Data: 2007-12-15 14:56:54
Temat: Re: Szkolne kary
Od: Felinity <f...@j...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W piękny dzień - Sat, 15 Dec 2007 14:38:04 +0100, urocza istota znana
wszem jako Elżbieta napisała:
> Dnia Sat, 15 Dec 2007 09:47:21 +0000 (UTC), Felinity napisał(a):
>
>> Fel z traumą po nauczaniu klas 1-3
>> (tak, jestem dobrym nauczycielem i mam na to wielu świadków)
>
> Znam panią, która każdą swoją klasę społecznie uczy pewnego języka. Bez
^^^^^^^^^^
Nie stać mnie było na to, musiałam na wynajęte mieszkanie zarobić.
Niemniej jednak wzruszające, szkoda, że rodzice nie domyslili się, żeby
tej pani chociaż na te owocki dorzucić kasy.
> podręczników, bo takowych po prostu nie ma. Ale pani zabiera pierwszaki
> (w tym dwa przypadki ADHD) do sali gdzie mają dużo miejsca do zabawy,
> mają chustę z klanzy, która składa się z podstawowych kolorów, piłki
> itp. I te dzieciaki o wiele więcej potrafią z tego podobno
> niepotrzebnego nikomu języka niż z angielskiego, gdzie co lekcja jest
> kartka do kolorowania. Tam jeśli pani uczy nazw owoców, to przyniosła
> pełną siatkę owoców, była degustajca, nazywanie smaku, kolorów, kształtu
> itp. Dla chcącego nic trudnego.
Może ma bogatego męża.
Tak, zwłaszcza dla anglisty pracującego zwykle od 6-12 *lekcji* dziennie,
szczególnie na początku kariery zawodowej. Bo za 800 pln miesiecznie to
raczej słabo widzę nawet wynajęcie mieszkania.
> Jasne lepiej wejść do starszej klasy i powiedzieć otwórzcie podręczniki,
> niż przygotować zabawę, zaśpiewać piosenkę itp. z maluchami.
Oczywiście, że lepiej. Bo emocje i powołanie swoją drogą, a kasa i życie
codzienne swoją. Codzienna praca od 8-9 do 20-21 daje porządnie w kość.
Stąd negatywna selekcja n-li angielskiego w szkołach.
Fel
--
http://felinity.jogger.pl/
|