Data: 2004-09-16 13:38:03
Temat: Re: Zastrzelić babcię ? (długie)
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>nim nawet
> jednego wykrzyknika. A już naprawdę trudno byłoby go nazwać "niezwykle
> emocjonalnym". Czy przypadkiem nie przykładasz do mnie własnej miarki? W
> twoich postach aż roi się od wykrzykników i zwrotów w rodzaju
"szaleństwo",
> "trauma" itp.
Czy Ty nie mylisz wątków, Dziewczyno? Kiedy ja w tym wątku pisałam o
traumie, Dziewczyno?
Nie uważam, że moje posty są emocjonalne. Ilość wykrzyników i znaków
zapytania obrazuje, że tak powiem głebię zdziwienia.
Słowa są wyważone i przemyślane, Dziewczyno!
>
> Przepraszam, a jaka jest górna granica mówienia do kogoś "dziewczyno" ?
Może
> też powinnam wykluczyć, by się tak do mnie zwracano?
A podoba Ci się kontekst w którym użyłam tego zwrotu powyżej?
>
> > Uważam, że w żadnym
> > momencie nie obraziłam Cię, nie potraktowałam z góry ani nie
potraktowałam
> > jako osobę traumatyczną...... czy szaloną.
>
> Ależ ja nic takiego nie sugeruję. Sugeruję, że gdy zabrakłoCi argumentów,
> rzucasz hasłem o ponoszeniu przez emocje (i że nie świadczy to ... A teraz
> przekonaj mnie, ze nie zabrakło Ci argumentów i że naprawdę "oparzyć się
> zupą" znaczy dokładnie tyle co "na dziecko został wylany talerz zupy".
>
Ok. Masz rację oparzyć się zupą to nie znaczy,że został wylany na kolana
talerz zupy. Jesteś logiczna - jak niewielka liczba kobiet.Wylany został
akurat garnek zupy na podłogę. Bo chłopczyk- nieważne napobudliwy czy nie
gonił po sali nie słuchając nauczycielki, która prosiła dzieci aby umyły
ręce, gdy podchodziła do niego aby zaprowadzić do łazienki, w biegu zahaczył
o nogę stołu. Garnek upadł na podłogę i gorąca zupa rozlała się opryskująca
chłopca i troje innych dzieci, które wracały już do sali po umyciu rąk.
Rodzice jednego z tych oparzonych robili wielkie zamieszanie.... Inni uznali
to za pierdółkę. Szczegónie rodzice sprawcy byli bardzo liberalni w tej
sytuacji choć w sumie był najbardziej poszkodowany.
Czyli to nie był talerz zupy co nie zmienia faktu, że zrobił się ogromny,
przeogromny problem- który omalże nie zahaczył o prokuraturę.
I absolutnie serio apeluję do wszystkich nauczycieli przedszkoli i szkoły-
rozmawiajcie z rodzicami o duperelach, o pierdołach. Uważnie wyłapujcie
dzieci nadpobudliwe. Piszcie w zeszytach do korespondencji. Dmuchajcie na
zimne. Apelujcie do rodziców i tracie czas.
Rodzice bywają tak cholernie bezwzględni i upierdliwi, że musicie się
chronić najlepiej jak możecie bo to Wy w konsekwencji odpowiadacie za
wszystko co przydarzy się dziecku w szkole czy przedszkolu.
Jakoś sądze, że nauczyciele to wiedzą i choć nigdy nie pracowałam jako
nauczyciel i jestem mamą trzech córek, które miały zezowate szczęście co do
kadry pedagogicznej to jestem murem po stronie pedagogów i uważam, że mają
święte prawo informować rodziców o postępowaniu ich latorośli. Więcej. Mają
taki obowiązek- dla ich własnego bezpieczeństwa a co o wiele bardziej
istotne dla bezpieczeństwa innych dzieci.
A z czystej ciekawości? U Ciebie w domu to się tak dzielicie zupą przez
przelewanie z talerza do talerza? Bo u mnie gdy ktoś ma chęć skończyć- to
się podsuwa danie poprostu na talerzu.........
Kaśka
|