Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed2.atman.pl!newsfeed.atman.pl!go
blin1!goblin.stu.neva.ru!newsfeed.neostrada.pl!unt-exc-01.news.neostrada.pl!unt
-spo-b-01.news.neostrada.pl!news.neostrada.pl.POSTED!not-for-mail
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
From: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Subject: Re: Zawartość kofeiny w kawie
References: <54a845a0$0$2160$65785112@news.neostrada.pl>
<m8avbh$dm0$1@node1.news.atman.pl>
Organization: : : :
Date: Sun, 4 Jan 2015 14:21:12 +0100
User-Agent: slrn/1.0.2 (Linux)
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Message-ID: <s...@f...lasek.waw.pl>
Lines: 64
NNTP-Posting-Host: 77-253-217-116.static.ip.netia.com.pl
X-Trace: 1420377672 unt-rea-a-01.news.neostrada.pl 2656 77.253.217.116:40842
X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:360138
Ukryj nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Pytanie - czy sposób parzenia kawy wpływa na zawartość kofeiny? Im
>> dłużej parzona, tym więcej kofeiny się wydziela? Czy może to zależy
>> tylko i wyłącznie od gatunku kawy?
>
> Z tego, co uczyli mnie Włosi, najlepsza kawa jest z kawiarki, parzona
> na wolnym ogniu, 100% arabica. Ale to chyba nie chodziło o zawartość
> kofeiny, tylko o intensywność smaku. Ale z kolei bardziej na wschód
> uważają, że ponad kawę z tygielka parzoną=zagotowywaną z cukrem nie
> ma lepszej i mocniejszej.
To chyba nie powinno być łączone bezpośrednio z kierunkiem wschodnim.
Zwyczaj gotowania kawy w tygielku rozpowszechniony jest u ludów Sahary,
w tym i u Tuaregów, którzy przecież daleko na zachód od Apeninów. Nie
wiem, czy to nie oni pierwsi wpadli na pomysł używania w tym procederze
całego kompletu tygielków -- co jeden, to mniejszy. Gdy się już w tym
największym wyekstrahuje z fusów co się wyekstrahować miało, to się
napar przelewa do mniejszego i gotuje dalej, aż odparuje tyle wody, że
reszta zmieści się do tygielka kolejnego.
> Najbardziej "siekającą" kawę piłam z tygielka, niesłodzoną - chyba po
> prostu naładowali tam jej strasznie dużo, a zastrzegłam, że z cukrem
> to ja nie bardzo.
Taką smołówę, to ja jednak tradycyjnie z cukrem. Cieńszy napar mogę
na przykład z cytryną. Zaś herbatę jednak bez. Bez jednego i drugiego.
A jeśli już z cytryną, to wtedy z miodem. I jeszcze z rumem. To znaczy
jak z rumem, to inne rzeczy być nie muszą. Ale zamiast herbaty może
być wtedy kawa.
> Nie sądzę, by te różnice zawartości "cukru w cukrze" między
> porównywalnymi kawami były znaczące. Porównywalne, tzn. ta sama
> ilość kawy tego samego gatunku i ten sam sposób parzenia.
Jeśli wszystko takie samo, surowiec i technologia, to pozostaje tylko
wystawić certyfikat ISO-9001 z opisaną zawartością kofeiny. W pytaniu
chodziło o to, co bardziej wpływa. Mnie intuicja podpowiada, że to
ziarno ma największe znaczenie. Kofeina dość łatwo rozpuszcza się
w ciepłej, nawet nie gorącej wodzie. Tak się obniża zawartośc kofeiny
w całych ziarnach, nawet przed ich paleniem -- przez jej wypłukiwanie.
Jakim sposobem to się potem w pijalną ciecz zamienia, to już jest mniej
istotne.
> Zagadnienie jest ciekawe, nigdy nad tym nie deliberowałam, choć
> kawę uwielbiam, zawsze była tylko kwestia: smaczna, lub nie.
To racja. Też tak mam. Pozasmakowe oddziaływanie filiżanki kawy
odczuwam w małym stopniu.
> Zależy Ci na jak największej kofeinizacji, czy przeciwnie?
Kiedyś, dawno temu, znajomy chemik potraktował mnie czystą kofeiną.
Było to wskazane ze względu na dłuższą podróż i potrzebę zachowania
świadomości w niej. Nie spałem prawie dwie doby (a potem jak kamień
w wodę). Ale to była jakaś dawka trudna do wyrażenia w filiżankach.
Jarek
--
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku
|