Data: 2024-03-28 05:22:33
Temat: Re: "Schabowe"
Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 2024-03-27, Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> wrote:
> Pan Marcin Debowski napisał:
>
>>> Widać średnica nie jest głównym wyznacznikiem, wędliny tego samego
>>> nutru mogą różnić się *diametralnie*. Z kabanosem też tak. Kiedyś
>>> średnicę miał jednaką, wyznaczoną przez kiszkę któregoś zwierza.
>>> Teraz widuję kabanosy niewiele grubsze od zapałki.
>>
>> W dodatku, nie są wcale zbyt smaczne. Te grubsze, klasyczne, odpowiadają
>> mi dużo wardziej.
>
> W ogóle dziś trudno o takie, które mają smak oryginalny, czyli zdominowany
> przez kminek. Przecztałem teraz, jak jeden z producentów zachwala swój
> wyrób -- "Kminek, który jest w składzie jest bardzo delikatnie wyczuwalny.
> Nawet jeśli ktoś nie lubi tej przyprawy to nie będzie ona przeszkadzać".
Ponownie mam podobne odczucia - bardzo trudno dostać obecnie takie,
które smakują jak te dawne. Jeszcze z 15 lat temu jakby nie było z tym
wiekszego problemu. W tej chwili trzeba trafić. A rok temu, jak się
tradycyjnie zaopatrywałem na powrót do terenów bezkiełbasowych to
niestety nie trafiłem. Najpierw kupiłem sobie jakies dziwne drobiowe z
tzw. metra, i to w ogóle była porażka - mam wrażenie, że część wytwórców
uważa, że jak zmniejszą średnicę i wpakują w to coś w stylu śląskiej, to
już jest kabanos. A potem na powrót nakupowałem w zgrzewkach, chyba
jakiś Morlin, ale nie tylko, i generalnie to nie było to.
>>> Podsmażanie wędlin praktykuje się jako podkład do jajecznicy. Może
>>> częściej bekony i szynki, ale kiełbasy też. Ostatnio mi taką podano
>>> na śniadanie w Czeskim Krumlowie (za sąsiadki przy stole miałem dwie
>>> Chinki z Singapuru). W polskiej tradycji częstsze jest drobne siekanie.
>>
>> Bekony tak. Szynki w sumie tez. Ale takie dobre kiełbasy o wyrazistym
>> smaku mi w jajecznicy nie podchodzą.
>
> Kiełbasy czasu PRL nie miały wyrazistych smaków. Poza kabanosami niczego
> innego sobie nie przypominam. Wyjaśnił mi to kiedyś jeden technolog od
Jałowcowa. Polska. Ale jakieś śląskie, podwawelskie, czy nawet
zwyczajna, to się MZ bardziej rożniły konsystencją, zawartością
mięsa/tłuszczu niz smakiem. Z tym, że jest jeszcze jeden wic, o którym
poniżej.
> żywności. Mówił, że gdyby chciał zrobić wędlinę na przykład wyraźnie
> paprykową, aż czerwoną od tego, to mu nie wolno. Istnieją normy PN czy
> cóś, określające dokładnie, ile czego w czym ma być. Przypraw też to
> dotyczyło -- nie można dodać więcej niż ileś, choćby akurat nie było
> przejściowych trudności w zaopatrzeniu w paprykę.
Polskie kiełbasy, bez względu na nazwę mają pewien specyficzny, hmm...
komponent smakowy. Nie do końca ogarniam o co chodzi, ale podejrzewam,
że wynika on z procedur wędzenia i peklowania. To jest dla mnie ten
wyrazisty smak. Kiedyś krótko (bo strasznie było dużo babrania) w
desperacji próbowałem coś sobie samemu wystrugać. Było to peklowane,
potem wędzone w dymie z wiórków jakiś drzew liściastych, a że mięso było
generalnie chuda to wyszła mi z tego nawet całkiem smaczna,
jakby-żywiecka, jeśli nie krakowska.
A większość kiełbas dostępnych jako zachodnie, nie ma tego (smaku). To
są zwykle kiełbasy typu parzonego i jak na mój gust prawie wszystkie na
jedno kopyto. Owszem, są z serem, są z papryką, z bazylią, innymi
cudami, ale to tak, jakbym sobie usmażył lub ugotował mielone z takimi
dodatkami, tylko zapomniał o flaku.
--
Marcin
|