Data: 2006-01-05 14:05:50
Temat: Re: Zapytanie do Grupowiczów
Od: Michal 'Orr' Daszkowski <m...@u...idn.org.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
A więc stało się! ;-) Dnia Thu, 05 Jan 2006 13:20:56 +0100,
osoba podpisująca się: Daga <z...@p...onet.pl>,
w artykule: <dpj2tn$vot$1@news.onet.pl> napisała:
> (jeszcze raz, bo chyba nie poszło... Thunderbird jest straszny)
>
> Sebastian napisał(a):
>
> > Generalnie ludziom sie nie chce wychodzic zeby zatankowac
> > osobie niepelnpsprawnej, taka poprostu mentalnosc naszego
> > narodu miestety.
Nie przypominam sobie sytuacji, żeby w ciągu 10 lat (bo tyle
jeżdżę samochodem) zdarzyła mi się sytuacja, żeby ktoś mi
odmówił pomocy przy tankowaniu. Tzn. raz w Niemczech, kiedy
jechałem z kolegą (też na wózku) ale ten Niemiec chyba nas po
prostu nie zrozumiał (podejrzewam, że myślał, że chcemy go
,,naciągnąć'' na zakup paliwa). ;) I może raz jeszcze, kiedy
pracownica stacji była sama i nie mogła wyjść. Wtedy po prostu
poczekałem aż przyjedzie inny kierowca i jego poprosiłem
o pomoc.
Zwykle staram się zwrócić na siebie uwagę pracowników stacji
(np. machając przez okno Kartą Parkingową ;)) a jeżeli to nie
skutkuje albo wiadomo, że mnie nie zobaczą, proszę jakiegoś
innego klienta stacji o ,,wywołanie'' kogoś z obsługi, mówąc
o co chodzi. Również nie przypominam sobie sytuacji, by ktoś
odmówił - niekiedy nawet sami proponują, że zatankują.
Tak więc zupełnie nie zgadzam się z zacytowanym poglądem
o niechęci ludzi do pomocy w tej akurat sprawie.
Od jakiegoś czasu problem mi się sam rozwiązał (przynajmniej
na razie), bo jeżdżę samochodem zasilanym LPG. Ponieważ
przepisy są takie, że gaz może tankować wyłącznie pracownik
stacji, więc problem znika -- on po prostu musi wyjść
i zatankować samochód.
Autorowi wątku proponuję wybierać do tankowania stacje z LPG,
bo prawdopodobieństwo ,,upolowania'' na niej pracownika jest
duże -- wystarczy zatrzymać się w pobliżu dystrybutora gazu.
:) (albo jeździć samochodem na gaz ;)).
Nie wiem dlaczego inni ON-kierowcy miewają z tym problemy.
Może to kwestia podejścia? Ja nigdy nie traktowałem i nie
traktuję sprawy pomocy przy tankowaniu jako _obowiązku_
pracownika stacji, a jedynie jako uprzejmość. Dlatego zawsze
kiedy o to proszę, staram się być jak grzeczny, miły i możliwie
i rzeczowo wyjaśniam sytuację. Może słowa ,,gdyby był(a) Pan(i)
tak uprzejmy/a'' plus sympatyczny uśmiech są kluczem do
rozwiązania problemu? :)
> A osobie niepełnosprawnej się nie chce wyjść, żeby
> samodzielnie zatankować... Taka jest prawda. Większość ON
> prowadzących samochód jest na tyle samodzielna, że może
> sobie wyjąć wózek i wysiąść. Tylko nieliczni nie są w stanie
> tego zrobić i _rzeczywiście_ potrzebują pomocy. Cała reszta
> chce mieć tylko komfort i szkoda im czasu na wyjmowanie wózka.
Mocne słowa! :> Jest w nich trochę prawdy, ale...
Jeździsz na wózku? Próbowałaś kiedykolwiek tankować samochód
siedząc na wózku inwalidzkim?
Ja osobiście nie. :> Ale ponieważ zdarza mi się niekiedy być
człowiekiem zapobiegliwym, obserwowałem wiele dystrybutorów
na wielu stacjach. Na wypadek gdybym z jakiegoś powodu kiedyś
musiał zatankować samochód samodzielnie. I niestety znaczna
część z nich ma taką konstrukcję, że używanie ich z poziomu
wózka inwalidzkiego jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.
A i szansa ochlapania się benzyną też całkiem spora. :/
Dlatego nie uważam, by akurat proszenie o pomoc przy tankowaniu
było jakimś szczególnym ,,wygodnictwem''.
Natomiast co do czasu... jeżeli na stacji jest kolejka, to
naprawdę nie wiem czy wózkowicz wyciągający wózek (tak, wielu
robi to całkiem sprawnie i szybko - np. ja ;) - ale nie wszyscy),
potem szamoczący się z wężem, jadący do kasy zapłacić
a następnie pakujący się z powrotem z wózkiem do auta, nie
jest bardziej uciążliwy dla innych klientów stacji niż ten,
który poprosi o pomoc? Myślałaś o tym w ten sposób?
Poza tym ja akurat mam taką filozofię życiową, że uważam iż
jeżeli jakaś czynność jest dla mnie uciążliwa, trudna lub po
prostu mocno niewygodna a wiem, że pomoc, o którą w danej
sprawie kogoś poproszę, nie jest dla niego związana z jakimś
wielkim wysiłkiem lub wyrzeczeniem i nie przynosi mu straty,
to proszę o tę pomoc.
Dlatego także niekiedy proszę na stacjach o sprawdzenie
poziomu oleju oraz dolanie płynu do spryskiwaczy. Choć obie te
czynności jestem w stanie sam wykonać przy pewnym wysiłku.
I również nigdy nie spotkałem się z odmową ani nawet niechęcią.
Natomiast staram się pomagać innym na drodze o ile tylko leży
to w zakresie moich możliwości.
Tak jest -- wydaje mi się - po prostu rozsądnie.
> nie możemy ich winić za brak dobrej woli. Nie czarujmy się -
> wiele ON uważa, że skoro są ON, to inni mają koło nich
> skakać. A niby z jakiej racji?
A to już zupełnie inna kwestia. Jest w tym wiele racji i wielu
niepełnosprawnych faktycznie nadużywa swojej niepełnosprawności.
Często działając w ten sposób na szkodę innych ON.
Ale to temat-rzeka, na zupełnie inny wątek. :)
Pozdrawiam
Orr (kierowca :))
|