Data: 2017-04-24 10:00:43
Temat: Re: Rozwiązywanie konfliktów
Od: LeoTar Gnostyk <L...@l...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aiua40 pisze:
> W dniu 2017-04-24 o 07:00, Chiron pisze:
>> Użytkownik "Aiua40" <s...@g...com> napisał w wiadomości
>> news:58fd188b$0$15205$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>> to dziękowanie mi za terapię to był żart, ale istotnie da
>>>>> się zauważyć że początkiem jego terapii jest wywołanie w
>>>>> pacjencie (piszę z perspektywy kobiety) poczucia
>>>>> wyjątkowości.
A czyż nie ciśnie się na usta pytanie: DLACZEGO chciałabyś się poczuć
wyjątkowa? Czy nie jest to przejawem braku poczucia własnej wartości? I
co się dzieje w rodzinie i w społeczeństwie gdzie wszystkim brakuje
poczucia własnej wartości? Przecież to jest tykająca bomba termojądrowa.
Bo wszyscy ze wszystkimi walczą o to udowodnić sobie, że są lepszymi
od...? No właśnie, z kim najpierw dzieci a potem już ludzie dorośli
walczą o uznanie, o "bycie lepszym" ?
>>>>> nie wydaje mi się że jest to z jego strony
>>>>> jakaś manipulacja obliczona na zarobek (to stosunkowo
>>>>> niedrogi terapeuta) raczej chodzi mu o to by wytworzyć w
>>>>> pacjencie przeświadczenie że jest traktowany mocno
>>>>> indywidualnie. moim zdaniem to nic pokrętnego, przeciwnie
>>>>> znalazł niszę w relacjach pacjent-lekarz i tym wygrywa już na
>>>>> starcie. nie traktuje ludzi jak KARTOFLE ale tak jak na to
>>>>> zasługują - indywidualnie. zresztą, ja lubię gdy ktoś się
>>>>> stara aby poprawić mi samopoczucie, jeśli robi to
>>>>> umiejętnie... :-)
A czy zastanowiłaś się czy o to robi tylko dla Ciebie, czy może sam ma
satysfakcję z tego, że tak Cię dobrze chociaż na chwilę usposobił?
Dlaczego nie spowodował, że już jedna wizyta byłaby wystarczającą do
trwałego poprawienia Twojego nastroju i samooceny? Dlaczego MUSISZ go
odwiedzać "od czasu do czasu"? Może to Ty sama jemu również poprawiasz
samopoczucie... :-)
>>>> To nie jest nisza, to norma.
>>> no to albo trafiałam na samych gburowatych lekarzy albo trafił mi
>>> się wyjątkowo profesjonalny i komunikatywny terapeuta. nawiasem
>>> mówiąc, dziś w wiadomościach wtrącono(jakimś dziwnym zbiegiem
>>> okoliczności) wątek o terapeutach i to w takim świetle jakby
>>> każdy chory decydujący się na wizytę u nich, na własne nie do
>>> końca świadome życzenie oscylował na granicy życia i śmierci a to
>>> BZDURA. ciemni są ci dziennikarscy ratlerkowie skoro szukają _tu_
>>> pomysłów.
>> Poznałem - w realu i na grupach całkiem sporo ludzi, którzy trafili
>> do psychiatry.
> nie miałam na myśli psychiatrów..raczej ogół.
Celne spostrzeżenie. :-)
>> Tam, po ok.15 minutowej rozmowie dowiedzieli się, że mają
>> borderline lub nawet...dwubiegunowość!
> chyba dwubiegunowość lub nawet...
Mało istotna szczegóła.:-)
>> Dostali "kilogram" psychotropów, i co jakiś czas mieli się zgłaszać
>> do psychiatry. Na pozostałych wizytach dostawali nową receptę -
>> ewentualnie nowe lekarstwa. Nikt sobie nie zawracał głowy jakimiś
>> psychotestami, a o badaniach np litu w ogóle nie było mowy.
> czy psychiatra ma obowiązek robić pacjentowi psychotesty? chyba taki
> sam jak rodzinny, zaglądać ci lusterkiem do tchawicy. ;-)
Ma obowiązek pomóc wykorzystując różne narzędzia a nie tylko te
wybiórcze, które mu narzuciły stare, niereformowalne zgredy. Chyba że
chce pacjenta od siebie uzależnić i czerpać z tego profity.
>> Potem zdarzało się, że te osoby trafiały do psychoterapeuty, gdzie
>> psycholog po rozmowie i testach osobowości stwierdzał nerwicę i to
>> wszystko!
To powinno zastanowić nad kwestią "czy choroba psychiki jest następstwem
choroby ciała?" czy też jest na odwrót i "czy choroba ciała jest aby
następstwem choroby duszy?". Może wreszcie spełni się marzenie Freuda i
a leczenie będą się brać ci, których nazwać by można "lekarzami duszy"...
> lekarze bardzo często i głośno kwestionują (przy pacjentach) diagnozy
> i sposób leczenia swoich kolegów. cóż, już taki ten ich koleżeński
> świat. może czują że muszą, dać pacjentowi namiastkę własnej
> nieomylności albo taka już ich tradycja.
Wyłazi niczym szydło z worka, że wzrost liczebności braci lekarskiej
powoduje kurczenie się rynku dla świadczonych przez nich usług, a co za
tym idzie i zmniejszenie ich dochodów. Wzajemne podgryzanie się to
element walki o klienta. I tyle. :-)
>> Jedną z takich osób osobiście namówiłem na terapię bezlekową - u
>> psychologa. Co ciekawe - psychiatra (inny), współpracujący z
>> psychologiem i poproszony o terapię potwierdzał: nie żadne
>> borderline - tylko nerwica. Ilu takich pacjentów - "chorych"
>> produkują psychiatrzy? Nie twierdzę, że zawsze tak jest. Jednak
>> jest. Czy coś z tego wynika? Ano - nic. W Polsce nie da się takiego
>> "lekarza" ruszyć.
> to jeszcze nic. ja bym zapytała, ilu z trafiających do
> psychiatrów(ale nie tylko) ma sprawdzany poziom (tiaminy, niacyny,
> kwasu foliowego i kobalaminy[cholina, pirydoksyna]) których braki
> wywołują tzw schizofrenie rzekomą/natręctwa/a nawet objawy Alzheimera?
> kto pacjentowi bada zawartość metali ciężkich? kto z nich wie jak
> skutecznie wprowadzić organizm w homeostazę, a co za tym idzie na
> dłużej wyeliminować choroby przewlekłe. jeśli organizm nie ma wad
> wrodzonych to sam potrafi się wyleczyć gdy usunie mu się to co go
> truje a doda to czego brak. szkoda gadać.
A co człowieka najbardziej truje od samego urodzenia?
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk
Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/
Pomoc wzajemna jako czynik rozwoju - Piotr Kropotkin
Odważ się wiedzieć - Zygmunt Freud
|