Data: 2017-04-24 11:13:31
Temat: Re: Rozwiązywanie konfliktów
Od: Aiua40 <s...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2017-04-24 o 10:00, LeoTar Gnostyk pisze:
> Aiua40 pisze:
>> W dniu 2017-04-24 o 07:00, Chiron pisze:
>>> Użytkownik "Aiua40" <s...@g...com> napisał w wiadomości
>>> news:58fd188b$0$15205$65785112@news.neostrada.pl...
>
>>>>>> to dziękowanie mi za terapię to był żart, ale istotnie da
>>>>>> się zauważyć że początkiem jego terapii jest wywołanie w
>>>>>> pacjencie (piszę z perspektywy kobiety) poczucia
>>>>>> wyjątkowości.
>
> A czyż nie ciśnie się na usta pytanie: DLACZEGO chciałabyś się poczuć
> wyjątkowa?
bo jestem kobietką 100% która uważa że od przybytku(poczucia
wyjątkowości) główka nie boli. :-)
a jak która twierdzi inaczej to albo kłamie albo ma zaburzone estrogeny. ;-)
> Czy nie jest to przejawem braku poczucia własnej wartości? I
> co się dzieje w rodzinie i w społeczeństwie gdzie wszystkim brakuje
> poczucia własnej wartości?
myślę że przyczyną jest brak zdrowej akceptacji, dopingu i zachęt
rodziców dla dzieci. ważne żeby akceptacja była wyważona i zasadna bo w
przeciwnym razie wyrasta NARCYZ a to moim zdaniem uciążliwie cuchnący
chwast.;-)
> Przecież to jest tykająca bomba termojądrowa.
> Bo wszyscy ze wszystkimi walczą o to udowodnić sobie, że są lepszymi
> od...?
> No właśnie, z kim najpierw dzieci a potem już ludzie dorośli
> walczą o uznanie, o "bycie lepszym" ?
jeśli nikomu nie robi się krzywdy to chyba nie ma sensu dramatyzować, z
części ludzkiej natury.
>>>>>> nie wydaje mi się że jest to z jego strony
>>>>>> jakaś manipulacja obliczona na zarobek (to stosunkowo
>>>>>> niedrogi terapeuta) raczej chodzi mu o to by wytworzyć w
>>>>>> pacjencie przeświadczenie że jest traktowany mocno
>>>>>> indywidualnie. moim zdaniem to nic pokrętnego, przeciwnie
>>>>>> znalazł niszę w relacjach pacjent-lekarz i tym wygrywa już na
>>>>>> starcie. nie traktuje ludzi jak KARTOFLE ale tak jak na to
>>>>>> zasługują - indywidualnie. zresztą, ja lubię gdy ktoś się
>>>>>> stara aby poprawić mi samopoczucie, jeśli robi to
>>>>>> umiejętnie... :-)
>
> A czy zastanowiłaś się czy o to robi tylko dla Ciebie, czy może sam ma
> satysfakcję z tego, że tak Cię dobrze chociaż na chwilę usposobił?
zdecydowanie do drugie. dawanie, to swego rodzaju perpetuam-mobile które
choć poniekąd bywa maleńkim egoizmem nie robi nikomu krzywdy.
dlaczego? gdy człowiek odkryje że więcej szczęścia(poczucie przyjemności
w mózgu) wynika z dawania chce dawać żeby przedłużać poczucie
przyjemności. i koło się zamyka.
:-)
> Dlaczego nie spowodował, że już jedna wizyta byłaby wystarczającą do
> trwałego poprawienia Twojego nastroju i samooceny?
bo z czysto fizycznego powodu jest to niemożliwe.
> Dlaczego MUSISZ go
> odwiedzać "od czasu do czasu"? Może to Ty sama jemu również poprawiasz
> samopoczucie... :-)
raczej on MI /jakkolwiek to brzmi/ :-)
>>>>> To nie jest nisza, to norma.
>
>>>> no to albo trafiałam na samych gburowatych lekarzy albo trafił mi
>>>> się wyjątkowo profesjonalny i komunikatywny terapeuta. nawiasem
>>>> mówiąc, dziś w wiadomościach wtrącono(jakimś dziwnym zbiegiem
>>>> okoliczności) wątek o terapeutach i to w takim świetle jakby
>>>> każdy chory decydujący się na wizytę u nich, na własne nie do
>>>> końca świadome życzenie oscylował na granicy życia i śmierci a to
>>>> BZDURA. ciemni są ci dziennikarscy ratlerkowie skoro szukają _tu_
>>>> pomysłów.
