Data: 2006-03-28 08:29:34
Temat: Re: nerwus
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marchewka" <M...@b...pl> napisał w
wiadomości news:e0arsv$klb$1@news.onet.pl...
>
> Wydaje mi się, że przydałaby się tu definicja 'zdenerwowanego dziecka'. Bo
> różne są stopnie (poziomy) zdenerwowania. Gdy moja córcia się złości
> (zazwyczaj histeria pt. froteruję samodzielnie podłogę ;-)), to należy ją
> zostawić samą, bo każda próba nawiązania kontaktu nasila atak histerii.
> Jednak gdy dzieciak wkurzony - np. czymś rzuca - ale można załapać z nim
> kontakt/nawiązać konwersację - znaczy: wiemy, że jak mu się zada pytanie,
> to odpowie, to uważam, że jak najbardziej podane tu (złożone) pytanie,
> będzie na miejscu. Dodatkowo możemy uzyskać cenną info, co go tak naprawdę
> wzburzyło. Bo nie zawsze będzie to rysowana rzecz.
Ja tam zawsze rozmowę z wkurzonym dzieckiem zaczynam od prostego przekazu.
Dopiero w miarę uspokajania, pojawiają się zdania dłuższe i bardziej
skomplikowane. No ale to, że ja dziwna jestem, to już wszyscy wiedzą ;-)
Agnieszka
|