Data: 2006-06-13 20:45:03
Temat: Re: co robić?
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Vicky" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:e6n5h8$drl$1@achot.icm.edu.pl...
> Ok . więc opisz mi jak wygląda takie życie od 8 rano do 23 wieczór i
opisz
> mi milość do tych 3 osob które tak samo kochasz ...
> Umiesz?
Tak, umiem. Najpierw jednak musiałabyś uznać, że nie musisz siedzieć
własnemu chłopu na głowie przez cały czas od świtu do zmierzchu i nie
musisz wydzwaniać do niego do pracy na wszystkie możliwe komórki. Ale z
każdą z nich mozna być przynajmniej 2 - 3x w tygodniu. Jak są dwie, to
jeszcze łatwiej. Najlepiej, jakby mieszkały razem pod jednym dachem a
dzieci chodziły do szkół w pobliżu, ale to niewykonalne. Poza tym,
jeszcze jestem w wieku, w którym śpię sześć godzin. Jak na razie
wystarczy ;o)
> Nie wiem jak zdiagnozować Twój przypadek bo nie jestem psychologiem :)
> Może poczytaj więcej książek z GWP zamiast artykułów na portalach
> internetowych .. to dowiesz się że miłość to związek dwóch osób ...
Mało czytam artykułów na portalach, bo internet nie jest źródłem wiedzy
pewnej, przynajmniej ten bezpłatny. Natomiast jak już mówisz o GWP, to
czytaj i to, co dałem w innym poście ;o>
To, że jakaś grupa osób zaciekle twierdzi, że jest tak, a tak, nie
znaczy jeszcze, że tak a tak jest. Poza tym, właśnie zanegowałaś uczucia
całkiem sensownych obszarów geograficznych. Nie, tylko ty kochasz, jak
należy...
> Realia
Nadal twioerdzę że to są Twoje obserwacje, i żebyś nie wiem jak tupała
nóżką, póki nie zaobserwujesz innych, nie będziesz miała innej
perspektywy...
> Chyba w takim razie nie wytawiasz nosa poza swoje 4 ściany :)
W jakim rejonie świata mieszkasz, i kto Cię tak skrzywdził, że masz
tylko takie smutne obserwacje, Milusiu?
> Lepiej bym nie wyraziła tego co próbujesz tu opisać.
> Zamkniętośc według Ciebie to nie korzystanie ze wszystkiego co się
spotka na
> drodze?
Nie, zamkniętoś polega na niedostrzeganiu tego, czego się dostrzec nie
chce. Dostrzeżenie nie jest równoznaczne z korzystaniem.
Wiesz, realizujesz przypadek pierwszego szefa z tego, co poniżej.
Pierwszy szef twierdzi: kurde, ludzie to złodzieje sami, okradają
pracodawcę i jak się im tylko popuści, od razu włażą na łeb, więc trzeba
trzymać ich mocno w ryzach.
Pracownicy poo jakimś czasie twierdzą tak, owszem, staraliśmy się, ale
był tylko bat i żadnych podwyżek, wlali lizusowi w kiblu, kóry awsze
robił do świtu licząc na dobre słowo i rzekli: każdy bierze po
kserokoparce i do domu.
Drugi szef twierdzi: kurde, jak się ludziom dobrze płaci za pracę i nęci
nagrodami, to i zakład będzie kwitł i ja zarobię więcej.
Pracownicy po jakimś czasie, widząc, że szef o nich dba, sami wywalili z
roboty złodzieja i krętacza i ochoczo pracowali, czasem nawet po
godzinach.
To dwie iluzje? Może, ale póki nie nauczysz się w każdym człowieku i w
każdej sytuacji wyłuskiwać to, co w nich najlepsze, niekoniecznie dla
Ciebie, ale dla nich, zawsze będziesz zawiedziona i ciągle będziesz
powtarzać jak mantrę: to jest be, tamto jest be, a to było cacy, ale tak
długo sprawdzałam, czy jest cacy dla mnie, że tez jest be...
> Według mnie to kompletna izolacja od tematu ... nie jestem zamknięta
tylko
> nie mogłabym być poligamistką - po pierwsze dlatego że nic dobrego
poza
> złudą do życia to nie wnosi
Wnioski, wnioski, wnioski ;o>
> a po drugie jestem zwoleniczką monogmii która z
> wielu przyczyn nawet tych najardziej przyziemnych jest zdrowsza
zarówno dla
> psychiki jak i biologii ciała.
Dowodziki, teraz to już poproszę o twarde dowody!
> Nie odczuwam potrzeby poligamicznej ... tzn w
> zupełności wystarcza mi mój jeden partner którego mam ...
I bardzo dobrze, przxecież nie namawiam na oktagonik ;o)
> Z drugiej strony nie rozumim Cie ... zachwycasz się swoją żoną że jest
> wspaniała i obstajesz przy poligamii .... czy jej wspaniałość polega
na
> tolerancji tej poligamii?
Nie, nie na tym. Na tym, o czym wspomniałem wyżej: wszędzie widzi dobro
i potrafi je wyłuskać nawet z Kuby Rozpruwacza. Nigdy nie słyszałem z
jej ust że coś jest, złe, obce, niezdrowe (wiele lat paliłem, ale nigdy
nie wspomniała o raku, choć dobrze wie, jak to się kończy, ale potrafiła
porozmawiać ze mną o jakości tytoniu, poczuć zapach dobrego śliwkowego,
wiedziała, że to moja wielka przyjemność, ja zaś nie paliłem w domu
wiedząc, że nie sprawia jej to radości ze względu na uczulenie, którego
dostawała w dymie), czy że coś czemuś nie służy.
Poznałem dwie cudowne kobiety, z którymi wszedłem w bardzo bliskie
stosunki (nie myśl o seksie ;o) i rzeczywiście poczuła się nieco
zawiedziona, ale połozyła mi tylko rękę na sercu i zapytała, czy są mi
potrzebne, czy jestem szczęśliwy i czy będę z nią nadal. Po czym
zechciała je poznać. Bosh, nigdy bym jej nie opuścił, chociaż do tamtych
czuję właściwie to samo, co do niej. I jakoś muszę godzić czas, którego
mam tak mało. To, że siedzę teraz i mam czas na net, to stąd, że piszę
swoją spóźnioną magisterkę i szykuję się dalej robić karierę, więc,
wziąwszy urlop, siedzę i się biedzę, nie mając pomysłu na całą drugą
część pracy, to i wówczas stukam do Ciebie...
Pozdrawiam
Paweł
PS I nie jest to kobieta, którą utrzymuję, leję każdego ranka, żeby
wiedziała, że moja i boi się zmienić własną pozycję w związku. Ona po
prostu taka jest.
|