Data: 2008-01-24 11:04:04
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: "MOLNARka" <M...@M...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał
> Po pierwsze, nie widzę powodów dla których takie spotkanie musi się
> odbywać bez osób towarzyszących.
Przyjmij więc do wiadomości, ze jesteś ... wyjątkiem.
Ludzi chcą się spotykać bez osób towarzyszących (dlatego własnych TŻ
zostawiają w domu) i bez cudzych TŻ.
Pojawiając się na takowym spotkaniu (bo Ty nie widzisz powodu, zeby nie iść)
jesteś traktowany jak kretyn bądz mąż zazdrośnik.
> Nie widzę nic złego w tak zorganizowanych spotkaniach.
Istnieje wielka (diametralna wręcz różnica) w _tak_ zorganizowanym spotkaniu
a zorganizowanym spotkaniu. Czaisz czy wyjaśnić?
A zresztą - jak organizator zaprasza z TZami to jak najbardziej _można_ iść
razem. Jak zaprasza tylko osoby z danej grupy i o TŻ sie nie wspomina to
przyjście razem jest buractwem.
> Twoje argumenty o "kodzie grupy", wspomnieniach, dawnych miłościach i tym
> jak to obecność osób spoza klasy miałaby to zaburzyć kompletnie do mnie
> nie trafiają.
Zdaję sobie sprawę, ze nie trafiają.
To widać po Twojej postawie.
Ale wiedz, że mnóstwo klasowych znajomych żony źle się czuło widząc Cię na
ichniejszym spotkaniu.
> Twoje sugerowanie że wszędzie chodzimy razem wskazuje, że najwyraźniej nie
> czytasz tego co piszę.
Cokolwiek teraz nie napiszesz i tak się będziemy do końca usenetu śmiać jak
to obcy faceci podrywają Twoją żonę i Ty musisz byc obok :-P
> Jeśli byłaby taka możliwość (Patrz wyjaśnienia powyżej) poszedłbym z żoną
> na spotkanie klasowe, bo ja LUBIĘ z nią przebywać, LUBIĘ z nią rozmawiać,
> także o jej przeszłości, kolegach itp. bo to pozwala mi Ją lepiej poznać i
> zrozumieć
Czyli jeśli organizator by zaprosił wszystkich z osobami towarzyszącymi,
tak? Precyzuje tylko ...
A Twoja małżonka napisała, ze "mąż idzie ze mną na każde spotkanie, ale nie
żeby mnie
pilnować, ale dla towarzystwa."
Czyli na takie gdzie organizator wyrażnie określił, ze bez osób
towarzyszących ... Ty tez idziesz. CBDU.
I nie ma nic do rzeczy, że lubisz przebywac z własną żoną ... jak juz
wspomniałam wcześniej - przebywaj z nią sobie wspólnie gdzies indziej ... a
nie psuj wieczoru innych ludziom bo _zrozum_ Twoja obecność innych wkurza i
drażni.
> PODSUMOWANIE: Nie widzę nic złego w spotkaniach klasowych organizowanych
> razem z partnerem i poszedłbym na nie z żoną, gdyby była taka możliwość.
> Niemniej nie wszędzie chodzimy razem
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Ustalcie najpierw z żoną wspólną wersję a później podyskutujemy.
> 1. Rozumiem i nie potępiam chłopaka inicjatorki wątku, bo chłopak MA PRAWO
> być zazdrosny i jako mężczyzna rozumiem jego sytuację.
Prawo ma.
> Nie podobają mi się Twoje kategoryczne twierdzenia, o niekulturalnym
> zazdrośniku, w sytuacji kiedy właściwsze byłoby najpierw zadanie
> dodatkowych pytań: "A jak blisko byłaś z tym byłym? Czy on jeszcze coś do
> Ciebie czuje? itp.
A co to ma do rzeczy?
Najważniejsze z tego jest to, czy ona się chce spotkac z byłym. Jeśli tak -
idzie , jeśli nie to zostaje w domu.
>Wtedy można by dopiero sugerować konkretne rozwiązania. I wcale nie
>wykluczam, że np. najlepszym rozwiązaniem byłoby gdyby poszli razem (rzecz
>oczywiście dyskusyjna czy nawet wbrew grupie), żeby dziewczyna czuła się
>pewniej
Znaczy uważasz, ze dziewczyna nie jest w stanie sama sobie poradzić ze swoim
byłym tylko musi mieć męża przy boku żeby się czuła pewniej?
A dlaczego tak uważasz?
> 2. Kwestia: "Ufam żonie, nie ufam wszystkim facetom dookoła"
> U Nas oznacza to po prostu: "Pamiętaj, że zawsze kiedy będziesz
> potrzebować pomocy to możesz na mnie liczyć".
Dla mnie to jest coś zupełnie innego - ale nie będe dyskutowac z Waszym
kodem.
> (Bo wierzę, że możesz być szczęśliwa postępując zupełnie inaczej, ale Ja w
> przeciwieństwie do Ciebie dopuszczam taką możliwość)
Wiesz w czym jest problem - ja nie umniejszam, ze Ty i żona możecie być w
tym wszystkim szczęśliwi.
Ja tylko pokazuje Ci, że takie Wasze zachowanie psuje radość ze spotkania
innym uczestniczącym w nim ludziom. Weź to pod uwagę jak kolejny raz
będziesz chciał pobyć z własną żoną na jej spotkaniu klasowym jako
niezaproszony gość.
Pozdrawiam
MOLNARka
|