Data: 2005-08-16 18:15:00
Temat: Re: ...:::?Wilcza kora, a rak płuc?:::...
Od: Kaja <k...@n...ma.wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tue, 16 Aug 2005 19:14:10 +0200, *Trapez*
<news:3d8ro6ac4brp.1lhfnoz74gabn$.dlg@40tude.net> napisał(a):
> To przecież cały wic polega na tym, że są to wszystko wspomagacze, a nie
> cudowne leki. Człowiek aby się uzdrowić musi zmienić swoje obyczaje, które
> doprowadziły do choroby.
Na stare lata już się nic nie zmieni. Jak ktoś pali, to nie przestanie
raczej palić, szczególnie jak się dowie, że ma raka. Mój ojciec co prawda
nie wiedział i się nie dowiedział, bo raptem zaczął się źle czuć, pierwszy
raz poszedł do szpitala i tam w ciągu tygodnia umarł. To był pierwszy rak w
mojej rodzinie, a że ja palę, to zaczęli się do mnie czepiać, że dostanę
raka. Wściekłam się niesamowicie i powiedziałam w złości matce, że to ona
dostanie raka, bo to ona z ojcem, czyli ze swoim mężem spała, a nie ja.
Głupie to trochę, ale na głupie gadanie głupio się odpowiada.
Matka w lipcu skończyła 90 lat i jak na swoje lata wygląda pięknie, nie ma
zmarszczek...tylko kręgosłup jej szwankuje (staw biodrowy) i już nie chce
wychodzić z domu. Już się do mnie nie przespaceruje :-(
Natomiast ja, jak już się prześwietlam, to każę robić sobie duży obrazek i
proszę lekarza o dokładne przyjrzenie się :-) Lekarz powiedział, że
wszystkie moje wyniki badań (morfologia itd), prześwietlenie, są świetne i
nie mam czym się przejmować.
Trochę za bardzo się rozpisałam, chociaż nie chciałam :-(
--
Kaja
|