Data: 2015-01-20 20:24:13
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.
Od: Trefniś <t...@m...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu .01.2015 o 19:31 XL <i...@g...pl> pisze:
> Dnia Tue, 20 Jan 2015 19:22:23 +0100, Trefniś napisał(a):
>
>> Ale Toulouse-Lautrec w rzeczywistości nie był zwykłym, zakompleksionym
>> kaleką korzystającym z usług seksualnych! Do tego przyjmowanym jak
>> uciążliwy klient!
>
> A co innego piszę?
>
"najlepiej się czuł (bo był akceptowany) wśród
prostytutek i tancerek. Z ich strony nigdy nie spotkało go poniżenie -
zresztą jak mogło, skoro żtp był wypłacalny. Klient nasz pannn..."
To zupełnie co innego!
Był pożądany, uwielbiany, był _możliwością_ zatańczenia w Moulin-Rouge...
Dziewczyny o niego zabiegały!
Cały świat jechał do Paryża - a artystyczne dusze i tak lądowały na
Montmartrze, w jego domenie.
To jednak co innego, niż pisałaś :)
>> Warto poczytać, bo to niesłychanie barwna i ciekawa postać:
>
> Wiemy, czytamy 33333-)
>
>
>> A teraz czas na parę kromek pachnącego, gorącego, chrupiącego chleba...
>> Prawie plateau...
>
> Znam to - dlatego zrobiłam dłuższą przerwę, by się nie uzależnić, bo ten
> rodzaj uzależnienia idzie w biodra ;-)
> Ale oczywiscie zazdroszczę... braku przerwy :-))
Hehe, ja jestem chudzielcem z niskim łaknieniem - dla mnie taki chlebuś to
wręcz lekarstwo :)
Jeśli ktoś chciałby spróbować piec w domu - to nie jest ani trudne, ani
wyczerpujące.
To jest mit, z którym walczę z sukcesami.
--
Trefniś
|