| « poprzedni wątek | następny wątek » |
401. Data: 2017-06-28 20:32:43
Temat: Re: OT Re: Rozrywkowo... ważniejsza doktryna.andal <a...@a...org> wrote:
> On Wed, 28 Jun 2017 06:50:20 +0200, Chiron wrote:
>
>> Inaczej możemy sobie równie dobrze udowadniać, że Morze Kaspijskie jest
>> słone, bo w Bałtyku pływają śledzie, kóre przecież są słone (no każdy
>> chyba jadł śledzia, więc wie, że są słone). Że co? Że w Morzu Kaspijskim
>> nie ma śledzi i jest jeziorem? A komu to szkodzi!
>
> Chiron, ani sledz ani inne ryby morskie nie sa slone !
>
Chiron jest niedorozwiniętym konserwatywnym idiotą, który palcem nie kiwnął
nigdy w kuchni bo od tego trzyma babę w domu. Nie ma więc bladego pojęcia
czemu śledzie są słone. Pewnie myśli że te śledzie w śmietanie pochodzą z
Morza Śmietanowego.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
402. Data: 2017-06-28 21:11:54
Temat: Re: Rozrywkowo... wyegzekwować.W dniu 2017-06-28 o 18:11, Mirko pisze:
> Użytkownik "Kviat" napisał w wiadomości
> news:5953cd44$0$5164$65785112@news.neostrada.pl...
>> W dniu 2017-06-28 o 14:14, Pszemol pisze:
>>> "Kviat" wrote in message
>>> news:59525af1$0$641$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> W dniu 2017-06-27 o 13:07, Pszemol pisze:
>>>>> "Trybun" <c...@j...ru> wrote in message
>>>>>>
>>>>>> Ewidentnie łamie, jednak nie wiedzieć czemu akurat egzekwowaniem
>>>>>> prawa
>>>>>> wodnego w tym szczególnym aspekcie jest mocno utrudnione.
>>>>
>>>> Trybun ma sporo racji. Tu masz konkrety:
>>>> https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-dostepie-do
-jezior.html
>>>>
>>>> Tak było w 2011 i tak samo jest teraz. Mogę podesłać linki do
>>>> konkretnych miejsc.
>>>
>>>> "Jednak jedynymi urzędami, które mogą kontrolować przestrzeganie
>>>> swobodnego dostępu do wód publicznych, są krajowe i regionalne zarządy
>>>> gospodarki wodnej."
>>>>
>>> Od tego są lokalne samorządy, partie polityczne i gazety aby taką sprawę
>>> nagłośnić.
>>
>> O tym jest głośno. To wiedza powszechna i jak widzisz znana nawet
>> Najwyższej Izbie Kontroli. I nic...
>>
>> Jeżeli NIK nie jest w stanie wyegzekwować tego prawa, to co może
>> obywatel?
>>
>> Pozdrawiam
>> Piotr
>
> NIK nie jest od egzekwowania prawa.
> NIK jest od kontrolowania i wskazywania nieprawidłowości.
> https://www.nik.gov.pl/o-nik/
Racja. Źle się wyraziłem.
Ale to nie zmienia sytuacji.
> Aby wyegzekwować prawo to obywatel(e) mają do dyspozycji :
> partie polityczne, media, prokuraturę, sądy, organizacje pożytku
> publicznego.
Jeżeli obywatel widzi źle zaparkowany samochód, np. na ścieżce
rowerowej, to może zadzwonić na policję/do straży miejskiej. Ekipa
przyjeżdża, wypisuje mandat i ewentualnie odholowuje auto na parking.
Jeżeli idziesz wzdłuż jeziora i nie możesz przejść, to w zasadzie też
możesz zadzwonić, ale to nie znaczy, że przyjedzie ekipa, zdemontuje
płot czy zburzy mur. Nadal przejść nie możesz i prawdopodobnie nie
będziesz mógł przez następne miesiące. I przez następną posesję...
Musiałbyś rozbić namiot i tam koczować, albo monitorować postęp biegając
po urzędach, żeby sprawdzić czy w ogóle coś w tej sprawie się ruszyło.
I nie chodzi mi o to, że nie należy w ogóle nic robić jak się napotka
takie łamanie prawa. Po to płacę podatki, żeby nie musieć marnować kilka
lat życia na tułanie się po sądach przez płot na brzegu jeziora.
Albo inaczej... są takie sytuacje, dla których rada w stylu "weź w
sprawy w swoje ręce" jest pozbawiona praktycznego sensu. Ludzie, którzy
za swoją pracę polegającą właśnie na egzekwowaniu prawa, otrzymują
wynagrodzenie (z moich podatków) zwyczajnie olewają swoją pracę (bo jak
to inaczej nazwać?), a przynajmniej w tym konkretnym przypadku o którym
piszemy.
Dyskusja o tym rozmywa sens tego przykładu. Przecież chodziło o to, że
Trybun miał rację co do istoty problemu, ale dobitnie pokazuje jak
słuszne idee rozmijają się z rzeczywistością.
