Data: 2002-03-25 10:22:58
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "satia" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Ula Dynowska <u...@a...net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:a7msfi$2tos$...@p...acn.pl...
> Bo trzeba być szczerym ;)))
> Jeśli naprawdę nie życzysz sobie dzieci na weselu, to po co je
zapraszasz???
> Wtedy można się przeliczyć. A to jest tak - zapraszasz, bo wypada, to
teraz
> cierp, a nie narzekaj.
Ty Ty Ty!!! :-)))))))
co!
to nie ja!
Ja nie biorę ślubu przez najbliższych parę lat! Ja nie planuję zapaszac
dzieci i ich potem mocno nie oczekiwać!
Proszę tu nie ad persona, bo to - że tak się wyślizgnę z tematu - bo nie
mój problem - nie ja mam zapraszac/nie zapraszac dzieci :-)))))))
Ja tylko piszę tym, co zapraszają, ale liczą, że dzieci i tak nie będzie.
Ale - byłam kiedyś na imprezie sylwestrowej. W górach. Rok czy dwa temu -
nie wiem. Ludzie z pracy i paru oinnych znajomych wynajęliśmy pensjonat w
górach i postanowiliśmy bawić się razem. POkoje, sala, obiady - wszystko
kupione. Ale że nas było zaledwie 20 osób (pensjonat jak willa!), to
włąściciel pensjonaltu sprzedał miejsca na imoprezę sylwestrową innym
ludziom jeszcze - i dowalił nam do towarzystwa. Wszystko pięknie, tylko mi
ośmio i dziesięciolatki deptały ponogach, biegając w te i nazad, krzyczały,
piszczały, pękały balony nad uchem, rodzice przychodzili do nas, żebyśmy
byli ciszej, bo dzieci, żebyśmy nie palili, bo dzieci, tańczyliśmy, a tu nam
dzieciaki węzykiem między nogami - że tak powiem.... Cały czas biegały i
trzaskały dzrwiami bawiąc się w berka....
To był mój najgorszy sylwester. A dzieci tam było około 10 sztuk.
Nijak się nie pobawiłam, tylko musieliśmy być ciszej, jusieliśmy wychodzić,
musieliśmy co chwoila zamykac drzwi na zewnątrz, bo dzieciaki latały i nie
zamykały za sobą, a jak zamykałay, to biegnąc, czyli trzaskały.... Światło
też musiało byc na full zapalone, bo mamy siedziały z pociechami na kolanach
i karmiły..... No more!
Kiedyś pewien aktor - fajny i spostrzegawczy człowiek - powiedział mi, że
dzieci się NIGDY ie zrozumie, dopóki się nie będzie miało swoich. No i chyba
tak. Nie mam swoich. I nie umiem tego zrozumieć. Sylwester był przekichany.
Jak zabawa karnawałowa w podstawówce.
To tyle. Niektórzy mogą nie chcieć zapraszać dzieci na wesele. Ja zdania nie
mam. Dwa - nie będę weselicha robić, więc mnie temat mniej dotyczy.
pozdrawiam
satia
|