Data: 2010-02-09 10:24:55
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Od: "Reda rt" <p...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hkrc2v$e3e$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Reda rt" <p...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:hkr7uf$ct1$1@news.onet.pl...
>
>>> Raczej mam tu na myśli konkretny skok. Jeśli była by to ogólna chęć, to
>>> mieli byśmy doczynienia z czymś nie halo w związku. A mi tu bardziej
>>> chodzi o sytuację gdy w związku jest halo, a pokusy czyhają.
>>
>> No rozumiem ...
>> Pod pewnymi względami jest to sytuacja lepsza, a pod nnymi gorsza.
>> Gorsza, bo grunt jest z miejsca osobisty i rywalizacyjny(żona-ona),
>> a Ty(...) masz presję, boleśnie odczujesz 'nie' i będziesz miał skłonność
>> do uporu przy swoim pomyśle, chocby i niezwerbalizowanym - ale
>> poczucie 'nieszczęścia', 'niesprawiedliwości', 'skrępowania' są
>> wzmocnione.
>>
>> Lepsza - bo jak 'pękniesz' i zrobisz głupstwo('po swojemu') - łatwiej
>> będzie wybaczone (na zasadzie 'przepraszam, hormony mi odwaliły',
>> 'tak, harmony mu odwaliły, jak każdemu facetowi') - tu jest szansa
>> na zgodę ;)
>>
>> Generalnie IMHO wady przeważają. Sytuacja 'konkretna' po jednej
>> stronie niestety nie jest dobrym punktem wyjścia do rozmów,
>> bo partner 'nie czuje tego samego' i jest nierównowaga. Trzeba
>> by trafić(mieć...) na wyyyyjątkowo wyrozumiałego partnera, który
>> już ma podobne doświadczenia za sobą. Wtedy stawiasz się
>> w pozycji mniej dojrzałego, niewyhasanego, którego ciągnie
>> zew i liczysz na pomoc i wsparcie ;)
>>
>> Albo po prostu w ogóle tematu nie podejmuszesz i idziesz w tango
>> sam - ale wtedy konsekwencje wykrycia to koszmar ...
>> Cóż - jesteś w pułapce własnego umysłu, partner może tylko
>> pomóc sięz niej wydobyć. Podstawowa praca po Twojej stronie.
>>
>> Pułapka - to słowo klucz.
>
> Odnoszę wrażenie że piszesz do mnie jak byś chciał mi pomóc w rozwiązaniu
> problemu. Więc wyjaśniam. Omawiany dylemat w swoim konkrecie _aktualnie_
> mnie nie dotyczy ;)
Czyli jest mowa jednak o 'sytuacji abstrakcyjnej' ;).
W tych sprawach decyduje indywidualny smak zarówno związku jak i
indywidualny
dźwięk dwóch osób ten związek tworzących. Dlatego rozważanie
tematu na poziomie abstrakcyjnym ma bardzo ograniczony zasięg
'twórczego' oddziaływania.
> Jeśli chodzi o meritum. Jakoś tam próbujesz problem rozebrać, natomiast
> moje intencje przy zapodawaniu tego tematu były nieco inne. Sporo osób
> wsiadło na Endera z okazji jego nielojalności wobec TŻ, temat się
> rozkręcił, zaczęto mówić o wierności, zaufaniu, zasadach, moralności.
> Zeszło na związki formalne i nieformalne, przewagi jednych nad drugimi,
> miłość wierność itd itp.
Pytanie - dlaczego niejako się z Enderem utożsamiasz, a dystansujesz
do 'naszej' 'poprawności' ? Co Cię mierzi w opowieściach Medei, Paulinki
czy kogo tam (Stalker ? Redart ?), że jest fajnie - nawet, jeśli odrobinkę
lukrują ?
"Kobiety mają prawo do przyozdabiania swoich gniazdek"
Dla mnie ważniejsze w tym wszystkim jest obserwowanie, jak głęboka
jest potrzeba u ludzi do życia w bezpiecznych, lukrowanych gniazdkach,
niż skupianie się na tym, jak bardzo innych ludzi 'intelektualnie i
emocjonalnie
mierzi' drobny idealizm takiego postępowania i dysonanse.
> Postanowiłem więc tak ująć termat zdrady, by dotyczył on dokładnie
> wszystkich - czyli pokusa zdrady. I co się okazało ? Znakomita większość
> moralizatorów i nie moralizatorów twierdzi iż ten temat ... najlepiej w
> związku zamieść pod dywan, że nie ma o czym mówić a w ogóle to po co mówić
> :) To ja już mówię po co. To właśnie na tym polega więź intymna, zaufanie
> i przyjaźń, że można sobie i takie rzeczy mówić _bez_obaw_. Ludziska -
> boicie się podjąć w waszych związkach tego tematu, bo mogło by się okazać
> iż wasze związki są g. warte ;) O wiele łatwiej się przypierdolić do
> takiego Endera, o to że ma kochankę i pitolić o miłości, zaufaniu,
> magicznej mocy więzi małżeńskiej oraz zagrożeniu chorobami wenerycznymi z
> racji łojenia wielu dziupli jednocześnie ;)
Ja się 'nie bałem' i mówiłem 'bez obaw'. Wszystko. I dostałem wpierdol ;)
Możesz mi więc zarzucić, że w moim związku nie ma 'właściwej więzi,
miłości, zaufania, przyjaźni' i co tam jeszcze chcesz ;)
A możesz po prostu skorzystać z opowieści 'jak było' i 'dlaczego'.
Wbrew pozorom - mnie też nie interesuje moralna ocena tego wszystkiego.
Ale są pułapki, z którymi się nie da dyskutować, tylko trzeba z nich wyjść.
Czasami z pomocą, czasami z kłodami pod nogami.
|