Data: 2024-05-31 04:57:50
Temat: Re: "Schabowe"
Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aj. Zaniedbuję tę grupę. Przepraszam za późną odpowiedź.
On 2024-05-15, Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> wrote:
> Pan Marcin Debowski napisał:
>> Przechodziłem podobną drogę. Po tzw. urynkowieniu, faktycznie coś
>> się z tych pieniędzy dało użyc, ale juz nie pamietam jaka to była
>> ilość. Na pewno na normalne mieszkanie nie wystarczyło. 1/3? 1/4
>> po tamtych cenach...
>
> Mniej. Te nasze dwie książeczki dały może kilkanaście procent ceny
> mieszkania. Ale ciekawe, że podobnie jest z pieniędzmi zgromadzonymi
> jako przedpłaty na samochody. W dodatku o ile z książeczkami
> mieszkaniowymi sprawa jest już zamknięta, nic się nie da wyciągnąć,
> to roszczenia dotyczące przedpłat na fiaty nie wygasły, a nawet są
> co roku rewaloryzowane. Procedura jest ta sama. Idzie się do banku
Ciekawe. Jakas specustawa to uregulowała, lub własnie nie?
> PKO BP, tam analizują książeczkę (wymagana jest chyba ciągłość wpłat
> ratalnych), przeliczają wkład na prawnie obowizujący dziś środek
> płatniczy (PLN), stwierdzają, że w którymś tam roku ta kasa wyrażała
> cenę samochodu. I tak na przykład za 17 PLN (czy ile tam było wkładu
> na fiata 125p) robi się dokładnie 26435 zł. Za malucha jest w tym roku
O, dość ładna sumka mimo wszystko. Tzn. ładna jak się zkonfrontuje
oczekiwania i zapomni ile to już lat, i jeszcze parę innych rzeczy.
> 18654 zł. Jakoś tak podobnie kosztuje teraz na rynku maluch sprzedawany
> jako zabytek. A za 26 tysięcy da się kupić przyzwoity samochód. Używany,
> ale o niebo lepszy od złomów z FSO. Oszczędzając na samochód wyszło się
> lepiej, niż zbierając na mieszkanie.
>
>> Mogę oceniać, kto ze mną chodził do podstawowówki, czy ogólniaka,
>> i to wszystko była taka pewna średnia, jak i z grubsza moja. Jesli
>> ktoś odstawał to na plus bo rodzice byli np. prywaciarze lub na
>> jakimś cholera wie jakim stanowsku (kogoś ojciec np. pływał).
>> Z drugiej strony do domów wszystkim nie łaziłem, ale jak się z
>> kims uczy tyle lat to zwykle da się powiedzieć.
>
> Ja łaziłem, u nas w liceum życie towarzyskie kwitło. Ludzie z całej
> Warszawy, a do tego jedna czawrta takich, co na nauki przyjechali
> z reszty Polski. W ogóle nie dało się rozpoznać jak kto sytuowany.
> Mojemu koledze polonistka z litości postawiła trójkę na koniec, bo
> była przekonana, że jest ze wsi, i jak nie zda, to go wyrzucą ze
> szkoły i będzie musiał wrócić do swoich. Oboje rodzice profesorowie,
> znamienici, do dzisiaj o nich słychać. A dziadek to już w ogóle.
> Chodził w za krótkich spodniach, z których dawno wyrósł, bo i kupno
> czegoś do ubrania było wyzwaniem dla nieprzywykłych do systemu (za
> podstawówki mieszkali w Szwajcarii). No, willę na Żoliborzu mieli,
> bardziej przestronną od naszego gomułkowskiego mieszkania, ale żeby
> tam jakiś przepych, to nie.
U nas (Bydgoszcz) była grupka dzieci rodziców skoszarowanych w jakiejś
jednostce, dowożona z 15km codziennie osinobusem. Poza tym jedna
dziewczyna dojeżdżała z wioski. Reszta mieszkała po dalszej lub bliższej
okolcy szkoły.
> Miałem na sąsiedniej ulicy sklep fotograficzny. W latach osiemdziesiątych
> powiększalniki "Krokus" były tam w zasadzie "w ciągłej sprzedaży". Ale
> wcześniej to nie. Pierwsze powiększenia robiliśmy z bratem radzieckim
> rzutnikiem do bajek. A zamiast kuwet "porcelanowe talerze ciotki Gieny
> a Wiednia" (brat w końcu został fotografikiem i taka opowieść o jego
> początkach gdzieś krąży).
2 sklepy fotograficzne, w których niewiele było, no ale był Foton z
chemią, papierami, błonami. Też zaczynałem projektorem, ale już była to Ania.
>> Może byc jedna taka fabryka w morzu tandety i złej organizacji i dobrze
>> działać. Czynnik niszczący taką działalność odszedł z poprzednim ustrojem.
>
> U samego schyłku komuny legendy krążyły o warszawskiej fabryce OMIG.
> Że tam (pewnie znowu tytułem eksperymentu) wprowadzono normalny system
> zarządzania, że dyrektor jakiś światły człowiek i że w ogóle. Gdyby nie
> przejściowe trudności na odcinku zaopatrzenia w gazy szlachetne, to by
> pewnie powstał neon "ODWIEDZAJCIE OMIG".
Ci? http://www.omig.com.pl/?M=5664
Strona jakby z początków milenium. W sumie dobrze świadczy, że nadal
istnieją.
> Fabrykę znałem juą wcześniej, bo we wspomnianym liceum wpadli na
> skąd inąd ciekawy pomysł, by zamiast lekcji ZPT przez jeden semestr
> wysyłać nas tam raz w tygodniu na szychtę. Że niby wychowanie przez
> pracę. Zetpetologii może trochę liznąłem, ale najważniejsza była dla
> mnie lekcja wychowania obywaltelskiego. Już jako licealista zobaczyłem,
> że to wszystko musi piehdolnąć.
ZPT to u mnie wyłącznie podstawówka. W liceum z mniej ortodoksyjnych
przedmiotów to tylko była informatyka pod postacią dziurkarki taśm do
jakiejś Odry. Rzeczona Odra, przebywała permanentnie w pobliskim
technikum elektronicznym.
--
Marcin
|