Data: 2024-06-06 21:08:01
Temat: Re: "Schabowe"
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Tue, 4 Jun 2024 16:16:40 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan J.F napisał:
>>> Nie wiem jak to wyliczyli, ale może tak, że tyle dzisiaj byłby wart
>>> nowy samochód tej jeakości, gdyby był produkowany.
>> Nawet nie wiem, co teraz jest najmniejszym samochodem.
>
> Wielkość nie ma znaczenia. Dopiero co na sąsiedniej grupie pisałem,
> że "rodzony brat malucha", tyle że na prund, kosztuje teraz ponad
> 200 tysięcy złotych.
Ale to chyba jakas pomyłka.
Natomiast maluch to wyrób samochodopodobny, i musi być tanszy od
normalnych samochodów.
>> Fiat juz tylko hybrydy robi, Smart i Mini to chyba nie ta klasa ...
>> cenowa, skoda fabia?
>
> Napisałem "gdyby był produkowany". Więc obecnie "bez anałoga w mirie".
> W tamtych czasach (lepszą) alternatywą dla "dużego fiata" był stary
> golf, często kupowany po prostu na szrocie. Warto uzmysłowić sobie
> tamte realia. Pierwszą ceną fiata 125p było 140 tysięcy, potem staniał
> do 120, następnie cena znowu rosła. Do samego końca komuny pobierano
> cło od importowanych prywatnie samochodów. Płaciło się jak za zboże,
> czyli od kilograma. Konkretnie 100zł za kilogram. Na wagę trzeba było
> wjechać samochodem zatankowanym do pełna, z płynem do spryskiwaczy,
> kołem zapasowym i wszystkim co obowiązkowe. Kierowcy pozwalali wysiąść.
> Skoro samochód waży około tony, było to 100 tysięcy. Prawie tyle, co
> nowy samochód krajowy. A i tak ludzie woleli stary zachodni, jeśli
> tylko mieli jak kupić.
A którym roku piszesz?
140 i 120 tys, to chyba wczesne lata 70-te.
Nowy "duży fiat" czy stary złom ... hm.
Jak widać w dodatku duże cło.
Plus nieuniknione naprawy, a częsci dewizowe i brak.
No ale to i tak teoretyczne rozważania, bo za te 140 tys się chyba
kupić nie dało. Talon jeszcze jakis potrzebny itp.
140 tys to jakies 1400 $ po czarnorynkowym kursie. Choć moze więcej w
tak dawnych czasach.
Wydaje mi się, ze można było kupić w Pewexie, ale chyba sporo drożej.
W latach 80-tych to nie wiem jak z cłem, bo inflacja i cło zżerała,
ale na początku, a szczególnie od 82 to sie nie dało "pojechac i
kupić". Pod koniec juz się dało, ale wartosć dewizowa pensji ...
malutka.
A samochody krajowe nadal na talony i przedpłaty.
W 90-tych wszystko się zmieniło.
Znajomy gdzies wtedy jeżdził pracować do winnicy. Za pierwszym razem
wrócił golfem, którego znalazł u bauera w szopie - stary, ale w dobrym
stanie i mało zużyty.
Pojechał drugi raz, trzeci ... i stwierdził, ze mu się nie opłaca.
Tzn ciągle tam zarabiał więcej niż w Polsce, ale jak policzył całość,
to stwierdził, ze za drugą pensję mu sie męczyc nie opłaca, lepiej
popierdzieć w stołek w pracy :-)
Wcześniej też można było mieć dewizowy kontrakt, i inaczej to
wyglądało.
Pewex o ile pamiętam sprowadzał niewielkie ilości samochodów, i nawet
serwis im organizował.
Aa - no i benzyna na kartki w latach 80-tych, więc po co komu samochód
...
J.
|