Data: 2015-01-20 19:22:23
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.
Od: Trefniś <t...@m...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Cześć!
Właśnie piecze mi się chlebuś w piecu.
Pszenno-żytni na własnym zakwasie, jeden z kminkiem, drugi z czarnuszką.
Mmmm... Zazdrośćcie mi!
Zatem jest czas na spokojne nadrobienie zaległości na regionalne.kuchnia.
W dniu .01.2015 o 21:44 XL <i...@g...pl> pisze:
> Dnia Thu, 15 Jan 2015 19:25:58 +0100, Trefniś napisał(a):
>
>> Jednak ja tak widzę bardziej Tolouse-Lautreca. O moich przesłankach
>> można
>> byłoby długo...
>> Bo jednak to on te kobiety kocha i im współczuje.
>
> Zupełnie nie tak go odbieram. Kalectwo, a wtórnie odrzucenie przez
> kobiety
> zjego sfery, sprawiło, że najlepiej się czuł (bo był akceptowany) wśród
> prostytutek i tancerek. Z ich strony nigdy nie spotkało go poniżenie -
> zresztą jak mogło, skoro żtp był wypłacalny. Klient nasz pannn...
> Z tym jednak towarzystwem związana jest jego kiła, a z odrzuceniem -
> alkoholizm. Ale nie widzę tam "miłości", raczej brak zahamowań, no i moze
> czasem tak, współczucie. Ale to z racji poznania tego środowiska.
Z perspektywy współczesnych czasów i obiegowego oglądu stosunków
międzyludzkich miałoby to sens.
Ale Toulouse-Lautrec w rzeczywistości nie był zwykłym, zakompleksionym
kaleką korzystającym z usług seksualnych! Do tego przyjmowanym jak
uciążliwy klient!
Warto poczytać, bo to niesłychanie barwna i ciekawa postać:
http://francuskilacznik-monique.blogspot.com/2012/06
/henri-de-toulouse-lautrec-may-wielki.html
Paryż na przełomie XIX i XX wieku był artystyczną stolicą świata, a jego
Montmartre centrum artystycznych wydarzeń . Duchem Montmartru był właśnie
Toulouse-Lautrec, także współtwórcą sukcesu Moulin-Rouge.
To była _osobistość_!
Dla kobiet Montmartru był towarzyszem na pewno bardzo pożądanym! Dla
reszty towarzystwa duszą i prowodyrem zabaw!
Współcześnie encyklopedie opisują go jako "genialnego artystę, mającego
zadziwiającą umiejętność obserwacji połączoną z wyjątkową sympatią i
zrozumieniem dla ludzkości."
"Malował głownie prostytutki, ukazując nędzę ich codzienności. Szukając
tematów prac, tygodniami mieszkał w burdelach, podglądając życie, gdzie za
wszystko trzeba było zapłacić. Z czasem stał się przyjacielem swoich
modelek. W świecie, z którego pochodził królowała hipokryzja, tej
nienawidził."
Mała próbka:
https://www.youtube.com/watch?v=eLPSBKZtgYs
Zobaczycie tam też portret van Gogha, którego był przyjacielem.
>
>> Degas zaledwie obserwuje.
>
> No nieeeeeeeee.... Malując kobiety Degas kontempluje ich stan wewnętrzny
> równie wnikliwie, jak to robi Lautrec! U Lautreca z racji odrzucenia
> przez
> kobiety oraz zwiększonej empatii (kalectwo oraz permanentne przebywanie w
> specyficznym środowisku kobiet) jest mnóstwo drgających nut, także w
> warsztacie, ale czy się wg Ciebie różnią poniższe obrazy jeśli o
> wnikliwość
> wglądu we wnętrze kobiety chodzi??
>
> http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/
d/d8/Edgar_Degas_-_Waiting_-_Google_Art_Project.jpg/
800px-Edgar_Degas_-_Waiting_-_Google_Art_Project.jpg
> http://www.wikiart.org/en/edgar-degas/the-absinthe-d
rinker-1876
>
> http://www.allpaintings.org/d/74358-1/Henri+de+Toulo
use-Lautrec+-+Alone.jpg
>
Ten zestaw mimo intencji świetnie pokazuje różnicę między życzliwym
Toulouse-Lautrec, a obserwatorem Degasem. Wręcz w linku Pijących absynt
krytyk pisze "Kobieta na obrazie jest pokazana jako dziwka (whore)".
Ciekawy art. o Degas w Wyborczej:
http://wyborcza.pl/1,75475,11559033,Degas__Gwalt_prz
ez_dziurke_od_klucza.html#ixzz3PNxRWVbC
"Krytycy wytykali mu brutalność, upokorzenie modelek, które często
pokazywał z tyłu lub z zasłonioną twarzą. Być może dali się zwieść słowom
samego artysty, który twierdził, że 'patrzył na nie jak na zwierzęta'."
O ile wiem, te słowa były _reakcją_ (nietrafioną i pogrążającą) Degasa na
krytykę tej tematyki swojego malarstwa. Utwierdziły ludzi w jego
mizoginiźmie! Ale już cykl "Tancerki" to trochę inny punkt widzenia.
To dlatego widzę dwa różne podejścia - Degas, widzący "zwierzęta", towar
na sprzedaż - bez zrozumienia i współczucia (zadziwiająco wielu mężczyzn
tak widzi).
I Toulouse-Lautrec, który towarzyszy swoim modelkom, mieszka z nimi,
przyjaźni się i zwyczajnie lubi!
A teraz czas na parę kromek pachnącego, gorącego, chrupiącego chleba...
Prawie plateau...
--
Trefniś
|