Pozdrawiam
Piotr
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
403. Data: 2017-06-28 21:20:47
Temat: Re: Rozrywkowo...W dniu 2017-06-28 o 18:10, Pszemol pisze:
> <Kviat> wrote:
>> W dniu 2017-06-28 o 14:14, Pszemol pisze:
>>> "Kviat" wrote in message news:59525af1$0$641$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> W dniu 2017-06-27 o 13:07, Pszemol pisze:
>>>>> "Trybun" <c...@j...ru> wrote in message
>>>>
>>>>>>
>>>>>> Ewidentnie łamie, jednak nie wiedzieć czemu akurat egzekwowaniem
>>>>>> prawa wodnego w tym szczególnym aspekcie jest mocno utrudnione.
>>>>>
>>>>> Poza Tobą nie jest to dla nikogo takie "ewidentne" bo nie podałeś
>>>>> żadnych
>>>>> konkretów.
>>>>
>>>> Trybun ma sporo racji. Tu masz konkrety:
>>>> https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-dostepie-do
-jezior.html
>>>>
>>>> Tak było w 2011 i tak samo jest teraz. Mogę podesłać linki do
>>>> konkretnych miejsc.
>>>>
>>>> To jest ewidentne łamanie prawa. Porada żeby kogoś podać do sądu, bo
>>>> nie możesz dojść do plaży jest co najmniej dziwna.
>>>> Jedziesz nad jeziorko, idziesz i nagle trafiasz na płot albo mur. I co
>>>> teraz? Wracasz do domu i piszesz pozew do sądu? Za tą posesją jest
>>>> kilka następnych... Obchodzisz wkurwiony płoty aż dojdziesz do jeziora
>>>> i na tym się kończy.
>>>> W sądzie wygrasz za 5 lat i co z tego?
>>>
>>> Alternatywą będzie nie robić nic i wtedy kiedy wygrasz?
>>>
>>>> "Jednak jedynymi urzędami, które mogą kontrolować przestrzeganie
>>>> swobodnego dostępu do wód publicznych, są krajowe i regionalne zarządy
>>>> gospodarki wodnej."
>>>>
>>>> A w takim regionalnym zarządzie pracuje np. ciotka szwagra właściciela
>>>> działki... I co mu zrobisz? Będziesz się bujać po urzędach i sądach
>>>> żeby móc za parę lat przejść się brzegiem jeziora?
>>>
>>> Jest to praca społeczna której owocami będzie odzyskanie wspólnego
>>> dobra, niekoniecznie satysfakcjonujące ciebie dzisiaj, ale jeśli
>>> zainteresowani
>>> tego nie zrobią, nie skrzykną się i nie zadziałają teraz to nigdy tego
>>> dostępu
>>> nie odzyskasz - chyba to rozumiesz?
>>
>> Ale chyba to rozumiesz, że tego tak się załatwić nie da?
>> Przecież ludzie się skrzyknęli, zadziałali i uzyskali prawo dostępu. Na
>> papierze. Kłopot nie polega na tym, że nie masz prawa. Masz. Problem
>> jest w egzekwowaniu tego prawa.
>>
>>> Od tego są lokalne samorządy, partie polityczne i gazety aby taką sprawę
>>> nagłośnić.
>>
>> O tym jest głośno. To wiedza powszechna i jak widzisz znana nawet
>> Najwyższej Izbie Kontroli. I nic...
>>
>> To nie działa tak, że jak zgłosisz jedną posesję, czy nawet pójdziesz z
>> tym do sądu, to wszystko się naprawi. Nad jednym jeziorem takich posesji
>> potrafi być kilkadziesiąt. Jezior są setki.
>> Jeżeli w sądzie wyegzekwujesz swoje prawo od jednej posesji, to reszta
>> się przestraszy i sama płoty zlikwiduje?
>
> Jeśli sąd wymierzy odpowiednie kary to sądzę, że tak się stanie.
Chyba nie wiesz jak w Polsce działa prawo :)
Pomijając opieszałość i przewlekłość postępowań.
Chodzi o to, że jeżeli sąd zasądzi karę albo nakaz demontażu ogrodzenia,
to nie jest równoznaczne z tym, że ten nakaz będzie dotyczył również
sąsiadów albo właściciela działki 500 m dalej przy tym samym jeziorze.
>> Idźmy dalej. Pozwiesz lokalny samorząd, że nie wypełnia swoich
>> obowiązków. Pozwiesz wszystkie samorządy? Będziesz się bujał parę lat po
>> sądach, kiedy nawet nie wiesz czy jeszcze kiedykolwiek przyjedziesz nad
>> to jezioro?
>> Pojedziesz nad inne i masz to samo...
>
> Ludzie nie takie problemy załatwiali... O Wałęsie i Jaruzelskim słyszałeś?
> Dało się? Dało.
Chyba ci się płoty pomyliły ;)
>> Jeżeli NIK nie jest w stanie wyegzekwować tego prawa, to co może obywatel?
>
> Chcieć znaczy móc.
