Data: 2008-02-04 20:21:39
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: "MOLNARka" <M...@M...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jagna W." <w...@o...eu> napisał
> Wiesz, całkowicie się z Tobą zgadzam co do ogólnego meritum tej dyskusji,
> ale tu już chyba trochę przegięłaś ;-)
Przyznam, ze zdziwiona jestem, ze to wywołało kontrowersje.
Dla mnie to normalne zachowanie - w żaden sposób nie dyskredytujące
partnera.
> Rozumiem, że to była końcówka spotkania, więc chyba nic takiego się nie
> stało, że facet przysiadł na parę minut, gdy i tak głównym tematem było
> pewnie "no to co? kiedy następne spotkanko?"
Nie. Był to środek spotkania. I rozmowy były zupełnie inne ;-)
Oczywiście, ze się nic nie stało. I zapewniam, ze jak się to zdarzy kolejny
raz to nie trzasnę pięścią w stół.
Ale teraz dyskutujemy o zabieraniu TŻ na spotkania 'zamkniętych grup' i ja
wyrażam na ten temat swoje zdanie.
> Inna sprawa, że mój mąż w takich sytuacjach faktycznie czeka na zewnątrz,
> ale on z zasady jest skrępowany społeczeństwem, a zwłaszcza nieznanym
> sobie ;-)
A mój jak najbardziej towarzyski co nie zmienia faktu, ze też czeka* na
zewnątrz właśnie z szacunku dla towarzystwa w środku.
* te 3 razy w życiu kiedy zdarzyła się sytuacja, ze byłam bez samochodu
;-)))
Pozdrawiam
MOLNARka
|