Data: 2002-03-13 18:46:43
Temat: Re: Samotni (długaśne)
Od: EDI <k...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Śr, 13 mar 2002 09:29:16 GMT news:a6n7hg$n8h$1@news.tpi.pl
Monika Gibes napisał(a) i EDISONA sprowokował(a)
> Zacznę od tego, EDI, że muszę przyznać się, że po postach, na
> które odpowiadałam, miałam wrażenie, że jesteś młodym facetem,
> który pisze o tym, co zasłyszał z "ławkowych" opowieści (tzn.
czy ja wiem czy 33l to taki młody :-( I piszę to, jak o tym myślę.
Nigdy w życiu nie kieruję się tym co mówią inni. Jeśli chodzi o
doświadczenie, to żadne bo nikogo nie porzuciłem i mnie też nikt
jeszcze nie porzucił.
> Po Twoich odpowiedziach moje zdanie na Twój temat
> zdecydowanie ewoluluje w kierunku bardziej pozytywnych, choć nie
> oznacza to, że się z Tobą we wszystkim zgadzam.
> (tyle napisałam w poniedziałek, a kiedy wróciłam do tematu, moja
> ewolucja została nieco powstrzymana ;-))
zaschło mi w gardle, i swędzi mnie głowa :-)
> Nie tylko oni. Nie uwierzę, że mężczyźni zawsze myślą o związku po
> sam grób, a kobiety - tylko o tym, jak wykorzystać drugą stronę.
kiedy decydują się na dziecko to chyba tak. Jeśli chodzi o kobiety to
odnosiło się to wąskiemu przedziałowi, bo taki też istnieje.
Najczęściej oboje podchodzą do tego że aż po grób.
> Ostatnie zdanie mi się podoba... A jeśli mowa o pierwszym z tego
> fragmentu, zwróć uwagę na to, że w Polsce nie ma zakazu płacenia
> kosztów utrzymania dziecka bez wyroku sądowego. Do sądu trafiają
> sprawy, wniesione przez rodzica, który:
ja myślałem że alimenty to sądzą tak automatycznie, tak na wszelki
wypadek
> a) nie dostaje żadnych pieniędzy od drugiego z rodziców;
przed rozwodem powinien dostac
> b) dostaje za mało pieniędzy i chce więcej, bo takie są
> rzeczywiste potrzeby dziecka i ich możliwości
nie zawsze ten drugi ma możliwości dać więcej
> ojciec -
> oficjalnie - bezrobotny, nie zarejestrowany w pośredniaku,
> faktycznie - pracuje u rodziców w firmie będącej ich własnością,
> córka - 13 lat, sąd zasądził alimenty na rzecz dziecka w kwocie
> 130 PLN,
to jak oni to obliczaja, jakoś procentowo ? Czyli wzieli minimalny
wtedy zarobek jaki obowiązywał, powiedzmy że 520 zl i z tego 25% to
bedzie 130. To jeśli by oficjalnie zarabiał 5200, to by płacił 1300 ?
>> Zakladam. Probuje byc obiektywny, i podejrzewam co by mial w tej
>> kwestii partner do powiedzenia.
>
> A co miałby do powiedzenia i w jakiej kwestii, bo już się
> zamotałam ?
No że każda strona mówi to samo o drugiej, a ten to to i tamto....., a
ta to znowu tamto siamto.... No bo tak jest nie ?
> Teoretycznie powinnam wynająć
> sobie mieszkanie (minimum 400 zł miesięcznie + media),
ok
> opłacić
> koszty wyżywienia (myślę że 300 zł na dwoje to niezbędne minimum),
no to tak z piskiem :-)
> opiekunkę (minimum 500 zł, biorąc pod uwagę, że pracuję po 9-11
> godzin i to czasami w porach, kiedy żłobki już nie pracują),
a nie lepiej pracować mniej, zarobić o pięć stów mniej i zrezygnować z
opiekunki ?
> Gdyby nie to, nasze zycie zbliżyłoby się do poziomu rumuńskiego,
> albo ja miałabym pracę wymagającą mniej wysiłku umysłowego, za to
> z szeroką panoramą na sufit.
Masz na myśli malarza ? :-)
>
>> Ja wychodze z zalozenia ze nikt nie jest biedny, kazdy jest
>> kowalem wlasnego losu.
>
> Oczywiście. Ale dotyczy to również relacji międzyludzkich i
> stosunków z bliskimi....
Dokładnie
> Ja słyszałam. A potem dzieciak matce po latach wygarnął, że nie
> miała prawa rezygnować
> z czegoś, co należało się jemu. Bo alimenty "na dziecko" to
> przywilej dziecka a nie rodzica.
Jak go tak wychowała, nie takie rzeczy dzieci mówią o swoich "starych"
> A jak uważa Twoja żona? Jeśli tak samo, to jestes właśnie dowodem
> na to, że można pracować intensywnie i mimo tego nie dać się
> pochłonąć pracy i znajdować czas na zainteresowanie się rodziną.
Ogólnie jest zadowolona, wspólnie wybieramy taki wariant żeby było jak
najlepiej
> Nie mógłby, bo jak napisała Ania, czas którym dysponują (a raczej
> - dysponujemy) poświęcamy dzieciom.
> Ze szkodą, niestety, dla samych siebie....
no tak, ale jesli ktoś uważa że mało czas do dyspozycji =
zaniedbywanie?