No pewnie :) Jak podarujesz mi z 500 lat dodatkowego życia, to ze
dwieście poświęcę na walkę z płotami na jeziorami. Dam radę osobiście z
kilkadziesiąt jezior oblecieć z aparatem i zrobić dokumentację do celów
dowodowych.
Pozdrawiam
Piotr
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
404. Data: 2017-06-28 21:28:11
Temat: Re: Rozrywkowo... wyegzekwować.<Kviat> wrote:
> Jeżeli obywatel widzi źle zaparkowany samochód, np. na ścieżce
> rowerowej, to może zadzwonić na policję/do straży miejskiej. Ekipa
> przyjeżdża, wypisuje mandat i ewentualnie odholowuje auto na parking.
Naprawdę jadąc rowerem będziesz czekał jak ekipa przyjedzie ukarać mandatem
i buta założyć?
To czemu podobnej akcji przy jeziorze nie umiesz zrozumieć?
> Jeżeli idziesz wzdłuż jeziora i nie możesz przejść, to w zasadzie też
> możesz zadzwonić, ale to nie znaczy, że przyjedzie ekipa, zdemontuje
> płot czy zburzy mur. Nadal przejść nie możesz i prawdopodobnie nie
> będziesz mógł przez następne miesiące. I przez następną posesję...
> Musiałbyś rozbić namiot i tam koczować, albo monitorować postęp biegając
> po urzędach, żeby sprawdzić czy w ogóle coś w tej sprawie się ruszyło.
Nikt nie oczekuje od Ciebie że będziesz koczował w namiocie czekając na
zdjęcie muru. Nie dramatyzuj.
Nikt też nie musi czekać z rowerem aż wypiszą mandat komuś blokującemu
drogę rowerową.
Chodzi tylko o to, żeby nie tolerować nieprzestrzegania prawa i zwłaszcza
tam gdzie masz w tym swój interes interweniować jak najbardziej skutecznie
jak tylko potrafisz i na ile Cię stać.
> I nie chodzi mi o to, że nie należy w ogóle nic robić jak się napotka
> takie łamanie prawa. Po to płacę podatki, żeby nie musieć marnować kilka
> lat życia na tułanie się po sądach przez płot na brzegu jeziora.
Przy takiej postawie będziesz marnował życie nie korzystając z rzeki,
jeziora czy morza.
> Albo inaczej... są takie sytuacje, dla których rada w stylu "weź w
> sprawy w swoje ręce" jest pozbawiona praktycznego sensu. Ludzie, którzy
> za swoją pracę polegającą właśnie na egzekwowaniu prawa, otrzymują
> wynagrodzenie (z moich podatków) zwyczajnie olewają swoją pracę (bo jak
> to inaczej nazwać?), a przynajmniej w tym konkretnym przypadku o którym
> piszemy.
To poskarż się również na skorumpowanych stróżów prawa, którzy tolerują
bezprawie.
Niestety to jedyna metoda.
Równie dobrze ktoś, kogo okradziono mógłby założyć ręce i powiedzieć nie po
to płacę pensje policjantom aby marnować czas w komendzie na egzekwowanie
prawa do własności... niech mi sami zadbają o moje prawa.
> Dyskusja o tym rozmywa sens tego przykładu. Przecież chodziło o to, że
> Trybun miał rację co do istoty problemu, ale dobitnie pokazuje jak
> słuszne idee rozmijają się z rzeczywistością.
Ani Ty ani Trybun nie macie racji twierdząc, że łamanie prawa samo zniknie
bez interwencji i zaangażowania pokrzywdzonych.
I zrozum, że jeśli żaden użytkownik kajaków nie będzie się skarżył, że nie
ma gdzie zwodować kajaka to utwierdzisz wszystkich w przekonaniu, że do
rzeki dostęp jest rzeczywiście nikomu niepotrzebny.
Innymi słowy - gdyby nikt rowerem nie jeździł to nie przybywałoby tu i
ówdzie alejek rowerowych ani nikt nie egzekwowałby prawa do niezastawiania
ich parkowanymi pojazdami.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
405. Data: 2017-06-28 21:39:23
Temat: Re: Rozrywkowo...<Kviat> wrote:
> W dniu 2017-06-28 o 18:10, Pszemol pisze:
>> <Kviat> wrote:
>>> W dniu 2017-06-28 o 14:14, Pszemol pisze:
>>>> "Kviat" wrote in message news:59525af1$0$641$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>> W dniu 2017-06-27 o 13:07, Pszemol pisze:
>>>>>> "Trybun" <c...@j...ru> wrote in message
>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>> Ewidentnie łamie, jednak nie wiedzieć czemu akurat egzekwowaniem
>>>>>>> prawa wodnego w tym szczególnym aspekcie jest mocno utrudnione.
>>>>>>
>>>>>> Poza Tobą nie jest to dla nikogo takie "ewidentne" bo nie podałeś
>>>>>> żadnych
>>>>>> konkretów.
