Data: 2003-01-20 23:23:37
Temat: Re: jak ktos ciekawy dlaczego nie ma pieniedzy na ochrone zdrowia i place dla personelu
Od: Marek Bieniek <m...@p...wytnij.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mon, 20 Jan 2003 23:49:44 +0100, pezet wrote:
> Jego specjalnosc nie ma chyba wiekszego znaczenia.
Sprawa do dyskusji.
>> po drugie - i to poważniejsza spawa - ktoś kto bardzo dawno nie pracował
>> jako lekarz i prawdopodobnie nie ma już pojęcia jak to wszystko tutaj
>> wygląda od środka...
>
> Moim zdaniem minister (czy np. dyrektor szpitala) nie musi byc praktykujacym
> lekarzem, natomiast MUSI byc dobrym menadzerem.
Bycie menedżerem ma rację bytu w sytuacji, kiedy przedsiębiorstwo działa
w sytuacji runkowej. Czyli sprzedaje usługi na wolnym rynku. Jednostki
państwowej słuzby zdrowia nie działają na takich warunkach. W naszej
rzeczywistości dobry menedżer w służbie zdrowia to taki, który potrafi
zepchnąć na inne jednostki koszta diagnostyki i leczenia. Dobry menedżer
w POZ to taki, który spowoduje, że jego pracownicy (lekarze) nie bedą
zlecać żadnych badań ani jakichkolwiek kosztujących procedur. Ponieważ
spora część pacjentów rzeczywiście takich działań wymaga - wyjściem dla
lekarzy jest kierowanie do szpitali - bo to nie kosztuje. Szpitale
natomiast chorych kierowanych na hospitalizację celem rentgena odbijają
(bo musza przyjąć cieżko chorych) - i wszyscy są zadowoleni, bo POZ nie
płaci, szpital nie przyjmuje. Niezadowolony jest pacjent, ale on w
podejściu 'menedżerskim' jest po to, żeby płacił POZowi, a nie po to,
żeby był zadowolony, a winę zwala się na wstrętnych lekarzy w szpitalu.
Natomiast menedżer szpitalny jest dobry wtedy, kiedy szpital przynosi
jak najmniejsze straty. Szpitale przynoszące zyski tez istnieją -
widujemy w codziennej praktyce efekty ich działania w postaci chorych z
zapuszczonymi nowotworami na przykład (bo szpital oszczędzł na RTG
klatki), albo pacjenta z kilkunastodniowym udarem wypisanego do domu,
gdzie marnieje, bo rehabilitacji na rejonie POZ mu nie sfinansuje.
Z próżnego i Salomon nie naleje. Żeby minister nie wiem jak się
ginastykował - jeśli nie określi ram przysługujacych za określoną
składkę świadczeń - zawsze bedzie za mało. A takie okreslenie jest wbrew
konstytucji, wiec będzie źle i koniec.
Mamy za mało, co do tego wszyscy sa zgodni. Może poza kilkoma
oszołomami, którzy twierdzą, że kiedyś nie było antybiotyków, a jakoś
sie leczyło i wtedy to byli porządni lekarze... A jeśli mamy za mało, to
możliwe sa 2 wyjścia: kolejki, dzięki którym śmierć 'naturalnie'
zmniejsza ilość chętnych do kosztownych procedur, albo otwarte
przyznanie, że niektóre procedury sa ponadstandardowe - i wtedy wszystko
co ponad opłacane było by z kieszeni leczonego lub z jego dodatkowego
ubezpieczenia. Tyle, że to drugie rozwiązanie - chociaż logiczne i
przejrzyste - jest niepoprawne politycznie.
Przy okazji - doskonale sobie zdaje sprawę, że gdyby ten drugi model
wszedł w życie w mojej obecnej sytuacji finansowej - jako lekarz - nie
miał bym żadnych szans na leczenie ponadstandardowe...
> Nawet wiecej -
> wyksztalcony lekarz, chocby profesor, ktory cale zycie zajmowal sie
> medycyna i leczeniem, a z doskoku zostaje ministrem - dobrym ministrem nie
> bedzie,
> bo to wymaga calkiem innej wiedzy i umiejetnosci.
Może i tak. Ale czy jesteś również zdania, że minister rolnictwa nie
musi się znać na rolnictwie, minister finansów na finansach - ważne, że
by był dobrym menedżerem?... (wiem, przesadziłem, ale celowo).
[...]
> Balicki IMO zapowiada sie jednak lepiej.
> Ma doswiadczenie na podobnych stanowiskach, bo byl dyrektorem szpitala
> i wiceministrem zdrowia. W "temacie" jest juz od wielu lat.
> Slyszalem jego wyklady na temat organizacji ochrony zdrowia i
> brzmialy bardzo logicznie.
To, że ładnie wykłada tematy bajkowe nie znaczy, ze będzie umiał
cokolwiek uzdrowić w sytuacji słuzby zdrowia w Polsce...
To, o czym mówi sie i pisze na zajęciach i w książkach do ooz ma sie
nijak do naszej rzeczywistości.
> Niestety, ten urzad jest wyjatkowo niewdzieczny, bo kamienie leca
> z wszystkich stron - pacjentow, lekarzy, min. finansow i premiera.
> Jesli dadza mu popracowac, to moze COKOLWIEK poprawi
Bardzo wątpię. Jeśli tak - będę bić brawo w pierwszym szeregu.
Jestemjednak dziwnie spokojny o to, że nie będę musiał.
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek (at) poczta onet pl)
Problem nie w nauce, lecz w tym, jaki ludzie robią z niej użytek.
/Wilder Penfield/
|