Data: 2002-03-25 18:01:20
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "AnieszkaP" <g...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> Serio prosiłaś o potwierdzenie?
Tak. Wiekszosc osob zapraszalismy osobiscie i prosiłam zeby na 2 tygodnie
przed weselem potwierdzili swoja obecnosc, natomiast do tych osob do ktorych
zaproszenia wysłalismy dołanczalismy karteczke z prosba o potwierdzenie.
I co dostałaś?
Jasne nikogo to nie zdziwiło.
Nie było tak, że cześć osób
> potwierdziła i nie przyszła, albo nie potwierdziła i przyszła?
Tylko jedna. Ale ja przypuszczałam ze nie przyjdzie. Chodzilo o chlopaka
mojej swiadkowej- kiedys sie z nim posprzeczalam i on sie na mnie
smiertelnie obrazil, przypuszczam ze mojej kolezance bylo po prostu glupio
sie przyznac ze on nie chce przyjsc bo jeszcze mu nie przeszla zlosc.
Przecież to
> jest normalne nawet w biznesie... Szczególnie VIPy mają zwyczaj nie
> potwierdzać... W przypadku wesele to jest to ta najbliższa rodzina...
My bralismy slub w czwartek wiec wiekszosc gosci i tak musiala brac urlop,
a wiec zaplanowac wyjazd troche wczesniej. Nie wiem Joanno czy to jest
normalne gdy ktos cos obiecuje a potem nie dotrzymuje slowa- uwazam ze to
jest niekulturalne
> > Ha ha - no własnie biznes i powinien dbac przede wszystkim o klienta.
>
> Nie... Powinien dbać o dobrych klientów, bo 80 % zysku przynosi firmie 20
%
> najlepszych klientów... Pozostali tylko generują koszta...
A jezeli ten dobry klient chce wlasnie wejsc z wozkiem?
Jeśli nie chcę klienta z
> małymi dziećmi bo mi nie pasuje, to go zniechęcam do robienia u mnie
> zakupów...
Mysle ze niewiele sklepow moze sobie pozwolic na takie wybrzydzanie, ale
jezeli moga to czemu nie. Prawde mowiac nigdy sie nie spotkałam zeby ktos
mi nie pozwolil wjechac wozkiem do sklepu- wrecz przeciwnie, gdy byly
schodki to mi nawet pomagano.
Agnieszka
|