>>>>>
>>>>> Trybun ma sporo racji. Tu masz konkrety:
>>>>> https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-dostepie-do
-jezior.html
>>>>>
>>>>> Tak było w 2011 i tak samo jest teraz. Mogę podesłać linki do
>>>>> konkretnych miejsc.
>>>>>
>>>>> To jest ewidentne łamanie prawa. Porada żeby kogoś podać do sądu, bo
>>>>> nie możesz dojść do plaży jest co najmniej dziwna.
>>>>> Jedziesz nad jeziorko, idziesz i nagle trafiasz na płot albo mur. I co
>>>>> teraz? Wracasz do domu i piszesz pozew do sądu? Za tą posesją jest
>>>>> kilka następnych... Obchodzisz wkurwiony płoty aż dojdziesz do jeziora
>>>>> i na tym się kończy.
>>>>> W sądzie wygrasz za 5 lat i co z tego?
>>>>
>>>> Alternatywą będzie nie robić nic i wtedy kiedy wygrasz?
>>>>
>>>>> "Jednak jedynymi urzędami, które mogą kontrolować przestrzeganie
>>>>> swobodnego dostępu do wód publicznych, są krajowe i regionalne zarządy
>>>>> gospodarki wodnej."
>>>>>
>>>>> A w takim regionalnym zarządzie pracuje np. ciotka szwagra właściciela
>>>>> działki... I co mu zrobisz? Będziesz się bujać po urzędach i sądach
>>>>> żeby móc za parę lat przejść się brzegiem jeziora?
>>>>
>>>> Jest to praca społeczna której owocami będzie odzyskanie wspólnego
>>>> dobra, niekoniecznie satysfakcjonujące ciebie dzisiaj, ale jeśli
>>>> zainteresowani
>>>> tego nie zrobią, nie skrzykną się i nie zadziałają teraz to nigdy tego
>>>> dostępu
>>>> nie odzyskasz - chyba to rozumiesz?
>>>
>>> Ale chyba to rozumiesz, że tego tak się załatwić nie da?
>>> Przecież ludzie się skrzyknęli, zadziałali i uzyskali prawo dostępu. Na
>>> papierze. Kłopot nie polega na tym, że nie masz prawa. Masz. Problem
>>> jest w egzekwowaniu tego prawa.
>>>
>>>> Od tego są lokalne samorządy, partie polityczne i gazety aby taką sprawę
>>>> nagłośnić.
>>>
>>> O tym jest głośno. To wiedza powszechna i jak widzisz znana nawet
>>> Najwyższej Izbie Kontroli. I nic...
>>>
>>> To nie działa tak, że jak zgłosisz jedną posesję, czy nawet pójdziesz z
>>> tym do sądu, to wszystko się naprawi. Nad jednym jeziorem takich posesji
>>> potrafi być kilkadziesiąt. Jezior są setki.
>>> Jeżeli w sądzie wyegzekwujesz swoje prawo od jednej posesji, to reszta
>>> się przestraszy i sama płoty zlikwiduje?
>>
>> Jeśli sąd wymierzy odpowiednie kary to sądzę, że tak się stanie.
>
> Chyba nie wiesz jak w Polsce działa prawo :)
> Pomijając opieszałość i przewlekłość postępowań.
>
> Chodzi o to, że jeżeli sąd zasądzi karę albo nakaz demontażu ogrodzenia,
> to nie jest równoznaczne z tym, że ten nakaz będzie dotyczył również
> sąsiadów albo właściciela działki 500 m dalej przy tym samym jeziorze.
>
Oczywiście, że nie będzie dotyczył sąsiada, któremu nikt nie wytoczył
sprawy.
Ale taka wygrana sprawa jedna, druga, otworzy oczy sąsiadom którzy teraz
blokują bezkarnie dostęp do jeziora turystom.
>>> Idźmy dalej. Pozwiesz lokalny samorząd, że nie wypełnia swoich
>>> obowiązków. Pozwiesz wszystkie samorządy? Będziesz się bujał parę lat po
>>> sądach, kiedy nawet nie wiesz czy jeszcze kiedykolwiek przyjedziesz nad
>>> to jezioro?
>>> Pojedziesz nad inne i masz to samo...
>>
>> Ludzie nie takie problemy załatwiali... O Wałęsie i Jaruzelskim słyszałeś?
>> Dało się? Dało.
>
> Chyba ci się płoty pomyliły ;)
Mam nadzieję, że symbolika dotarła do Ciebie...
Innymi słowy - ludzie większe problemy byli w stanie załatwić odpowiednio
się angażując i mobilizując zainteresowanych.
>>> Jeżeli NIK nie jest w stanie wyegzekwować tego prawa, to co może obywatel?
>>
>> Chcieć znaczy móc.
>
> No pewnie :) Jak podarujesz mi z 500 lat dodatkowego życia, to ze
> dwieście poświęcę na walkę z płotami na jeziorami. Dam radę osobiście z
> kilkadziesiąt jezior oblecieć z aparatem i zrobić dokumentację do celów
> dowodowych.
Ale nie ma takiej potrzeby abyś Ty o wszystkie akweny walczył osobiście.
