Data: 2008-02-07 16:30:57
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Od: "Hermiona" <b...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jagna W." <w...@o...eu> napisał w wiadomości
news:fofak8$2sqr$1@news.mm.pl...
>
> No cóż, może wg Ciebie. Ja nie nakładam wielokrotnych kar, bo jak
> pisałam - zamiast wychowywać wywołują bunt.
>
Jesli dziecie ma w nosie nauke, to 1 w szkole (w koncu kara) niekoniecznie i
nie do kazdego dociera. Ba, jesli w klasie psiapiolki sie nie ucza, to
dziecie traktuje 2 jako suuper osiagniecie i nie wiadomo o co sie mama
czepia zamiast pochwalic. Jesli dziecie slabe, to 2 moze byc OK, ale jesli
zdolne, tylko "inni se nie ucza i tez zyja", "inni nie robia zadan i tez
zyja" to potrzebna interwencja. Nie zawsze same slowa docieraja.
Wtedy pojawia sie kara w domu - sensowna - trzeba nadrobic zaleglosci, czyli
komputer, TV ulegaja ograniczeniu, a przydzielone zostaja cwiczenia do
wykonania.
Sytuacja druga - kara w szkole za np. palenie papierosow (w regulaminie
pisze, ze uczen nie pali papierosow, uczniowie zostali pouczeni, ze nie
tylko w szkole). Palacego delikwenta spotykaja mama i nauczyciel. Czy ma byc
kara w szkole?
Ano wyobraz sobie, ze rodzice palic dziecku pozwalaja. Nawet 12-latkowi.
Sami pala i im to nie przeszkadza. Wiec w domu kary nie bedzie. Czy
nauczyciel o tym wie? Niekoniecznie, np. rodzice uwazaja, ze nic zlego w tym
nie ma. Czy ma byc kara ze strony szkoly? Czy warto, aby dziecko wypalilo
choc kilka papierosow mniej?
Kasia
|