Data: 2017-06-25 06:06:43
Temat: Re: Zakaz, mutacje i wychowanie.
Od: "Chiron" <c...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
news:oimmth$1rj$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> Chiron pisze:
>> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
>> news:oim9ep$od5$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>> Chiron pisze:
>
>>>> Leo - przesadzasz ostro. Swoje niezrozumienie nazywasz moją
>>>> nieuczciwością. I nie odpowiadasz na to, o co pytam. Chyba, że
>>>> napiszesz, że tego po prostu nie rozumiesz - spytam raz jeszcze -
>>>> postaram się maksymalnie uprościć: Wyobraź sobie, że po rozprawie
>>>> sądowej ostatnio udało Ci się zaprosić żonę i córkę do kawiarni.
>>>> Usiedliście koło siebie - Ty po środku. Czujesz ich zapach,
>>>> dotyk, słyszysz dźwięk ich słów. Czy potrafisz określić swoje
>>>> uczucia, emocje - towarzyszące spotkaniu z Twoją córką i żoną?
>>>> Dasz radę się W C Z U Ć w taką rolę? To ważne IMO pytanie -
>>>> dasz radę odpowiedzieć, czy nie wiesz, o co pytam?
>
>>> Nie muszę się wczuwać, ja WIEM jak zareagowałbym. Ale nie dane mi
>>> było do tego doprowadzić gdyż córka zniknęła natychmiast po tym
>>> jak złożyła zeznania a Teresa M. odpowiedziała "nie" na moją
>>> pojednawczą propozycję i zajęła się rozmową z towarzyszącymi jej
>>> osobami. A okazywanie uczuć musi być obustronne i musi mu
>>> towarzyszyć wzajemny szacunek. Jezeli ktoś tego nie potrafi w
>>> wieku 66 lat - tyle ma Teresa M. - to już się tego nie nauczy.
>
>> OK. Zachowujesz się trochę...nerowowo. Jak myślę - to po prostu brak
>> porozumienia między nami. Jeśli pozwolisz - zostawię tylko to
>> jedno- nie bez powodu, jak się pewno domyślasz. Oczywiście - nie jest
>> moją intencją być wobec Ciebie złośliwym czy też Cię osądzać - o co
>> mnie cały czas tu podejrzewasz. Jeśli pozwolisz - powtórzę swoje
>> pytanie- bo przecież na nie nie odpowiedziałeś - ani trochę: Wyobraź
>> sobie, że po rozprawie sądowej ostatnio udało Ci się zaprosić żonę i
>> córkę do kawiarni. Usiedliście koło siebie - Ty po środku. Czujesz
>> ich zapach, dotyk, słyszysz dźwięk ich słów. Czy potrafisz określić
>> swoje uczucia, emocje - towarzyszące spotkaniu z Twoją córką i żoną?
>> Dasz radę się W C Z U Ć w taką rolę? To ważne IMO pytanie - dasz
>> radę odpowiedzieć, czy nie wiesz, o co pytam?
>
> Doskonale rozumiem pytanie i wiem co chciałbyś wiedzieć. I odpowiem ci
> teraz wprost, że nic ci nie powiem o moich emocjach. A nie powiem
> dlatego bo chcę by kobieta podjęła decyzję niezależnie od tego co
> mogłoby ją spotkać z mojej strony: czy wyciągnę rękę ku pojednaniu czy
> też ją odrzucę. Ona musi uwierzyć w siebie i oprzeć się na swoim
> poczuciu własnej wartości a nie ciągle opierać się na moim grzbiecie.
> Ona musi się przestać bać porzucenia sama z siebie a nie podejmować
> decyzje trzymając mnie za słowa tutaj przeze mnie wypowiedziane. Nie
> może się bać przegranej jeżeli ja odpowiem np. "nie".
>
>
>> Odpowiedziałeś kompletnie nie na temat. Odpowiedź: "Nie muszę się
>> wczuwać, ja WIEM jak zareagowałbym." jest odpowiedzią na NIEZADANE
>> przeze mnie pytanie: co byś zrobił w takiej sytuacji? To nie ma dla
>> mnie znaczenia - i odpowiedź pochodzi z obszaru "ja myślę". To jest
>> grupa z psychologią w nazwie - zostawmy kognitywne rozumowanie.
>> Pytanie było wyraźnie o Twoje odczucia, emocje. O to, czy byś się z
>> nimi potrafił poczuć. Możesz odpowiedzieć?
>
> Prawdę powiedziawszy to nie wiem jak zareagowałbym bo jestem już tym
> wszystkim bardzo zmęczony a pranie mózgu które sobie sam zaaplikowałem
> doprowadziło do tego, ze moje emocje są całkowicie wyzerowane i kieruję
> się tylko pragmatyzmem celu, który sobie postawiłem do zrealizowania. Na
> pewno jednak warunkiem koniecznym byłaby akceptacja dla mojej teorii -
> wystarczająco dużo czasu i materiału miała Teresa M. by to przetrawić.
>
Najpierw piszesz, że nic mi nie powiesz o swoich emocjach, i to
racjonalizujesz. Nastepnie stwierdzasz, że Twoje emocje są całkiem
wyzerowane. No cóż- człowiek Z A W S Z E coś czuje, przeżywa jakieś
emocje. No i żeby w ogóle zrozumieć drugiego człowieka- trzeba mieć do tych
emocji (uczuć) dostęp. Jak to się ma- wtedy i tylko wtedy można starać się
zrozumieć drugiego człowieka- czyli "wczuć" sie w niego. Tu mała dygresja-
kobietom to przychodzi (statystycznie) o wiele łatwiej, niż nam. No cóż-
skoro to one mają w sobie nosić nowe życie- to im to jest bardziej
potrzebne. Co potrzeba, żeby tworzyć jakąś teorię filozoficzną, społeczną,
psychologiczną, etc? Ano- właśnie to zrozumienie uczuć a także wiedzę i
wysoką inteligencję kognitywną. Leo- z tego tylko, co tu napisałeś- a także
z praktycznie każdego Twojego postu wyziera człowiek- jak sam to określiłeś-
z wyzerowanymi emocjami. Choć one wcale wyzerowane nie są. Nawet skrajny
socjopata nie ma ich wyzerowanych. Ty po prostu się od nich odłączyłeś- żeby
ich nie przeżywać, nie odczuwać.
No cóż- co byś powiedział na mały eksperyment? Dla mnie to, co napisałem-
jest oczywiste. Ty zapewne w to nie uwierzysz, sądząc z faktu. No ale może
(może prywatnie- albo na forum) zapytasz się pań tu piszących, co sądzą o
tym, co teraz napisałem o Tobie? Przecież nie mam na żadną z nich
jakiegokolwiek wpływu. Nie wiem, co Ci odpowiedzą. Dla Ciebie jednak to może
okazać się ważne. No bo jeśli wyjdzie na to, że napiszą coś podobnego- to
może warto, abyś to wziął w praktyce pod uwagę? A jak nie napiszą- to możesz
to, co ja napisałem- "olać". Co Ty na to?
--
Chiron
|