Amatorów kajakarstwa, żeglarstwa czy wędkowania jest wielu, i wystarczy że
każdy z nich skrzyknie swoich lokalnych kolegów zainteresowanych dostępem
do swojego lokalnego akwenu.
Jeśli ja przeczytałem literę prawa i zapewniłem dostęp rybakom do rzeczki
przepływającej przez moją posesję to czemu inni mieliby się przed tym
uchylać?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
406. Data: 2017-06-28 21:41:16
Temat: Re: Rozrywkowo... wymyślił boga.
Użytkownik "Mirko" <v...@k...pl> napisał w wiadomości
news:oj0kgd$gg2$1@news.mixmin.net...
>>>>>> Mojego Boga nikt nie wymyślał.
>>>>>>
>>>>>> Chiron
>>>>>
>>>>> To zależy od człowieka.
>>>>> Jeden sam wymyślił boga dla siebie, drugiemu inni
>>>>> opowiedzieli o bogu i on przyjął tego boga jako swojego.
>>>>
>>>> ktoś może dostrzegać i odczuwać Bożą Obecność
>>>>
>>>> Chiron
>>>
>>> Ależ to jest to samo, czyli dostrzeganie i odczuwanie boga
>>> uzależnione jest od tego co ktoś "ma w głowie".
>>> No chyba że masz na myśli boga na obrazku
>>> i boga na krzyzu i ten krzyż ktoś dotyka,
>>> no to wtedy on dostrzega boga i odczuwa boga.
>>
>> Ano właśnie...odczuwanie- jak widać z tego postu- jest Ci zupełnie obce.
>> Chiron
>
> Może opisz na czym polega twoje dostrzeganie/odczuwanie boga,
> lub zacytuj taki opis kogoś kto dostrzega/odczuwa boga.
Nie da rady, bo pewne rzeczy się po prostu czuje. Przykład oderwany- ale
może Cię zainspiruje: idziesz na uroczystą kolacje z damą swego serca.
Chcesz się jej oświadczyć. Czy gdy poczujesz potrzebę fizjologiczną-
załatwisz się pod stołem, czy w ubikacji? No bo jeśli to drugie- to
dlaczego? Pytam poważnie.
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
407. Data: 2017-06-28 21:44:57
Temat: Re: Rozrywkowo... ważniejsza doktryna.
Użytkownik "andal" <a...@a...org> napisał w wiadomości
news:oiujgm$qlv$1@gioia.aioe.org...
> On Tue, 27 Jun 2017 19:08:31 +0200, Chiron wrote:
>
>> Użytkownik "Mirko" <v...@k...pl> napisał w wiadomości
>> news:oiu02n$811$1@news.mixmin.net...
>>>>>
>>>>>>>>> ciąg dalszy :
>>>>>>>>> watykański zakaz używania środków antykoncepcyjnych,
>>>>>>>>> w rezultacie wiele niechcianych dzieci jest mordowanych,
>>>>>>>>> lub umiera z głodu.
>>>>>>>
>>>>>>> Stosunek jest bez antykoncepcji bo ksiądz zabrania uzywania,
>>>>>>> a później jest dziecko i problem. Niektóre matki zabijają bo nie
>>>>>>> radzą sobie z tym problemem.
>>>>>>> Jezeli uważasz że zabijają tylko te co nie chodzą do kościoła to
>>>>>>> się mylisz.
>>>>>>>
>>>>>>> Twoja ekwilibrystyka o prezerwatywach ma na celu tylko
>>>>>>> wytłumaczenie kościoła.
>>>>>>> Fakt jest faktem, że rodzą się niechciane dzieci i część tych
>>>>>>> dzieci umiera. Winny jest kościół.
>>>>>>
>>>>>>> Stosunek jest bez antykoncepcji bo ksiądz zabrania uzywania,
>>>>>>> a później jest dziecko i problem.
>>>>>>
>>>>>> Poza tym- nie ma problemu żeby sprawdzić, że w Afryce katolicy to
>>>>>> naprawdę mniejszość- jeśli Twoje twierdzenie byłoby prawdziwe, to
>>>>>> tylko ich by dotyczył ten problem, a tak przecież nie jest.
>>>>>
>>>>> Ja nie piszę o niezależnych powodach, nie opisuję zwyczajów na jakimś
>>>>> kontynencie.
>>>>> Ja piszę o watykanskim zakazie uzywania srodków antykoncepcyjnych.
>>>>> Skutek jest taki, że rodzą się niechciane dzieci i część tych dzieci
>>>>> może być zabite przez matkę lub może umrzeć z głodu.
>>>>> Watykan o tym wie, bo jest to logiczne.
>>>>> Dla Watykanu ważniejsza jest doktryna niż życie.
>>>>
>>>> Dla Watykanu ważniejsze jest motywowanie do dużej liczby urodzin w
>>>> rodzinach katolickich bo to jest najprostrzy sposób na powiększenie
>>>> populacji wiernych, zwiększenie liczebności ich parafii.
