Data: 2008-09-08 12:38:00
Temat: Re: Ubiór szkolny, co można a czego nie? ;)
Od: " Iwon(K)a" <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Lolalny Lemur <shure1@nospam_o2.pl> napisał(a):
> > zalezy gdzie pracujesz...
>
> No pewnie :) W sekretariacie bym nie wytrzymała ;)
> Chodzi mi o to, że nie każdy musi się koniecznie przystosowywać, bo nie
> strój zdobi człowieka. I że IMHO warto o tym porozmawiać z
> nauczycielem/przełożonym/rodzicami, jeżeli jest taka szansa. Bo może to
> co sobą reprezetujesz jest bardziej wartościowe niż to co na sobie nosisz.
dokladnie. Wiec ja nie niem czemu tak strasznie najezdzasz na dostosowanie
sie do wymogow szkolnych w zakresie szkoly.
> Teraz się rozklepię, bo zaraz pójdą w ruch przykłady biurowe: wiadomo -
> mundurki sekretarskie i tym podobne istnieją i istnieć będą. Ale
> decydując się na pracę w firmie A przyjmujesz świadomie warunki
> narzucone przez szefa. Jeżeli szef jest niekumaty to oczywiście trzeba
> się przystosować (lub zmienić pracę - to ja), ale to wszystko jest z
> własnej woli (tak wiem, nie każdy ma mozliwość zmienić pracę).
bo jestes dorosla z wszelkimi tego przywilejami i obowiazkami.
>
> Juz piszę do czego dążę tak w ogóle: chodzi mi o to, że według mnie
> szkoła nie ma uczyć chodzenia równo w rządku i wyglądania w jedynie
> słuszny sposób, bo to są jakieś gówno warte szczegóły. Jak dla mnie
> powinna uczyć kreatywności, tolerancji i kulturalnej dyskusji,
> przedstawiania swoich argumentów i słuchania cudzych. Więc nieodmiennie
> nie podobają mi się mundurki, prikazy długich spodni, krótkich włosów,
> zakaz czaszek i dredów nie poparte w dodatku niczym poza "pani dyrektor
> kazała". Ale namotałam :D
namotalas to sobie, bo jedno nie wyklucza drugiego. Skoro nie szata zdobi
czlowieka, i jego kreatywnosci to szkola przez wymog szaty nie zabija
kreatywnosci- a czemu? to sama wlasnie dobie, paragraf wyzej wytlumaczylas.
Przeczytaj tylko siebie.
i.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|