Data: 2014-12-17 20:35:48
Temat: Re: Sma?one ma by?!
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qrczak pisze:
>> swego czasu taka jedna znajoma, widząc jak przelewam makaron zimną wodą
>> (nawiasem mówiąc bo z lodem) o mało mnie nie pobiła, bo "makaron musi
>> dojść w rosole" . bez komentarza...
>
> Dla tych, co makaron jedzą w rosole, jest to oczywiście bez komentarza.
A to nie jest tak, że w rosole jada się kluski? Tak jak jada się kluski
z makiem, choć te przeważnie tylko raz w roku. Albo kluski z truskawkami
i śmietaną. By tymi potrawami się delektować, najlepiej mąki przedniej ze
młyna kupić, jajec qrzych ile chata bogata wbić, najmniej pół kopy będzie,
zagnieść, wałkować, suszyć, kroić. A potem gotować. Jak gospodyni jaj nie
pożałowała, to ugotowana kluska i miękką będzie, i nie rozejdzie się na
jakąś breję. Niektórzy na ten rodzaj klusek mówią też "makaron domowy".
Tak trochę z włoska. No dobrze, niech mówią, trzeba kluski jakoś od
siebie odróżniać -- te kładzione, i te lane, walcowane, ciągnione i kute.
Bardzo w nie nasza rodzima kuchnia obfita. Makaron jest z włoska, ale ta
nazwa wiele Włochom nie powie. "Pasta" powie im więcej -- tak też jest
ostatnio w modzie u nas na makaron mówić. Może stąd ta moda, by móc łatwo
ten włoski makaron od naszej domowej kluski odróżnić? Może. Nie popieram,
ale też intencje rozumiem. Inni zaś zdają się wyraz "pasta" zbyt dosłownie
pojmować -- gotują tak, by coś na kształt pasty pomidorowej wyszło.
Nie mam nic przeciwko improwizacji, przeciwko mieszaniu kuchni ze sobą.
Jak ktoś chce rosół, miast z kluskami, podać z tagliatelle -- proszę,
droga wolna. I to się nawet przyjmuje. Gdy komuś fantazja podpowie, by
podać lane kluski z krewetkami, to co, zabronić mu? Mogą być nawet kluski
kładzione z bakłażanem (samym, by niczym jego subtelnego smaku nie psuć).
Śmieszno jest dopiero wtedy, gdy się trafią tacy, co doradzją jak tu ten
włoski makaron (dobra, niech będzie, że pastę) ugotować -- "żeby nie był
niedogotowany".
Jarek
--
Ale głupi ci Rzymianie.
|