>>>> Pamiętaj, że to jaką religię wyznajesz nie jest przypadkiem: w
>>>> większości rodzin dzieci wyznają taką religię jaką wyznają rodzice! A
>>>> więc nie jest dziwne, że chcą abyś miał dużo dzieci, a jak je
>>>> nakarmisz to już nie jest ich problem.
>>>
>>> Masz rację. Watykan chce mieć jak najwięcej uzależnionych.
>>> Będzie mieć więcej swoich przedstawicieli w Parlamencie i może narzucać
>>> swoją wolę całemu spoleczeństwu.
>>>
>>> Właściciele boga stosują też nakazy i zakazy celem uswiadomienia
>>> uzależnionym, że to oni maja wiodącą rolę i należy ich słuchać.
>>> W ten sposób wyrabiają podświadome posłuszeństwo.
>>> Gdy ksiądz powie że należy głosować na wskazanego kandydata to
>>> uzależniony nie pyta się : dlaczego ? tylko idzie i posłusznie głosuje
>>> na wskazanego przez księdza.
>>>
>>>
>>> To jest tez wazny element dla Watykanu - zwiekszanie ilości uzal
>>
>> No ale to jest takie gadanie agaitatora. Zero faktów, zero konkretów- za
>> to same oceny i inwektywy. Tak dyskutujesz?
>
> jego wlasciciel nie pozwala mu inaczej
Hm, ciekawe, że Cię nie widzę na news.atman.pl. Na jakich serwerach jesteś
widoczny?
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
408. Data: 2017-06-28 21:46:13
Temat: Re: OT Re: Rozrywkowo... ważniejsza doktryna.
Użytkownik "andal" <a...@a...org> napisał w wiadomości
news:oj0q3p$9th$2@gioia.aioe.org...
> On Wed, 28 Jun 2017 06:50:20 +0200, Chiron wrote:
>
>> Inaczej możemy sobie równie dobrze udowadniać, że Morze Kaspijskie jest
>> słone, bo w Bałtyku pływają śledzie, kóre przecież są słone (no każdy
>> chyba jadł śledzia, więc wie, że są słone). Że co? Że w Morzu Kaspijskim
>> nie ma śledzi i jest jeziorem? A komu to szkodzi!
>
> Chiron, ani sledz ani inne ryby morskie nie sa slone !
Przecież tak nie twierdzę. Parafrazuję dowód Mirko.
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
409. Data: 2017-06-28 23:51:55
Temat: Re: Rozrywkowo...W dniu 2017-06-28 o 21:39, Pszemol pisze:
> <Kviat> wrote:
>>>>
>>>> To nie działa tak, że jak zgłosisz jedną posesję, czy nawet pójdziesz z
>>>> tym do sądu, to wszystko się naprawi. Nad jednym jeziorem takich posesji
>>>> potrafi być kilkadziesiąt. Jezior są setki.
>>>> Jeżeli w sądzie wyegzekwujesz swoje prawo od jednej posesji, to reszta
>>>> się przestraszy i sama płoty zlikwiduje?
>>>
>>> Jeśli sąd wymierzy odpowiednie kary to sądzę, że tak się stanie.
>>
>> Chyba nie wiesz jak w Polsce działa prawo :)
>> Pomijając opieszałość i przewlekłość postępowań.
>>
>> Chodzi o to, że jeżeli sąd zasądzi karę albo nakaz demontażu ogrodzenia,
>> to nie jest równoznaczne z tym, że ten nakaz będzie dotyczył również
>> sąsiadów albo właściciela działki 500 m dalej przy tym samym jeziorze.
>>
>
> Oczywiście, że nie będzie dotyczył sąsiada, któremu nikt nie wytoczył
> sprawy.
> Ale taka wygrana sprawa jedna, druga, otworzy oczy sąsiadom którzy teraz
> blokują bezkarnie dostęp do jeziora turystom.
Jeszcze raz. Powoli.
Jedziesz nad jezioro. Trafiasz na płot. Wracasz, piszesz pozew do sądu.
W następny weekend jedziesz nad inne jezioro. Trafiasz na płot. Wracasz,
piszesz pozew do sądu.
W kolejny weekend jedziesz nad kolejne jezioro. Trafiasz na płot.
Wracasz, piszesz pozew do sądu.
W kolejny weekend nie jedziesz nad jezioro, bo od tygodnia siedzisz nad
papierami i sprawdzasz ile ci zostało na koncie po opłaceniu adwokata.
W drodze do sądu widzisz pieska srającego na trawnik i właściciela,
który po nim nie posprzątał. Dzwonisz do straży miejskiej. Czekasz na
czerwonym przed przejściem dla pieszych i ktoś obok sobie przeszedł nie
czekając na zielone. Dzwonisz na policję. Właśnie przejechał samochód,
który skręcił na zielonej strzałce nie zatrzymując się, spisujesz
numery. Dzwonisz na policję. Dotarłeś do sądu. Po miesiącu jesteś na
"ty" ze wszystkimi dyżurnymi odbierającymi telefony alarmowe.
