Data: 2003-12-12 15:27:09
Temat: Re: dyskryminacja
Od: Piotr 'Gerard' Machej <g...@a...eu.org>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Sylwi@ <eskape@_dziwny.jest.ten.swiat_poczta.fm> napisał:
> Pocieszające, że przyszło nam mało słyszeć w dobrych czasach.
> Kiedyś było to pewnie nie do pomyśłenia :-)
Kiedyś siedzielibyśmy w wózku, z wielkimi okularami na nosie
i z taką długą tubą przystawioną do ucha wołalibyśmy:
"Co?!? Co mówisz?!?" ;P
> Moje wspomnienia to .......... dźwięki,
> ciche, niekiedy nawet bardzo ciche, delikatne .....
> słyszalny szept ,
> gra na fortepianie i innych instrumentach .....
Szczęściara... Ja straciłem słuch w wieku 6 lat, i w zasadzie
nie pamiętam tego czasu, kiedy słyszałem. Pierwsze takie żywe
wspomnienia to początek pierwszej klasy, kiedy nie wiedzieli,
co ze mną zrobić (poszedłem o rok wcześniej). Później pamiętam
wizyty u lekarzy w kolejnych miastach, aż dotarłem do Centrum
Zdrowia Dziecka w Warszawie. Było trochę eksperymentalnych
kroplówek, były akupresury, modlitwy, lekarze i bioenergoterapeuci.
Pamiętam, jak pojechałem kiedyś na wieś, do dziadków, i mama
wyprowadziła mnie na pole za stodołą. Chciała, żebym usłyszał
cykające świerszcze, ale nie byłem w stanie. Powiedziałem jej
wtedy, że je słyszę - była szczęśliwa :)
Innym razem kąpaliśmy się z kolegami pod wodospadem, i staliśmy
w takim jakby tunelu pomiędzy ścianami kamienia i wody. Pamiętam,
że któryś z chłopców coś powiedział, a ja mu normalnie odpowiedziałem.
Wszyscy byliśmy w szoku, a ja stamtąd nie chciałem wyjść jeszcze
chyba przez kwadrans.
Pamiętam też masę rozmów, w których zrezygnowany udawałem, że coś
słyszę - uśmiechałem się, kiwałem głową i śmiałem się, kiedy wszyscy
się śmiali. Kilka bardziej wyrozumiałych osób rozmawiało ze mną
na kartkach papieru - miałem całe stosy zeszytów i kartek zapełnionych
takimi rozmowami. Standardem było, że nosiłem ze sobą zeszyt
i kilka długopisów :) Ale takie osoby, co były skłonne pisać,
można policzyć na palcach dwóch rąk. Reszta była zbyt leniwa
i po chwili bezskutecznych usiłowań dogadania się ze mną po prostu
szła pogadać z kimś innym.
Ale i tak się nie poddaję ;) Obecnie jestem silniejszy niż jeszcze
kilka lat temu. Staram się sobie radzić, jak tylko mogę. A moje
kochanie wspiera mnie ze wszystkich sił :D Poza tym zdaję sobie
doskonale sprawę, że są ludzie znacznie bardziej poszkodowani
przez los niż ja.
> Mamy różne wspomnienia, teraz mamy podobny problem.
> Bywa i tak :-)
Ano :) Ale nikomu nie życzę utraty słuchu. Ani żadnej innej
niepełnosprawności. Lepiej, żeby nikt nie miał takich problemów :)
Pozdrawiam,
Gerard
|