Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!.POSTED.alfa.uwb.edu.pl!not-for-mail
From: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: "Schabowe"
Date: Wed, 15 May 2024 23:27:13 +0200
Organization: : : :
Message-ID: <s...@f...lasek.waw.pl>
References: <utenb0$1gi05$1@dont-email.me> <utom1v$7nkt$1@dont-email.me>
<xjRLN.47115$QUO3.797@fx15.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<3BoMN.57885$h0q4.15188@fx02.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<gbTMN.406989$7uxe.209581@fx09.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<dg6NN.4302$BQ2.492@fx03.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<_kLNN.22584$Rt2.9585@fx10.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<NoHON.21429$Lw2.4633@fx11.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<_imPN.16271$KQ2.3275@fx02.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<PIKPN.435391$7uxe.298368@fx09.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<tz1QN.22611$2G2.18478@fx07.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<k70TN.41691$MP2.18069@fx05.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<PZIVN.77181$lu2.39881@fx15.ams1>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<zMy0O.13490$ELC2.5364@fx12.ams1>
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Injection-Info: news.icm.edu.pl; posting-host="alfa.uwb.edu.pl:212.33.73.136";
logging-data="1964148"; mail-complaints-to="u...@n...icm.edu.pl"
User-Agent: slrn/pre1.0.4-9 (Linux)
Cancel-Lock: sha1:WmWsEXcflleBLCs5AmWg/dSCYXU=
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:384048
Ukryj nagłówki
Pan Marcin Debowski napisał:
>> Ja w latach dziewięćdziesiątych wylądowałem z wkładem nieco ponad
>> 8 PLN na książeczce mieszkaniowej. Brzmi śmiesznie, ale trzeba
>> pamiętać, że samochód Fiat 126P na początku produkcji wyceniany
>> był na 6,80 PLN (czyli 68000 PLZ). Nowa władza poczuwała się trochę
>> do odpowiedzialności za wybryki starej, więc przy pewnych staraniach
>> można było wkład jakoś "zrewaloryzować" -- pod warunkiem, że środki
>> zostaną przeznaczone na "cele mieszkaniowe". Ten warunek udało się
>> jakoś spełnić, więc razem z książeczką żony wyszła kwota, za którą
>> może by się dało kupić jakiś mały samochodzik. Do ceny mieszkania
>> było daleko.
>
> Przechodziłem podobną drogę. Po tzw. urynkowieniu, faktycznie coś
> się z tych pieniędzy dało użyc, ale juz nie pamietam jaka to była
> ilość. Na pewno na normalne mieszkanie nie wystarczyło. 1/3? 1/4
> po tamtych cenach...
Mniej. Te nasze dwie książeczki dały może kilkanaście procent ceny
mieszkania. Ale ciekawe, że podobnie jest z pieniędzmi zgromadzonymi
jako przedpłaty na samochody. W dodatku o ile z książeczkami
mieszkaniowymi sprawa jest już zamknięta, nic się nie da wyciągnąć,
to roszczenia dotyczące przedpłat na fiaty nie wygasły, a nawet są
co roku rewaloryzowane. Procedura jest ta sama. Idzie się do banku
PKO BP, tam analizują książeczkę (wymagana jest chyba ciągłość wpłat
ratalnych), przeliczają wkład na prawnie obowizujący dziś środek
płatniczy (PLN), stwierdzają, że w którymś tam roku ta kasa wyrażała
cenę samochodu. I tak na przykład za 17 PLN (czy ile tam było wkładu
na fiata 125p) robi się dokładnie 26435 zł. Za malucha jest w tym roku
18654 zł. Jakoś tak podobnie kosztuje teraz na rynku maluch sprzedawany
jako zabytek. A za 26 tysięcy da się kupić przyzwoity samochód. Używany,
ale o niebo lepszy od złomów z FSO. Oszczędzając na samochód wyszło się
lepiej, niż zbierając na mieszkanie.
> Mogę oceniać, kto ze mną chodził do podstawowówki, czy ogólniaka,
> i to wszystko była taka pewna średnia, jak i z grubsza moja. Jesli
> ktoś odstawał to na plus bo rodzice byli np. prywaciarze lub na
> jakimś cholera wie jakim stanowsku (kogoś ojciec np. pływał).
> Z drugiej strony do domów wszystkim nie łaziłem, ale jak się z
> kims uczy tyle lat to zwykle da się powiedzieć.
Ja łaziłem, u nas w liceum życie towarzyskie kwitło. Ludzie z całej
Warszawy, a do tego jedna czawrta takich, co na nauki przyjechali
z reszty Polski. W ogóle nie dało się rozpoznać jak kto sytuowany.
Mojemu koledze polonistka z litości postawiła trójkę na koniec, bo
była przekonana, że jest ze wsi, i jak nie zda, to go wyrzucą ze
szkoły i będzie musiał wrócić do swoich. Oboje rodzice profesorowie,
znamienici, do dzisiaj o nich słychać. A dziadek to już w ogóle.
Chodził w za krótkich spodniach, z których dawno wyrósł, bo i kupno
czegoś do ubrania było wyzwaniem dla nieprzywykłych do systemu (za
podstawówki mieszkali w Szwajcarii). No, willę na Żoliborzu mieli,
bardziej przestronną od naszego gomułkowskiego mieszkania, ale żeby
tam jakiś przepych, to nie.
> Jak się zacząłem, na którymś etapie interesować fotografią, to kwestia
> powiekszalnika i takich tam to była kwestia znajomości, które kolega
> mojego ojca miał w jakimś sklepie fotograficznym w prowincjonalnym
> miasteczku gdzie mieszkał. Nie pieniędzy. A jak nie było znajomości, a
> chciało się miec np. radiomagnetofon, to się polowało po jakiś bomisach
> na uszkodzone/pozaklasowe. Czasem udało się coś trafić w normalnym rtv.
Miałem na sąsiedniej ulicy sklep fotograficzny. W latach osiemdziesiątych
powiększalniki "Krokus" były tam w zasadzie "w ciągłej sprzedaży". Ale
wcześniej to nie. Pierwsze powiększenia robiliśmy z bratem radzieckim
rzutnikiem do bajek. A zamiast kuwet "porcelanowe talerze ciotki Gieny
a Wiednia" (brat w końcu został fotografikiem i taka opowieść o jego
początkach gdzieś krąży).
> Może byc jedna taka fabryka w morzu tandety i złej organizacji i dobrze
> działać. Czynnik niszczący taką działalność odszedł z poprzednim ustrojem.
U samego schyłku komuny legendy krążyły o warszawskiej fabryce OMIG.
Że tam (pewnie znowu tytułem eksperymentu) wprowadzono normalny system
zarządzania, że dyrektor jakiś światły człowiek i że w ogóle. Gdyby nie
przejściowe trudności na odcinku zaopatrzenia w gazy szlachetne, to by
pewnie powstał neon "ODWIEDZAJCIE OMIG".
Fabrykę znałem juą wcześniej, bo we wspomnianym liceum wpadli na
skąd inąd ciekawy pomysł, by zamiast lekcji ZPT przez jeden semestr
wysyłać nas tam raz w tygodniu na szychtę. Że niby wychowanie przez
pracę. Zetpetologii może trochę liznąłem, ale najważniejsza była dla
mnie lekcja wychowania obywaltelskiego. Już jako licealista zobaczyłem,
że to wszystko musi piehdolnąć.
--
Jarek
|