Zima. Znowu idziesz do sądu, bo masz wyznaczone 5 rozpraw w tym samym
dniu, będziesz świadkiem na każdej z nich. Idziesz chodnikiem. Nie jest
odśnieżony. Dzwonisz do straży miejskiej i podajesz adres właściciela
przylegającej posesji
(http://muratordom.pl/prawo/formalnosci-budowlane/ki
edy-za-odsniezanie-chodnika-odpowiada-wlasciciel-nie
ruchomosci-kiedy-gmina,132_5701.html).
Chodnik jest długi, a przylegających posesji kilkanaście. Na końcu
chodnika kończy ci się bateria w telefonie.
W momencie gdy w końcu docierasz do sądu, dyżurny odbierający telefony
dodaje twój numer do listy blokowanych, trzeba dać też innym szansę na
dodzwonienie się.
O to ci chodziło?
>>>> Idźmy dalej. Pozwiesz lokalny samorząd, że nie wypełnia swoich
>>>> obowiązków. Pozwiesz wszystkie samorządy? Będziesz się bujał parę lat po
>>>> sądach, kiedy nawet nie wiesz czy jeszcze kiedykolwiek przyjedziesz nad
>>>> to jezioro?
>>>> Pojedziesz nad inne i masz to samo...
>>>
>>> Ludzie nie takie problemy załatwiali... O Wałęsie i Jaruzelskim słyszałeś?
>>> Dało się? Dało.
>>
>> Chyba ci się płoty pomyliły ;)
>
> Mam nadzieję, że symbolika dotarła do Ciebie...
Mam nadzieję, że dotarło do Ciebie, że Ci się płoty pomyliły.
> Innymi słowy - ludzie większe problemy byli w stanie załatwić odpowiednio
> się angażując i mobilizując zainteresowanych.
Pochwal się co ostatnio załatwiłeś, w co się zaangażowałeś i ile osób
zmobilizowałeś.
> Ale nie ma takiej potrzeby abyś Ty o wszystkie akweny walczył osobiście.
> Amatorów kajakarstwa, żeglarstwa czy wędkowania jest wielu, i wystarczy że
> każdy z nich skrzyknie swoich lokalnych kolegów zainteresowanych dostępem
> do swojego lokalnego akwenu.
Pewnie nie wiedzą, że tak mogą. Zakładam, że im to uświadomisz.
> Jeśli ja przeczytałem literę prawa i zapewniłem dostęp rybakom do rzeczki
> przepływającej przez moją posesję to czemu inni mieliby się przed tym
> uchylać?
Jeżeli ja przeczytałem literę prawa i parkuję prawidłowo, to czemu inni
mieliby się przed tym uchylać? Jeżeli ja nie niszczę elewacji sprayem,
to czemu inni niszczą? Jeżeli ja nie kradnę, to czemu inni kradną? A tak
w ogóle dlaczego ktoś wymyślił zło, przecież inni też powinni być młodzi
piękni, bogaci i tak samo uczciwi jak ja.
Jezuuu... większość Twoich postów jest całkiem rozsądnych, ale tym razem
mam wrażenie, że w ogóle nie rozumiesz o czym jest mowa.
Pozdrawiam
Piotr
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
410. Data: 2017-06-29 00:26:28
Temat: Re: Rozrywkowo... wyegzekwować.W dniu 2017-06-28 o 21:28, Pszemol pisze:
> <Kviat> wrote:
>> Jeżeli obywatel widzi źle zaparkowany samochód, np. na ścieżce
>> rowerowej, to może zadzwonić na policję/do straży miejskiej. Ekipa
>> przyjeżdża, wypisuje mandat i ewentualnie odholowuje auto na parking.
>
> Naprawdę jadąc rowerem będziesz czekał jak ekipa przyjedzie ukarać mandatem
> i buta założyć?
Naprawdę tylko taki wniosek Ci się nasunął?
> To czemu podobnej akcji przy jeziorze nie umiesz zrozumieć?
Bo jakbym zadzwonił przy pierwszej posesji, to musiałbym zadzwonić też
przy drugiej. I przy trzeciej. I przy piętnastej. I w końcu w ogóle bym
nie jeździł nad żadne jezioro, żeby Pszemol nie mógł mieć do mnie
pretensji, że nie zadzwoniłem, albo dlaczego zadzwoniłem tylko przy
pierwszej, skoro widzę, że kolejne cztery też mają płot w wodzie.
Po roku jeżdżenia nad jezioro zastanawiałbym się, czy ja tam
rzeczywiście na plażę przyjeżdżam
http://www.dowcipy.jeja.pl/1150,mysliwy-wybral-sie-n
a-biegun.html
Czy Ty naprawdę sądzisz, że lokalny samorząd jakiejś wiochy nie wie, kto
ma płot do samej wody?
>> Jeżeli idziesz wzdłuż jeziora i nie możesz przejść, to w zasadzie też
>> możesz zadzwonić, ale to nie znaczy, że przyjedzie ekipa, zdemontuje
>> płot czy zburzy mur. Nadal przejść nie możesz i prawdopodobnie nie
>> będziesz mógł przez następne miesiące. I przez następną posesję...