> prawdę mówiąc,
> traktuję ją bardziej w kategoriach "sprawiedliwości społecznej",
> bo nie spodziewam się aby to była kwota, która w sposób znaczący
> wpłynie na poprawę naszej sytuacji materialnej.
Ciekawe ile zasądzą mojemu kumplowi, on zarabia 1000 ona 3000 a facet
dla ktorego go rzucila ponad 5000. a najlepsze jest to że on
wyremontował cały dom, który jest jej własnością (spadek), i dostanie z
tego g...
> dwojga ludzi. Nie widzę powodu, z którego któraś z tych osób
> miałaby być zwolniona całkowicie z odpowiedzialności za owo
> powołanie do zycia.
A czy nie lepiej będzie jeśli ktoś odchodzi z dzieckiem to bierze na
siebie pełną odpowiedzialność. Jeśli odchodzi bez dziecka (nie chce go)
to też bierze odpowiedzialność w postaci płacenia. A jeśli odchodzi bez
dziecka ale dlatego że sąd postanowił inaczej, to nie ponosi żadnej
odpowiedzialności.
Kurde już mnie głowa boli :-)
> A wdawanie sie w dywagacje, co jeśli kobieta
> świadomie robi dziecko aby z nim odejść to już przesada. Uważam,
> że faceci nie są prostym narzędziem w naszych rękach.
Chyba nie powiesz że jak kobieta poderwie faceta na jeden numerek, to
ten nie skorzysta będąc nieświadom o co jej tak naprawdę chodzi ?
> A wina za
> rozkład związku najczęściej rozkłada się na dwoje (choć
> niekoniecznie w równych proporcjach)
dokładnie
> A co z dziećmi pozamałżeńkimi?
tu jest problem, dlatego konkubinaty z dziećmi są antyspołeczne
> A poza tym, zauważ, że rozwód nie musi oznaczać (i dobrze, IMHO)
> utraty przez jedno z rodziców władzy rodzicielkiej.
> Jeśli by miało być tak jak piszesz, to w przypadku, kiedy jedno z
> rodziców porzuca drugie i dziecko, nie rezygnując jednocześnie z
> władzy rodzicielskiej, nie tylko uzyskiwałoby "wolność" ale
> jeszcze dodatkowo byłoby zwolnione z wszelkiej odpowiedzialności
> materialnej. Uważasz, że to byłoby fair?
A skąd będzie pewien że to akurat nie on dostanie dziecko ? Bo faceci z
reguły nie dostaja
>
> Napisałam niżej - bo DZIECKO MA PRAWO być utrzymywane również
> przez drugie z rodzców.
To lepiej niech zrobia że dziecko ma prawo do posiadania obu rodziców,
a więc ten który odchodzi płaci odszkodowanie 100 000.00 :-)
> A rodzic, z którym zostaje dziecko nie ma tego prawa, bo musi w
> 100% utrzymywać dziecko z wcześniejszego związku ??!
no ale ma dziecko, a tamten nie ma
> Poza tym, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, jak trudno ejst
> założyć nową rodzinę, jeśli się ma pozostałości po poprzedniej
> przy sobie.
przewaznie panowie po przejściach, łączą się z paniami też po
przejściach :-)
>> A czy nadal obowiązują alimenty jeślo jego dziecko ma już nowego
>> "ojca"?
>
> To zależy od konkretnego przypadku. Nie ejst to jednoznacznie
> określone.
czyli w wiekszosci przypadkow pewno tak
>
> Bo Ciebie na to stać, ale co z tymi osobami, które nie stać, a np.
> drugi rodzic wcale dziecka nie chce? Powinno się skazywac takie
> dzieci na śmierć głodową czy hurtem odstawiać do domów dziecka ?
Ja juz mówiłem że jeśli nie chce dziecka to płaci, jeśli chce a tamtego
nie stac to je dostanie
>> No to wiesz jak się czuje facet, ktoremu odebrano dziecko.
>
> co
> chodzi po głowie np. facetowi, który przez miesiąc, mieszkając pod
> jednym dachem z dzieckiem i jego matką wziął synka na ręce 2 razy,
> a weekendy spędzał na wyjazdach do nowej dziewczyny.
Chyba uczucia do zony przeniósł na dziecko, palant...
> Co czuje, gdy
> kobieta odchodzi z dzieckiem? Ulgę czy urażoną męską dumę? Może Ty
> mi podpowiesz...
ja nie wiem
> Nie całymi dniami. Tylko 3/4 dnia i 1/4 nocy. A resztę czasu
> poświęcam (poza snem oczywiście) dziecku. Ale o ojcach, którzy
> postępują tak samo chyba nikt nie mówi, że praca ich pochłania
> całkowicie?
Może tak było w tym pierwszym poscie
> O pracy pisało w kontekście przyczyn, jakie kierują tę kobietę do
> takiego kroku. A prawnicy w takich sytuacjach przydają się też w
> innych kwestiach.
A wjakich, skoro nie są małżeństwem ?
--
/^^^^>/^^^^\/^/^^^gg/tlen #78476^^^^^^^^^^^/
/ ^^>/ /~/ / / Są trzy prawdy;.... /
/ ^^>/ ^^ / / A po diabła mi sygnaturka !/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
|