Data: 2002-04-15 10:18:47
Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Koranja.." <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Kangoo" <k...@...pl> napisał w wiadomości
news:a9d1pe$9ha$1@news.zetosa.com.pl...
> Przepraszam ale zapomnialem zapytac o autora "Toksycznych Rodzicow" :)
No coz.. trudno.. :) Znajde sobie w necie, przeciez to nie problem.
> Rodzice czesto sie boja ze cos straca, ze ktos kiedys opusci rodzinny dom
i
> bedzie mial wlasne zycie.
> Chcieliby zeby syn/corka caly czas byla obok, kontrolowac jego kazdy krok.
> Zeby sie wyrwac z takiego zaczarowanego kregu, potrzeba duzo sily,
zaparcia,
> i chyba najtrudniejszej rzeczy - zalozenia "pancerza" chroniaego przed
> slowami w stylu tyle przeciez zrobilismy dla Ciebie, nie szanujesz nas. To
> jest trudne... Sam mam taka sytuacje teraz w domu. W kazdej sytuacji sa
> jednak plusy - nauczysz sie czegos, mowienia glosno tego co czujesz, bo
> musisz sie tego nauczyc chcac sie z tego wyrwac. Musisz sie nauczyc glosno
> ale spokojnie mowic o tym czego nie lubisz, co Ci sprawia bol, co jest dla
> Ciebie przykre. Jesli bedziesz siedziec jak mysz pod miotla, robila dobra
> mine do zlej gry, zamykala sie w sobie i dusila wszelkie emocje, pewnego
> dnia wybuchnia po prostu wojna, konczaca sie klotnia, a w takiej
atmosferze
> nic nie zdzialasz pozytywnego.
No wlasnie, zgadzam sie z tym. Od pewnego czasu staram sie mowic im o tym,
co mnie boli. Kiedys... sama nie wiem.. jakby wstydzilam sie tego.
Wstydzilam sie mowic im, ze np. kogos kocham, albo ze cos mnie rani. W ogole
uwazalam, ze miec jakies wyzsze i dojrzalsze uczucia to cos zlego. Nie mam
pojecia dlaczego. Poza tym, gdy miedzy nimi a mna wynikala jakas rozmowa,
dosc dziwacznie reagowalam - zaczynalam plakac. Oni gadali, a ja ryczalam i
nie moglam z siebie slowa wydusic. I doslownie przy kazdej jakiejs rozmowie
tak bylo - chyba wynikalo to z tego, ze balam sie stawiac im jakies zarzuty,
zeby przypadkiem ich nie zranic...
Teraz jak to pisze, wydaje mi sie to tak absurdalne i smieszne, ze szok..
Rok temu na mojej drodze stanela wspaniala
> dziewczyna. Wiele sie od Niej nauczylem, wiele mi pomogla. Nauczyla, a
razej
> caly czas uczy mowic o tym co sie czuje, mowic o tym czego nie lubie a co
> sprawia mi radosc. Otwiera mnie powoli... To wazne, miec kogos bliskiego,
na
> kim zawsze mozna polegac, kto obetrze lezki, kto da cieplo i spokoj.
Fajnie, tacy ludzie sa jak takie Dobre Duszki. :) W moim zyciu tez calkiem
niedawno pojawil sie taki Ktos.. Jeszcze poltora roku temu wszystko bylo
inne, a on nauczyl mnie szczerosci i wyrazania swoich uczuc.. Bardzo wiele
mu zawdzieczam. A on tez pochodzi z podobnej rodziny. Wychowywala go matka i
tez nie bylo mu latwo, ale on ma jakas niesamowita sile w sobie, a ja staram
sie brac z niego przyklad...
Kto wie? Moze gdyby nie ON, dalej siedzialabym cicho i udawalabym, ze
wszsytko jest w porzadku...
> Zycze wytrwalosci i spokoju, bo tego Ci teraz najbardziej potrzeba - ale
> pamietaj, ze nie ma rzeczy nie mozliwych. Na pewno nie rob niczego na
sile,
> nie szukaj szczescia tam, gdzie go nie ma - otworz oczy :).
> Dasz rade, pod warunkiem ze bedziesz tego chciec i bedziesz dazyc do
> zamierzonych celow :)
> Musisz sie nauczyc mowic glosno NIE i brzydko powiem - olewac pewne rzeczy
> :)
>
> Powodzenia, trzymam kciuki :)
Dzieki serdeczne! :)
> Kangoo
ann
|