>> Musiałbyś rozbić namiot i tam koczować, albo monitorować postęp biegając
>> po urzędach, żeby sprawdzić czy w ogóle coś w tej sprawie się ruszyło.
>
> Nikt nie oczekuje od Ciebie że będziesz koczował w namiocie czekając na
> zdjęcie muru. Nie dramatyzuj.
I Ty też ironii nie rozumiesz? Poważnie?
> Nikt też nie musi czekać z rowerem aż wypiszą mandat komuś blokującemu
> drogę rowerową.
Gdybyś mi tego nie powiedział, nigdy bym się samodzielnie nie domyślił.
(To był sarkazm)
> Chodzi tylko o to, żeby nie tolerować nieprzestrzegania prawa i zwłaszcza
> tam gdzie masz w tym swój interes interweniować jak najbardziej skutecznie
> jak tylko potrafisz i na ile Cię stać.
I cały czas próbuję Ci to uświadomić, że we wszystkim trzeba zachować
rozsądek.
Ja nie mam interesu włóczyć się po sądach o jakiś płot nad jakimś
jeziorem, gdy prawdopodobnie drugi raz nad to jezioro przyjadę za parę
lat albo i w ogóle.
A czy ten płot przeszkadza lokalsom czy tamtejszemu klubowi kajakowemu
to nie wiem. I jeżeli im przeszkadza, to też nie wiem dlaczego z tym nic
nie robią. A może właśnie robią, tyko że jest to walka z wiatrakami. Bo
co wymuszą po wielomiesięcznej batalii na jakimś właścicielu likwidację
płota, to za chwilę ktoś inny kupił działkę obok, postawił budę na wędki
i też ogrodził do samej wody.
>> I nie chodzi mi o to, że nie należy w ogóle nic robić jak się napotka
>> takie łamanie prawa. Po to płacę podatki, żeby nie musieć marnować kilka
>> lat życia na tułanie się po sądach przez płot na brzegu jeziora.
>
> Przy takiej postawie będziesz marnował życie nie korzystając z rzeki,
> jeziora czy morza.
Nie dramatyzuj.
>> Albo inaczej... są takie sytuacje, dla których rada w stylu "weź w
>> sprawy w swoje ręce" jest pozbawiona praktycznego sensu. Ludzie, którzy
>> za swoją pracę polegającą właśnie na egzekwowaniu prawa, otrzymują
>> wynagrodzenie (z moich podatków) zwyczajnie olewają swoją pracę (bo jak
>> to inaczej nazwać?), a przynajmniej w tym konkretnym przypadku o którym
>> piszemy.
>
> To poskarż się również na skorumpowanych stróżów prawa, którzy tolerują
> bezprawie.
>
> Niestety to jedyna metoda.
Serio? Ty naprawdę myślisz, że jak miejscowy posterunkowy idzie do
sąsiada na grilla i widzi, że ten sąsiad ma płot do samej wody, to
bierze łapówkę?
> Równie dobrze ktoś, kogo okradziono mógłby założyć ręce i powiedzieć nie po
> to płacę pensje policjantom aby marnować czas w komendzie na egzekwowanie
> prawa do własności... niech mi sami zadbają o moje prawa.
No przecież po to właśnie jest policja. I właśnie tak to działa.
Przecież nie szukasz samodzielnie złodzieja, nie łapiesz go, i nie
wymierzasz kary osobiście obcinając mu rękę.
>> Dyskusja o tym rozmywa sens tego przykładu. Przecież chodziło o to, że
>> Trybun miał rację co do istoty problemu, ale dobitnie pokazuje jak
>> słuszne idee rozmijają się z rzeczywistością.
>
> Ani Ty ani Trybun nie macie racji twierdząc, że łamanie prawa samo zniknie
> bez interwencji i zaangażowania pokrzywdzonych.
Coś Ci się pomyliło. Ani ja nic takiego nie twierdziłem, ani Trybun.
Trybunowi w ogóle o co innego chodziło, tylko dyskusja zdryfowała, więc
chyba zapomniałeś od czego się zaczęła.
> I zrozum, że jeśli żaden użytkownik kajaków nie będzie się skarżył, że nie
> ma gdzie zwodować kajaka to utwierdzisz wszystkich w przekonaniu, że do
> rzeki dostęp jest rzeczywiście nikomu niepotrzebny.
Ja kogoś utwierdzę w jakimś przekonaniu, bo kajakarz się nie poskarży?
To teraz jeszcze mam biegać i pilnować, żeby się kajakarze skarżyli?
A jak komuś ptak na głowę na robi, to też ja będę za to odpowiedzialny?
> Innymi słowy - gdyby nikt rowerem nie jeździł to nie przybywałoby tu i
> ówdzie alejek rowerowych ani nikt nie egzekwowałby prawa do niezastawiania
> ich parkowanymi pojazdami.
Stać Cię na coś więcej niż truizmy.
Nie traktuj mnie jak przygłupa wierzącego w chemtrailsy.
Pozdrawiam
Piotr
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |