Data: 2002-09-27 17:09:00
Temat: Re: Stres szkolny
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Greg"
> Na pewno chodzi o widzimisie tylko? A moze chodzi o to, ze Twoj syn ma
> lepsze zabawki i ktos kogo na nie nie stac bedzie czul sie gorszy?
To czemu owa pani nie dostrzeze, ze dziecko jednak je przynosi i sie nimi
bawi?
Poki co swoim zachowaniem uczy, ze oszustwo poplaca . Bo nie wierze, ze tych
samochodzikow nie widzi, a jesli rzeczywiscie nie widzi, to tym bardziej nie
nadaje sie do wykonywania zawodu.
Zastanawia mnie w tej rozmowie jedno. Jest raptem koniec wrzesnia, dziecko w
zerowce - to jego pierwszy kontakt ze szkola.
6latek, do tej pory nie mial doswiadzenia z siedzeniem przez 45 minut na
pupie w jednym miejscu. Juz sama nauka tej koniecznosci jest dla niego
trudna, stosowanie wobec niego tylko kar jest po prostu wychowawczo
nikczemne - zwlaszcza,ze dzieci ucza sie glownie przez przyklad, a pani
bynajmniej ( zapewne) tych 45 minut nie spedza na swoim stolku. Madry
nauczyciel wie,ze to jest proces, ze dla dziecka to cos bardzo nowego, ze
nowego uczymy sie dlugo, ze uczymy sie przez przyklad,ze pozytywna
akceptacja koniecznosci jest w procesie uczenia siie gwozdziem progamu, ze
uczenie sie wylacznie przez przymus rodzi nerwice lub bunt ( a najczesciej
obie razem) etc. etc etc.
Madry nauczyciel wie. Madry nauczyciel potrafi tak zwrocic uwage, ze dziecko
potem nie ma bolow brzucha, jesli zalega wylacznie na katar.
Kaska
|