>
>>> Poznałem - w realu i na grupach całkiem sporo ludzi, którzy trafili
>>> do psychiatry.
>
>> nie miałam na myśli psychiatrów..raczej ogół.
>
> Celne spostrzeżenie. :-)
Wołodja?! ty już dobrze wiesz co! :-D
>>> Tam, po ok.15 minutowej rozmowie dowiedzieli się, że mają
>>> borderline lub nawet...dwubiegunowość!
>
>> chyba dwubiegunowość lub nawet...
>
> Mało istotna szczegóła.:-)
niby tak, przyczyna zwykle podobna.
>>> Dostali "kilogram" psychotropów, i co jakiś czas mieli się zgłaszać
>>> do psychiatry. Na pozostałych wizytach dostawali nową receptę -
>>> ewentualnie nowe lekarstwa. Nikt sobie nie zawracał głowy jakimiś
>>> psychotestami, a o badaniach np litu w ogóle nie było mowy.
>
>> czy psychiatra ma obowiązek robić pacjentowi psychotesty? chyba taki
>> sam jak rodzinny, zaglądać ci lusterkiem do tchawicy. ;-)
>
> Ma obowiązek pomóc wykorzystując różne narzędzia a nie tylko te
> wybiórcze, które mu narzuciły stare, niereformowalne zgredy. Chyba że
> chce pacjenta od siebie uzależnić i czerpać z tego profity.
pacjenci sami uzależniają się od lekarzy i tu chyba leży jedna z
przyczyn dlaczego z czasem stają się jak kasjerki w molochach
o pustym wyrazie oczu.
>>> Potem zdarzało się, że te osoby trafiały do psychoterapeuty, gdzie
>>> psycholog po rozmowie i testach osobowości stwierdzał nerwicę i to
>>> wszystko!
>
> To powinno zastanowić nad kwestią "czy choroba psychiki jest następstwem
> choroby ciała?" czy też jest na odwrót i "czy choroba ciała jest aby
> następstwem choroby duszy?". Może wreszcie spełni się marzenie Freuda i
> a leczenie będą się brać ci, których nazwać by można "lekarzami duszy"...
chyba jeszcze nie do końca zbadano jak dalece psychika wpływa na ciało
ale myślę że w ogromnym. chociaż z drugiej strony, znam osoby bardzo
chore psychicznie które prawie nie chorują fizycznie za wyjątkiem drobnych.
>> lekarze bardzo często i głośno kwestionują (przy pacjentach) diagnozy
>> i sposób leczenia swoich kolegów. cóż, już taki ten ich koleżeński
>> świat. może czują że muszą, dać pacjentowi namiastkę własnej
>> nieomylności albo taka już ich tradycja.
>
> Wyłazi niczym szydło z worka, że wzrost liczebności braci lekarskiej
> powoduje kurczenie się rynku dla świadczonych przez nich usług, a co za
> tym idzie i zmniejszenie ich dochodów. Wzajemne podgryzanie się to
> element walki o klienta. I tyle. :-)
mniej więcej coś takiego usłyszałam od dr.n med.
>>> Jedną z takich osób osobiście namówiłem na terapię bezlekową - u
>>> psychologa. Co ciekawe - psychiatra (inny), współpracujący z
>>> psychologiem i poproszony o terapię potwierdzał: nie żadne
>>> borderline - tylko nerwica. Ilu takich pacjentów - "chorych"
>>> produkują psychiatrzy? Nie twierdzę, że zawsze tak jest. Jednak
>>> jest. Czy coś z tego wynika? Ano - nic. W Polsce nie da się takiego
>>> "lekarza" ruszyć.
>
>> to jeszcze nic. ja bym zapytała, ilu z trafiających do
>> psychiatrów(ale nie tylko) ma sprawdzany poziom (tiaminy, niacyny,
>> kwasu foliowego i kobalaminy[cholina, pirydoksyna]) których braki
>> wywołują tzw schizofrenie rzekomą/natręctwa/a nawet objawy Alzheimera?
>> kto pacjentowi bada zawartość metali ciężkich? kto z nich wie jak
>> skutecznie wprowadzić organizm w homeostazę, a co za tym idzie na
>> dłużej wyeliminować choroby przewlekłe. jeśli organizm nie ma wad
>> wrodzonych to sam potrafi się wyleczyć gdy usunie mu się to co go
>> truje a doda to czego brak. szkoda gadać.
>
> A co człowieka najbardziej truje od samego urodzenia?
umieramy w momencie narodzin. nic nie truje tak jak życie.
|