Data: 2010-12-21 21:35:22
Temat: Re: Sernik z Marsa
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 21 Dec 2010 21:54:32 +0100, Paulinka napisał(a):
> Ikselka pisze:
>> Gdybys wiedziała, jak wygląda produkcja tego "miejskiego"..
>
> Wygląda, jak większość gotowców.
No to Ci nie powiem, lepiej nie.
Ale ser, który robi jedna pani u nas na wsi, to ja z zamkniętymi oczami
mogę jeść, bez obrzydzenia, na surowo. Bo widziałam, jak go robi :-)
>
>>> Dla mnie ten smak jest paskudny, tak samo jak mleko prosto
>>> od krowy.
>>
>> Od brudnej krowy - owszem. Ale nie od takiej, która jest MYTA :-)
>
> Sugerujesz, że moi dziadkowie mieli brudne krowy? :>
W każdym razie niedomyte. Moja babcia też. Zrozumiałam to, kiedy
skosztowałam mleka od naprawdę umytej krowy :-)
>
>>>>> mak moczyć w wodzie, skórkę z
>>>>> pomarańczy powinnam samodzielnie kandyzować miesiąc wcześniej,
>>>> Ty nie musisz. Ja tak robię, ale skórkę kandyzuję zwykle tylko parę dni
>>>> wcześniej, czasem znacznie wcześniej, po prostu wtedy, kiedy mam dużo
>>>> skórek - kandyzuję i pakuję w słoiczki albo zamrażam. Tak samo przygotowuję
>>>> rodzynki - zamiast je moczyć smażę w SYROPIE CUKROWYM i pasteryzuję w
>>>> słoiczkach, przed użyciem dokłądnie odcedzam na sicie. Jakość nie do
>>>> porównania.
>>> To prawda jakość nie do porównania, ale kto ma na to czas? Chyba nie ci
>>> 3-etatowcy, prawda?
>>
>> To się robi przy okazji gotowania obiadu. Kilka dni z rzędu. Bo chyba nie
>> powiesz, że obieranie pomarańczy czy umycie rodzynków i wrzucenie tego do
>> wody z cukrem to jakaś specjalnie czasochłonna czynność jest.
>
> Dla niektórych czasochłonne jest obranie ziemniaków, stąd gotowe pyzy,
> pierogi, fasolka po bretońsku w słoiczkach, flaczki, kopytka i cała
> reszta garmażeryjnych produktów.
Da niektórych.
>
>>> Fakt, że ludzie i tak chcą coś zrobić samodzielnie i szukają produktów
>>> dobrej jakości, jest już sporym wysiłkiem włożonym w gotowanie rzeczy
>>> tradycyjnych.
>>
>> Owszem, ale i tak można się naciąć na te "dobre" produkty. tak więc jedynym
>> "pewniakiem" jest tutaj własna praca. Niestety.
>
> Na którą większość osób nie ma czasu ani ochoty.
A to już inna sprawa.
Nie każdy także robi na drutach.
>
>>>>> wtedy
>>>>> mogłabym powiedzieć, ze upiekłam np prawdziwy serniko-makowiec.
>>>> Nie chodzi o pochodzenie surowców, tylko o nomenklaturę.
>>>> Robisz leguminę, a nie ciasto.
>>> http://pl.wikipedia.org/wiki/Legumina
>>> http://pl.wikipedia.org/wiki/Ciasto
>>
>> No właśnie :-)
>> Robisz leguminę. To, co robisz, zawiera się w "itp" pod pierwszym linkiem
>> :-)
>
> Konsystencja sernika nie przypomina budyniu.
A leguminanp z kaszy manny przypomina?
>
>>>>> Aaa zapomniałabym musiałabym sobie jeszcze w moim mieszkaniu w bloku
>>>>> postawić piec kaflowy, bo kuchenka elektryczna to nie to samo
>>>> Każdy krawiec kraje, jak materii staje. Nadal podkreślam, że chodzi o
>>>> terminologię, czyli co-jest-co.
>>> To czym wg Ciebie jest ciasto?
>>
>> Już napisałam. Pieczonym mącznym produktem cukierniczym, podanym w całej
>> masie, ew. czymś przełożonym.
>> Jak pokruszysz ciasto na okruchy i wymieszasz z sosami, masami itp, to już
>> masz leguminę.
>
> O proszę, to już nawet pleśniak nie jest ciastem.
Dlaczego? Przecież pleśniak to blat ciasta posypany innymi składnikami i
upieczony.
|