nie wiadomo o co dobijącemu się
rozchodziło...
>> Dla mnie to oczywiste- ja równiez nie bede dralowac z wanny wylacznie
dlatego,
> ze telefon wydzwania bo moja kolezanka ten wlasnie moment wybrala sobie na
> pogaduszki.
A skąd to tak na 100 % wiesz skoro telefon dzwoni i nie wiesz ani kto ani po
co ani w jakiej sprawie? Wyznaczanie granic jest ok- ale jak już wiesz o co
chodzi. Skąd niby wiesz to wcześniej?
Ani sprawdzać po 10 razy czy swiatlo u sasiadów juz zgaslo.
I znów nadinterpretacja. Kto mówi, że 10 razy i ,że do sąsiadów. ja mówię o
starszej wiekiem, chorej sąsiadce.
> A jesli moi znajomi wpadna bez zapowiedzi i bez zapytania czy nie
przeszkadzaja
> to albo z nimi posiedze albo wprost powiem, ze przyszli nie w pore.
I to jest zupęłnie normalne i ok. Nie reagowanie na domofon, nie otwieranie
im drzwi to jednak coś innego, zgodzisz się? Ja tak samo umiem się obronic
przed nieoczekiwaną wizytą. Robię to tak jak Ty- sorry jestem zajęta,
szkoda, że nie zadzwoniliście to nie zmarnowalibyście czasu....itp.
Kaśka- która się nie wtrąca ale się troszczy.
|